Jeszcze jednym rykoszetem, który odbił się od osłon drogowych zaatakowanych przez rządowe samochody w Lubiczu, jest informacja, która przy okazji wyciekła do prasy niczym płyn z chłodnicy rozkwaszonego BMW.
Wydało się, że takich aut jest 30. Kosztowały niemal 35 mln. zł.! Kupiono je dla specjalnego oddziału Żandarmerii Wojskowej w Warszawie, który chroni szefa MON Antoniego Macierewicza. Było to możliwe bez przetargu dzięki specustawie przyjętej przed szczytem NATO. Dwa rozbite BMW, to dwa miliony złotych – psu pod ogon.
Jak donosi portal Onet.pl, spośród 30 luksusowych limuzyn znajduje się osiemnaście modeli BMW X5, a także BMW7 i Audi Q7. Z aut korzystają wiceministrowie obrony oraz niektórzy niżsi rangą urzędnicy resortu, m.in. Bartłomiej Misiewicz, rzecznik prasowy i dyrektor biura politycznego MON. Według informacji portalu, kierowcy jednej z takich limuzyn kazał się zawieźć przed kilkoma dniami pod klub nocny w Białymstoku.
Zakup aut bez ogłaszania przetargu był możliwy dzięki specustawie przyjętej przed szczytem NATO. Limuzyny, którymi jeżdżą urzędnicy, były więc nabyte przez resort specjalnie na lipcowe spotkanie członków Sojuszu, a zgodnie z zapisami ustawy, informacja o tym mogła być utajniona. Jak wskazuje Onet, resort obrony powinien ją zamieścić przynajmniej w Biuletynie Informacji Publicznej, czego nie zrobił.