Oho, pomyślą czytelnicy, będzie o k…ach i prostytucji. Nic z tego. Będzie o zarządzaniu / kierowaniu. Uważam bowiem, że jest ono jednym z najstarszych zajęć (zawodów) w historii ludzkości.
Kiedy trzech pierwszych myśliwych wyruszyło na mamuta, aby nie zginąć z głodu, jeden z nich niechybnie musiał zarządzić: ty go zachodzisz z prawej, ty z lewej a ja z tyłu i tak zostanie wpędzony do pułapki. To było właśnie pierwsze działanie kierowniczo/zarządcze, czyli oddziaływanie na innych tak, aby wypełniali moją wolę (chęć). To tak pół żartem, pół serio.
Prawdziwym powodem tej krótkiej refleksji jest rozpoczynający się niedługo rok akademicki. Na razie nikt nie wie dokładnie kiedy i jak się jego inauguracja i przebieg zrealizują. Ale jakoś zrealizować się musi. Jest tu duża demokracja a nawet dowolność. Jedno jest pewne. We wszystkich uczelniach o charakterze ekonomicznym i humanistycznym kontynuowana będzie nauka zarządzania w różnych wersjach, odmianach i o różnych nazwach. W niektórych uczelniach technicznych też. Na przykład na Politechnice Warszawskiej lub w krakowskiej AGH. Więc prawie wszędzie.
Dlaczego tak? Ano właśnie dlatego, że próbujemy od czasów najdawniejszych wypracować najlepszy model kierowania/zarządzania; przede wszystkim ludźmi. (Naukowcy ostro sprzeczają się: czy ludźmi się kieruje czy zarządza – pominiemy tę dyskusję). Zajmował się tym problemem Platon, Arystoteles, Hammurabi…Znalezienie takowego opus moderandi jest chyba niemożliwe. Gdyby istniał optymalny wariant, prawdopodobnie by go już odkryli/skonstruowali mądrzy Żydzi, praktyczni Niemcy lub inteligentni Polacy.
Poszukiwania ciągle jednak trwają. Stąd zdecydowana większość uczelni zajmuje się tym problemem. Tylko że jest to metoda polegająca przede wszystkim na nauce/ studiowaniu/poszukiwaniach ograniczonych do kierowania lub zarządzania ludźmi w procesie pracy. To znaczy kierowanie/zarządzanie w firmach, zakładach pracy, korporacjach. Wynika to absolutnie jednoznacznie z praktyki oraz treści grubych setek opracowań książkowych poświęconych problemom kierowania/zarządzania. A przecież nie o to tylko chodzi! Większość niepokojów społecznych, rewolucji, buntów, nie zawsze pozytywnych zmian dokonuje się w wyniku nieudolnego lub niezadowalającego kierowania państwem, całym społeczeństwem lub co najmniej ważnymi społecznościami. Jak uniknąć złego zarządzania w tym zakresie i jak optymalnie kierować takimi wielkimi organizacjami – raczej nie uczymy. Chyba tylko na Uniwersytecie Poznańskim jest kierunek ( nie Wydział, nie Katedra) zarządzanie państwem. Kropla w morzu. Liczne opracowania dotyczące strategii ZZL (Zarządzanie Zasobami Ludzkimi) również nie zajmują się problemami w tej i takiej skali. (Dlaczego tak jest – to oddzielny temat; szeroki, polityczny.) Trzeba by więc, stawiam hipotezę, zmienić orientację nauki / nauczania w tym obszarze. Wszak cechą nauki i nauczania, oprócz oczywistego przekazywania wiadomości, jest ciągła krytyka, niezadowolenie i poszukiwanie nowego. (Wyrażam to przekonanie jako wieloletni wykładowca przedmiotu ZZL) Trzeba by więc, zakładam:
Po pierwsze, pozwolić zarządzić tematycznie tym problemem na uczelniach ‘dziwakom’, tzw. szaleńcom, niepokornym talentom, zdecydowanym psychologom, zwariowanym racjonalizatorom i innowatorom. Czemu nie?! Jeśli dotychczasowe metody kierowania/zarządzania i ich nauczanie nie dały jednoznacznie pozytywnych rezultatów w praktyce, jeśli ciągle poszukujemy, to ci wymienieni powyżej niewiele mogą ewentualnie zepsuć. A może coś im się uda?! W nauce nie zawsze i nie wszystko wynika z wcześniejszych założeń i planów. Często króluje przypadek. Sytuacja związana z koronawirusem tak czy inaczej zmodyfikuje, a właściwie już to robi, sposoby i treści nauki i nauczania. Tak jak zmienia sposoby pracy, szczególnie w zakresie zatrudnienia.
Po drugie, należałoby krytycznie przeanalizować istniejącą metodę ‘produkcji’ specjalistów; magistrów od zarządzania/kierowania. Na studia idzie się po to aby w przyszłości, w życiu wyprzedzić innych o metr, być jeden szczebelek wyżej, czyli kierować innymi. To trzeba umieć. Wiadomości z tego zakresu są zatem potrzebne wszystkim; nie tylko dyplomowanym specjalistom z zarządzania/kierowania. Przyszłemu magistrowi sztuk też, bo będzie dyrektorem teatru i będzie kierować trupą teatralną, lekarzowi, bo zostanie ordynatorem, kierownikiem kliniki i będzie mieć do dyspozycji tzw. personel medyczny, inżynierowi też, bo trzeba dyrygować ludźmi na budowie, poloniście, bo zostanie redaktorem naczelnym gazety zatrudniającej iluś tam dziennikarzy itp. Każdy jest (bywa) w pewnym stopniu i w określonych okolicznościach przełożonym, szefem, kierownikiem. W rodzinie też ktoś zawsze dominuje. Tylko czy swoje funkcje kierownicze wykonujemy umiejętnie, czy tylko ‘na wyczucie’? Niechaj więc wszyscy studenci, in spee zarządzające osoby, uczą się obowiązkowo sztuki (kulturalnego) oddziaływania na innych.
I wreszcie trzeci dylemat, wybiegający poza sferę nauki i nauczania: morale kierujących popularnie zwane etyką kierowania (spotyka się też nazwę etyka biznesu), które jest bardzo, bardzo kontrowersyjne, delikatnie rzecz nazywając. W badaniach, które przeprowadziłem na trzech uczelniach wśród pracujących studentów uzyskałem odpowiedzi informujące w ponad 70%, że w firmach, przedsiębiorstwach dominuje zarządzanie przez zastraszanie. Tragiczny wynik! Zastraszająca sytuacja.
Aby poprawić stan istniejący trzeba by je (morale) sprawdzać przed każdą nominacją, przed każdym wyborem na stanowisko. Tylko jak? Badać wnikliwie przeszłość i wyciągać z niej wnioski przed każdym awansem?. Awanse często ogłupiają, szkodzą ludziom, zmieniają ich na niekorzyść.!
Więc?
Nauka, póki co, nie ma adekwatnego do potrzeb narzędzia w tym obszarze.
Stawiane pytania nie znajdują w rzeczywistości odpowiedzi.
Przysłowia zwane są mądrością ludu. (Włoski filozof A. Gramsci nadał jej rangę problemów filozoficznych) Na przykład „Rybka śmierdzi od głowy”. „Jako w niebie (na górze) tak i na ziemi”. „Przykład idzie z góry”.
Odpowiadają one prawdzie, tylko co z tego? Dalej nie wiemy jak zapobiec złu w praktycznym kierowaniu/zarządzaniu. Jest ono, niestety dominujące. Wystarczy rozejrzeć się bacznie wokół siebie.