8 listopada 2024

loader

Nie chodzi tylko o gimnazja

Deformacja oświatowa jest prowadzona z powodów politycznych, a nie merytorycznych. Celem rządu jest ukształtowanie szkoły i uczniów na swój obraz i podobieństwo.

Nie można sprowadzać zmian, które wprowadza rząd PiS-u w oświacie tylko do sprawy samego gimnazjum. Rząd dokonuje głębokich przeobrażeń w systemie oświaty na wszystkich jej poziomach, włącznie z podstawami programowymi, w których zaszczepił swoje ideologiczne pomysły.

Błędy i luki

Ministerstwo Edukacji Narodowej ani samorządy nie poradzą sobie z proponowanymi zmianami i uczniowie pierwszych roczników objętych reformą na własnej skórze odczują skutki pospiesznych i niedopracowanych decyzji. Niestety, zaproponowane zmiany odbywają się przy fikcyjnych konsultacjach społecznych i bez gruntownej dokładnej analizy ze strony rządowych legislatorów. Ustawa „Prawo oświatowe” była pisana w olbrzymim pospiechu i zawiera bardzo wiele błędów i luk legislacyjnych, co może spowodować paraliż i bałagan w wielu dziedzinach edukacji.
Wprowadzone na siłę zmiany na pewno będą kosztowne, ale rząd nie podaje wielkości tych kosztów i kto ma za to zapłacić. Samorządy koszty reformy Zalewskiej szacują na ponad miliard złotych. Te pieniądze będą musiały znaleźć gminy. W obecnym systemie oświaty gminy odpowiadają za szkoły podstawowe i gimnazja, a powiaty za szkoły ponadpodstawowe, czyli licea i technika. Tak szybko prowadzone zmiany na pewno wywołają problemy pomiędzy samorządami. Już teraz wójtowie i burmistrzowie w gminach liczą, jakie ich samorządy poniosą straty finansowe na tej „dobrej zmianie”.

Nadchodzi chaos

Skutkiem wprowadzonych zmian będzie pogorszenie jakości edukacji, ponieważ reforma oznacza zmniejszenie subwencji oświatowej dla bardzo wielu samorządów.
Zmiana obwodów szkolnych spowoduje konieczność przenoszenia dzieci z dotychczasowych szkół do nowo tworzonych placówek. Wiele szkół podstawowych nie jest przystosowanych do przyjęcia starszych roczników uczniów i nie zdąży z ich przygotowaniem. Przekształcenie sześcioletnich szkół podstawowych w ośmioletnie spowoduje problem braku pracowni przedmiotowych np.: chemicznej, fizycznej czy biologicznej. Nieuniknionym skutkiem reformy będzie redukcja wielu obecnych, małych szkół sześcioklasowych do trzyklasowych szkół filialnych, co spowoduje dodatkowe dowożenie dzieci.

Trzy w jednym

W roku szkolnym 2019-20 do klas pierwszych w liceach, technikach i szkołach branżowych trafią uczniowie trzech roczników, w wieku od 14 do 16 lat. Będą realizowane jednocześnie dwie podstawy programowe. Szkoły podstawowe będą liczniejsze co spowoduje konieczność kształcenia w dwóch budynkach i dwuzmianowość. Zapowiedź skrócenia o rok okresu kształcenia ogólnego (z dziewięciu do ośmiu lat) negatywnie odbije się na jakości kształcenia.

Bez programów i podręczników

Główne zapisy reformy mają wejść w życie we wrześniu 2017 r., co spowodowało zamęt przy tworzeniu programów. Z prac nad reformą wycofują się eksperci, którzy wiedzą, że nie da się opracować dobrych podstaw i podręczników w tak krótkim czasie. Wydawnictwa w takim tempie i chaosie nie zdążą przygotować podręczników, albo będą one niedopracowane i o niskiej jakości.
Ten „rewolucyjny eksperyment pedagogiczny” odbędzie się kosztem uczniów, rodziców, nauczycieli i samorządów.
Ta walka toczy się o przyszłość Polski, a nie tylko oświaty.

trybuna.info

Poprzedni

Ustawcie się w pary!

Następny

Karawana idzie dalej…