Mateusz Morawiecki w minionym tygodniu był tematem numer jeden wszystkich serwisów. Czy właśnie rozpoczął pierwszy z dwunastu lat swoich rządów?
Gdyby we wtorkowe popołudnie przed telewizorami zasiedli Marsjanie, byliby zachwyceni tym, co usłyszeli w exposé premiera Mateusza Morawieckiego. Gdyby Marsjanie mieli kciuki, trzymaliby je zaciśnięte za powodzenie wspaniałej wizji roztoczonej przez nowego premiera. My, Ziemianie, od dwóch lat z wielkim trudem znoszący rządy Kaczyńskiego, Macierewicza i Ziobry, nie damy się nabrać na obiecanki Morawieckiego.
„Możecie kłamać jak chcecie w dwunastu językach” – podsumował exposé Morawieckiego jeden z posłów opozycji, którego nie przekonały zdolności lingwistyczne nowego premiera.
Sprawne i sprawiedliwe sądy
„Będziemy mieli sprawne i sprawiedliwe sądy” – mówił Mateusz Morawiecki. Gdy wypowiadał te słowa, piętro wyżej, w sali Senatu toczyła się debata nad prezydenckimi projektami ustaw o Krajowej Rady Sądownictwa i Sądzie Najwyższym. Ustaw, które likwidują zapisany w Konstytucji trójpodział władzy. Ustaw, które upolitycznią sądownictwo. Bo to politycy będą mieli decydujący głos przy wyborze sędziów. Jak to wygląda w praktyce, widzimy na przykładzie Trybunału Konstytucyjnego. Mija właśnie pierwsza rocznica „skoku na Trybunał” w wykonaniu partii rządzącej.
Twierdzenie, że sądy będą sprawne i sprawiedliwe tylko dlatego, że będą pisowskie, to rozumowanie rodem z „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza. „Jak Kali ukraść komuś krowa, to być dobrze…” – pasuje jak ulał do „dobrej zmiany” PiS-u.
Wzmocniliśmy bezpieczeństwo
„Wzmocniliśmy bezpieczeństwo” – przekonywał Mateusz Morawiecki. Co miał na myśli? Trudno uznać za zwiększenie bezpieczeństwa rezygnację z zakupu śmigłowców, tak potrzebnych polskiej armii. Również czystka wśród generalicji i kadry oficerskiej, przeprowadzona na skalę dotychczas niespotykaną w III RP, nie służy zwiększeniu bezpieczeństwa. O bezpieczeństwie współczesnego państwa nie decyduje też pospolite ruszenie Antoniego Macierewicza, zwane Wojskami Obrony Terytorialnej.
Może Morawiecki miał na myśli najnowszy pomysł PiS-u: ułatwienia w zakupie broni przez obywateli. Koncerny zbrojeniowe o tym marzą – wszak Polska jest dla nich jedną wielką białą plamą. W USA jest 300 milionów sztuk legalnej broni, w Polsce niespełna 200 tysięcy. Kaczyński chwalił się kiedyś swoim „małym pistolecikiem”. Czy Polska będzie bezpieczniejsza, jeśli pod co drugą poduszką znajdzie się prywatny pistolet?
Tanie mieszkania
„Za parę kwartałów będziemy oddawali do użytku pierwsze tanie mieszkania” – zapewniał w exposé premier Morawiecki. Mieszkania budowane w ramach programu rządowego „Mieszkanie Plus” będą dla Morawieckiego bajecznie tanie. Ale ile polskich rodzin może liczyć na zarobki porównywalne z gażą byłego prezesa banku. Zaś za wynajęcie 60-metrowego mieszkania w Warszawie lub we Wrocławiu będzie trzeba płacić blisko 2 tysiące złotych miesięcznie.
W rzeczywistości program „Mieszkanie Plus” dedykowany jest wielkiemu kapitałowi, który będzie chciał budować mieszkania na wynajem. Nie ponosząc przy tym ryzyka związanego z niewypłacalnością lokatorów. Pisowska ustawa, pod płaszczykiem programu dla młodych ludzi, wprowadziła do polskiego prawa możliwość eksmisji lokatorów wprost na bruk. Ale o tym Morawiecki nie wspomniał.
Pomagać niepełnosprawnym
„Naszym wielkim zadaniem będzie stworzenie Polski prawdziwie przyjaznej dla osób starszych i niepełnosprawnych” – twierdził Mateusz Morawiecki. Czyżby zapomniał o procedowanej właśnie w Sejmie nowelizacji Kodeksu Wyborczego? Dokonywana przez PiS likwidacja głosowania korespondencyjnego będzie dla wielu niepełnosprawnych Polaków równoznaczna z odebraniem im czynnego prawa wyborczego. Nie każda osoba niepełnosprawna ma bliskich lub znajomych, którym może, jako pełnomocnikom, powierzyć oddanie głosu wyborczego w swoim imieniu.
Likwidacja głosowania korespondencyjnego to również „Kozakiewicza gest” pokazany milionom Polaków mieszkającym za granicą. Tylko nieliczni z nich będą w stanie, zamiast wizyty na poczcie, udać się na wyprawę do polskiego konsulatu. Odległego, być może, o setki kilometrów. Tak ma wyglądać „rewolucja w relacjach obywatel-państwo”, o której mówił w swoim exposé premier Morawiecki?
Rodzić w godnych warunkach
„Każda kobieta ma rodzić w godnych warunkach” – zapewniał Mateusz Morawiecki. To tak oczywista prawda, że premier zapomniał wspomnieć o tym, co lada moment może stać się obowiązkiem polskich kobiet. „Każda kobieta ma rodzić nieuleczalnie chore i niezdolne do życia dzieci” – czy rząd Mateusza Morawieckiego poprze zakaz aborcji ciężko uszkodzonych płodów? Była pani premier jest za. Prezydent – również. Pytanie o to premiera Morawieckiego jest zabiegiem retorycznym. Wszak bezpośrednio po nominacji, pierwsze kroki skierował do Telewizji Trwam i Radia Maryja.
Zrównoważone finanse
„Nasze finanse są coraz bardziej zrównoważone” – kłamał w exposé Morawiecki. Były bankier wie doskonale, że zrównoważony budżet to taki, w którym wydatki równe są przychodom. Tymczasem dwuletni okres rządów PiS, to zadłużanie Polski na potęgę. W ubiegłym roku polskie finanse publiczne odnotowały piąty najgorszy wynik w całej Unii Europejskiej. Nie przypadkiem właśnie rząd Beaty Szydło „świętował” przekroczenie magicznej bariery biliona złotych długu. Każda statystyczna, czteroosobowa rodzina ma do spłacenia już ponad 100 tysięcy długu publicznego.
Morawiecki przyznał niedawno, że na koniec tego roku deficyt sektora finansów publicznych wyniesie ponad 51 miliardów złotych, zaś deficyt budżetowy przekroczy 30 miliardów złotych. O zrównoważonym budżecie mogą mówić Niemcy (przewidywana w tym roku nadwyżka, to 14 mld euro), Holendrzy oraz Czesi. Którzy już drugi raz z rzędu odnotują nadwyżkę budżetową. O zrównoważonym budżecie, podobnym jak u naszych południowych sąsiadów, Morawiecki może co najwyżej… mówić w exposé.
Lasy bogactwem
„Lasy są naszym bogactwem” – po tych słowach Morawieckiego na sali plenarnej Sejmu wybuchła salwa śmiechu. Zupełnie niesłusznie. O przemożnym wpływie lobbystów na kształt ustawy pozwalającej na niczym nieskrępowany wyrąb lasów wspomniał nawet prezes Kaczyński. Dla nich przyzwolenie rządu na wycinanie drzew i lasów stało się źródłem – przeliczonego na złotówki – bogactwa.
Czy można wierzyć słowom Morawieckiego, że za jego rządów będzie inaczej? Odpowiedzią była nominacja Jana Szyszki na ministra środowiska. Tego samego Szyszki…
Obniżyć temperaturę sporu
„Trzeba obniżyć temperaturę sporu” – apelował Morawiecki. „Spór – tak, wojna – nie” – mówił nowy premier. Jeszcze tego samego dnia przekonał się, jak w praktyce będzie wyglądała ta „nowa” polityka PiS-u. Szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, Ryszard Terlecki, w ramach tego „obniżania temperatury sporu” nazwał posłanki i posłów opozycji „politycznymi lumpami”, kłamcami i donosicielami. A miało być tak miło…
Premier wspomniał nawet o spuściźnie PRL-u.
Biało-czerwoni
„Były kiedyś podziały na białych i czerwonych”, a teraz „wszyscy jesteśmy biało-czerwoną drużyną” –zapewniał z mównicy sejmowej Morawiecki. „Czas wreszcie odrzucić te zabójcze podziały” – mówił dalej premier. A ręce posłanek i posłów rządzącej większości same składały się do oklasków. Te same ręce, które rok temu, podniesione w górę, pozbawiły „czerwonych” – byłych pracowników służb mundurowych – należnych im świadczeń emerytalnych i rentowych. A w słowniku języka polskiego zapisano nowe słowo: dezubekizacja.
Czyż w tysiącach polskich miast i miasteczek nie trwa nadal tropienie „czerwonych” z tej „biało-czerwonej” drużyny? Których nazwiska widnieją na tabliczkach z nazwami ulic i placów. We Wrocławiu swoją ulicę traci nawet Leon Kruczkowski, autor „Niemców” i „Kordiana i Chama”.
A sam Morawiecki, jakąż przemianę – niczym Mickiewiczowski Konrad – przeszedł ostatnio? „Jestem za tym, żeby Pałac Kultury i Nauki, relikt panowania komunizmu, zniknął z centrum Warszawy. Marzę o tym od 40 lat” – mówił Morawiecki w październiku tego roku. Zaiste, burzenie Pałacu Kultury i Nauki to wspaniały przykład budowania biało-czerwonej drużyny.
Roszada
W szachach istnieje specyficzny ruch, zwany roszadą. Król i wieża zamieniają się miejscami. Morawiecki i Szydło zamieniają się rolami. Po co? Tak jak w szachach – by zwiększyć szanse na wygraną. Takie roszady w przeszłości kończyły się sukcesem. Nowa twarz Andrzeja Dudy pozwoliła na obsadzenie w 2015 roku pałacu prezydenckiego „swoim” prezydentem. Parę miesięcy później, „schowanie” Kaczyńskiego i Macierewicza oraz przesunięcie do pierwszego szeregu Beaty Szydło, pomogło wygrać wybory parlamentarne.
W tym tygodniu Kaczyński wykonał roszadę po raz trzeci. Nie wierzmy gładkim słowom Morawieckiego. Ani jego solennym obietnicom. To tylko szachy Prezesa.
Wolność
Jednak kilka zdań z tego, co powiedział Morawiecki, warto wziąć sobie do serca.
„Wolność jest wielkim zadaniem i wielkim zobowiązaniem” – mówił Morawiecki. Powtarzając za Janem Pawłem II: „wolność nie jest nam dana, tylko jest zadana”. To prawda. Dlatego nie wolno jej przehandlować. Ani za 500 złotych. Ani za większe pieniądze, które niechybnie rzucą wyborcom Kaczyński z Morawieckim.
W przeddzień exposé Mateusza Morawieckiego, pisowska Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na telewizję TVN gigantyczną karę: 1 mln 479 tys. zł – za transmisję protestów przed Sejmem sprzed roku. Donald Tusk ostrzegał przed realizowanym przez PiS „scenariuszem kremlowskim”. Putin ma „pod butem” rosyjskie media . Dopiął swego bez ataku komandosów na stacje telewizyjne. Bez zapełniania więzień niepokornymi dziennikarzami. Zamach na wolne media też da się zrobić w „białych rękawiczkach”. W godzinnym przemówieniu Morawiecki ani razu nie wspomniał o wolnych mediach.
Odzyskajmy Polskę
„Razem odzyskajmy Polskę” – nawoływał Morawiecki w swoim wystąpieniu. Licząc na naiwnych, którzy uwierzą w dobre intencje rządzących. I pachnący jeszcze nowością zderzak Prezesa. Nie ma znaczenia, kogo umieści na swojej szachownicy Kaczyński. Ziobrę. Gowina. Macierewicza. Dudę. Brudzińskiego. Suskiego. Kuchcińskiego. Kempę.
W obliczu zbliżających się wyborów, tylko trzy słowa zapamiętajmy z wtorkowego exposé. RAZEM ODZYSKAJMY POLSKĘ. Z łap PiS-u!