PRAWA CZŁOWIEKA. Kobiety, które na początku października zorganizowały masowe protesty przeciwko planom wprowadzenia bezwzględnego zakazu aborcji, nie składają broni. Planują kolejne protesty. Najbliższy odbędzie się w poniedziałek.
Symbolem masowych protestów kobiet (i wspierających je mężczyzn) stała się parasolka. A to dlatego, iż 3. października, gdy zorganizowano pierwszy Strajk Kobiet, był wyjątkowo deszczowy w niemal całym kraju. Niesprzyjająca pogoda nie zniechęciła kobiet przed wyjściem na ulice w ponad stu miastach i miasteczkach w całym kraju. Zanim jeszcze ów protest się zakończył, media – zarówno polskie jak i zagraniczne – obiegły zdjęcia tłumów bądź grupek protestujących ludzi obu płci, ukrytych pod parasolkami. Jednym z najbardziej wymownych było zdjęcie tłumu (niektórzy szacują, iż liczył on aż 50 tys. osób) zgromadzonych na stołecznym Placu Zamkowym, wyglądającym na morze kolorowych parasolek.
W tych regionach kraju, w których deszczowa aura nie zakłóciła protestu, w oczy rzucały się czarne ubrania demonstrujących. Organizatorki Strajku Kobiet nieprzypadkowo nawoływały do ubrania się tego dnia, w geście solidarności z walką kobiet, na czarno – było to nawiązanie do demonstracji solidarności polskich kobiet z uczestnikami Powstania Styczniowego (1863 r.).
Fenomen
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że do protestów doszło także w małych miejscowościach, w których dotychczas nigdy nie było żadnych protestów. Nawet, gdy zamykano jedyny w okolicy zakład pracy. W obecnej rzeczywistości, gdy takie nieduże miasta i ich mieszkańcy bywają wręcz sterroryzowani przez lokalnych biskupów czy proboszczów, uczestniczenie w takich demonstracjach – pośrednio skierowanych przeciwko kościołowi, wymagało wyjątkowej odwagi. W wielu przypadkach pociągało też konkretne szykany, z jakimi później spotykały się jego uczestniczki – czy to w lokalnych społecznościach, w rodzinach, czy w miejscu pracy. Jak pracownice jednego z przedszkoli, które tego dnia tylko wrzuciły do Internetu swoje zbiorowe zdjęcie, na którym wszystkie wystąpiły ubrane na czarno w ramach swojej solidarności ze Strajkiem Kobiet.
Dopiero kilka dni po proteście ów fenomen – mobilizacja ludzi z niewielkich miejscowości, gdzie każdy każdego zna i nie ma możliwości anonimowego uczestniczenia w tłumie protestujących – zwrócił uwagę m.in. socjologów. Wielu z nich podkreślało, że do tego rodzaju akcji dochodziło w czasach tzw. pierwszej „Solidarności”, ale w zasadzie już nigdy później.
Nie schodzimy do podziemia!
– Od Czarnego Poniedziałku (3 października) mijają kolejne dni wypełnione pogardą polityków wobec protestujących obywatelek, nawoływaniem do przemocy wobec kobiet, O kolejnych pomysłach na inicjatywy mające ograniczać nasze prawa – informują działaczki nieformalnego ruchu Strajk Kobiet.
Nie zamierzają one rezygnować ze swojej walki, tylko iść za ciosem. Początkowo wydawało się bowiem, że jednodniowy Strajk Kobiet osiągnął swój cel – już kilka dni później partia rządząca zaczęła wycofywać się z poparcia dla kontrowersyjnego projektu ustawy, której celem było wprowadzenie bezwzględnego zakazu aborcji. A że projekt ten został formalnie zgłoszony jako projekt obywatelski, pod szyldem komitetu „Stop Aborcji”, politycy PiS mieli ułatwione zadanie. Gdyby jednak nie masowość protestu kobiet i niespodziewana mobilizacja dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy ludzi w całym kraju, prace nad tym projektem trwałyby w Sejmie w najlepsze. Szybko okazało się jednak, że PiS bynajmniej nie zamierza rezygnować ze swoich planów zaostrzenia obecnie obowiązującej ustawy antyaborcyjnej, która i tak od niemal ćwierćwiecza należy do jednej z najbardziej restrykcyjnych w Europie. To właśnie te kolejne zapowiedzi rządzącej większości skłoniły uczestniczki Strajku Kobiet do podtrzymywania mobilizacji i kontynuowania protestu.
Jednym z haseł zaplanowanych na poniedziałek, 24 października akcji ma być „Nie schodzimy do podziemia!”. Oznacza to, że znaczna część obywateli dopiero teraz dostrzegła i zrozumiała, że tylko takie masowe protesty mogą mieć realny wpływ na decyzje podejmowane przez władze, nawet przez te najbardziej aroganckie i lekceważące zdanie społeczeństwa. W przypadku Warszawy owo hasło będzie miało podwójne znaczenie, ponieważ organizatorki stołecznego protestu zapowiedziały, że ich protest ma polegać m.in. na blokowaniu wejścia do przejść podziemnych w centrum Warszawy, tych pod Rondem Dmowskiego i tuż obok Pałacu Kultury i Nauki.
Reakcja na pogardę
Dodatkowym powodem kontynuowania protestu jest reakcja części przedstawicieli prawicy na Strajk Kobiet. Wielu z nich potraktowało go z pogardą i lekceważeniem, obrażając przy okazji nie tylko kobiety, które tego dnia protestowały, ale wszystkie.
Przejawem takiej pogardy były publiczne komentarze, publikowane m. in. przez prawicowych dziennikarzy. Jednym z najgłośniejszych stał się wpis Rafała Ziemkiewicza, który ocenił, że jedna z aktywistek i feministycznych publicystek, Anna Dryjańska nie została „usunięta” przez swoją matkę, choć urodziła się „zdeformowana”. Podobnych komentarzy oraz wpisów było znacznie więcej. Dodatkowo, działacze prawicy rozpoczęli akcję ataków na działaczki kobiece w Internecie. Jedną z przyjętych przez nich taktyk jest masowe zgłaszanie administratorom mediów publicznych profili takich aktywistek.
W odpowiedzi na ataki prawicy i jej propagandę, organizatorki Strajku Kobiet – Runda II postanowiły założyć specjalny blog internetowy, na którym kobiety mogą (anonimowo) przedstawić własne historie związane z przebiegiem ciąży oraz, ewentualnie, ich osobistymi decyzjami dotyczącymi terminacji ciąży – ze względu na chorobę własną lub dziecka, bądź ciężkich okoliczności życiowych, w jakich się znalazły. Ich historie można poczytać pod adresem: jestesmystrajkiemkobiet.blogspot.com/2016/10/chce-przedstawic-swoje-mysli-mysli.html
Zróbmy im jesień średniowiecza!
Pomysłodawczyni Strajku Kobiet, wrocławska aktywistka Marta Lampart nawołuje do kontynuowania protestu kobiet: „zróbmy im jesień średniowiecza!”. Dodaje ona, że data 24 października nie jest wiążąca, bo tego rodzaju protest może być kontynuowany też w innych terminach. „To Wy znacie swoje uwarunkowania. Jeśli wolicie Wasze wydarzenie zrobić, z jakichkolwiek przyczyn, np. w weekend, albo w inny dzień w pobliżu tej daty – nie ma przeszkód. Superdebatę z udziałem mądrych kobiet można zrobić we wtorek, a marsz – w sobotę! Przykładowo, Warszawa swoje główne wydarzenie planuje na niedzielę 23.10 – to tam rozpoczniemy zbieranie podpisów pod petycją dotyczącą praw kobiet w Polsce!” – zapowiada Lampart.
Akcja ma się odbywać w co najmniej kilkudziesięciu miastach zarówno w Polsce, jak i na świecie. Lista miast, w których lokalne aktywistki szykują różnego rodzaju wydarzenia towarzyszące Strajkowi Kobiet liczy obecnie ponad 30 miejscowości, ale bardzo szybko dołączają kolejne.
Na wzór Polek
Podobne „czarne protesty” w obronie praw kobiet odbyły się niedawno w kilku państwach Ameryki Łacińskiej – Argentynie, Meksyku i Chile, w których również obowiązuje restrykcyjne prawo antyaborcyjne.. „Walczymy na wzór polskich kobiet, które sparaliżowały cały kraj. Walczymy w imieniu wszystkich kobiet, które zginęły, zamordowane, porwane. Przeciwko przemocy i patriarchalnemu terroryzmowi, bezkarności, kryciu przestępców, bierności i współudziałowi państwa i policji” – stwierdziły protestujące. Latynoski dostały list wsparcia ze strony polskiej Inicjatywy Feministycznej, której działaczki napisały: „W naszym proteście nie zapominamy także o powszechnej w Polsce pobłażliwości dla sprawców przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Przeciw przemocy ekonomicznej i wyzyskowi kobiet. Przeciw obarczaniu nas ciężarem ponad siły. Chociaż mamy w Polsce prawa obywatelskie i społeczne zapisane w Konstytucji i ustawach, nie są one realizowane w praktyce. Obecne władze nie chcą nic zrobić w tej sprawie. Zamiast tego dążą do zaostrzenia represyjnego prawa antyaborcyjnego. Dlatego wychodzimy na ulice.”