Nie dla nich.
Doszło do zagłady całego tegorocznego lęgu ptaków gniazdujących na łachach dolnej Wisły na długości stu pięćdziesięciu kilometrów poniżej Włocławka. Zrzut wody na zaporze nastąpił 26 maja między północą a 12.00. Dlaczego? Bo, jak mawiał klasyk, nasze państwo istnieje tylko teoretycznie. Dlatego.
Płocka stocznia Centromost postanowiła podnieść poziom wody na Wiśle, aby spławić do Gdańska barkę, transportującą trzy wyprodukowane przez siebie statki. Gdyby zrobiła to półtora miesiąca później, jak sugerowała m.in. WWF, gniazdujące ptaki i ich jaja nie zginęłyby pod wodą. Ale nasz kraj ma w nosie własne przyrodnicze dziedzictwo. Stocznia bez problemu uzyskała zgodę na dokonanie ekologicznej zagłady w imię dostarczenia sprzętu dla holenderskiego armatora.
Mimo sprzeciwu organizacji ekologicznych, w środku sezonu z pełną świadomością zniszczono lęgi rzadkich gatunków na obszarze Natura 2000, dla których ten obszar w ogóle objęto ochroną. Jak twierdzą przyrodnicy, doszło do umyślnego przestępstwa spowodowania szkód w środowisku.
– Jesteśmy załamani i wkurzeni tym, że instytucje państwowe nie szanują prawa, co jest w tym wszystkim chyba najbardziej frustrujące. To jest kompletna hipokryzja, bowiem obszar Natura 2000 Dolina Dolnej Wisły ustanowiono właśnie po to, by chronić gatunki, których gniazda zniszczył zrzut wody – powiedział Przemysław Doboszewski z Towarzystwa Przyrodniczego ALAUDA.
Bydgoski oddział RDOŚ poinformował, że „podjął kroki mające na celu wyjaśnienie przedmiotowej sprawy oraz wstrzymanie planowanego w ww. terminie zrzutu wody”. Cóż z tego, jest już po ptakach. I to dosłownie.