8 listopada 2024

loader

Osłoda

Izabela szolc 16x9
fot. red

Izabela szolc 16×9

Najwyraźniej cierpię na problemy natury kardiologicznej. Kiedy słyszę o literaturze napisanej „ku pokrzepieniu serc”, to zaczyna mi skakać ping-pong – gdzieś przy maleńkiej żuchwie.

Zawsze wydawało mi się, że czarny worek, który zakłada się na głowę skazańcowi, nie jest po to, aby oszczędzić widoku wycelowanych luf karabinów albo dyndającej pętli. Wciska się skazańcowi łeb w szmatę, aby pluton egzekucyjny mógł oddać salwę, nie patrząc w oczy człowieka. Aby tłum mógł obejrzeć stopy tańczącego wisielca, ale już nie jego twarz. Tym bardziej nie wolno pozwolić, aby kaci i szukający rozrywki durnie odchodzili z miejsca zagłady z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku czy przelotnej satysfakcji z czyjegoś nieszczęścia. Nie twierdzę, że chropowata pętla ociera się nam o czoło, ale twierdzę, że słyszę jak zbijają – gdzieś tam szafot. Nasłuchujmy tego, bo to jest „Waltzing Matilda”. Bush ballad, która stała się nieoficjalnym hymnem Australii.

Ostatni tydzień, tak na arenie międzynarodowej jak i polskiej, pokazał, że rozgrywają nami „pokrzepiacze serc”. Mogłabym to ująć w dosadniejszych słowach, ale rzucanie bluzgami, nie jest dowodem inteligencji, jak się co poniektórym wydaje. Tak jak ortodoksyjne unikanie ich nie jest dowodem cnoty, ani szlachetnego pochodzenia. Boję się, że akurat w tym felietonie bluzgi byłyby formą „pokrzepienia serc”, a tego ze wszystkich sił pragnę uniknąć. Mamy w sondażach przedwyborczych wynik brunatnej Konfy na poziomie 15,7 procent. Pisowców rozdających na świeckich festynach rurki z bitą śmietaną, a na festynach religijnych trefne średniowieczne miecze. Upały. Szczyt NATO w Wilnie okazał się być głęboko niesatysfakcjonujący – dla wszystkich po kolei, niezależnie od opcji politycznych czy narodowości. Złym omenem, ale jakże „pokrzepiającym serca” był film promujący ów szczyt czy raczej wzgórek, wyprodukowany przez North Atlantic Fellas Organization. Polski internet ma bekę z odmłodzonego prezydenta Dudy zakutego w huzarską zbroję. Dobrze, że poniechano zakładania hełmu, bo dowcipy o pewnym prezydencie, co miał zakuty łeb, już mieliśmy… Jednak Marcon jako Napoleon? „Aluzja” do moskiewskiej wyprawy cesarza Francuzów? Meloni z karabinem szturmowym przy luksusowej bryce? Musar wyglądająca jak nauczycielka z prowincjonalnej szkoły, której coś eksplodowało w rękach? Wikingowie bez Dreymona? Grecy bez Pitta? Biden w okularach pilotkach, pociągający colę w klubowym fotelu? Jedyny z przywódców, któremu w tym filmie udzielono głosu… Och piesek, piesek Pieseł jest jeszcze! Tylko piaskownicy zabrakło, żeby rzeczone towarzystwo mogło wsadzić tam głowy i wystawić tyłki. Ach, zapomniałam – piaskownica jest dla nas. A okopy pełne zgniłków i much plujek składających jaja w zwłokach, dla zwykłych Ukraińców – robotników, urzędników, studentów. Tymczasem dla elit politycznych są serduszka na mediach społecznościowych, hejcik, który spływa po nich jak woda po kaczkach. Mega pieniądze dla przedsiębiorstw – tak prywatnych jak państwowych – produkujących zbrodniczy szmelc. I poligon, który dawno już stracił niebiesko-żółty kolor… Amerykańskie horrory polecam do poczytania w te upały. Są świetne – i mówię to bez deka sarkazmu.

Izabela Szolc

Poprzedni

Feature: The beloved jacket

Następny

Gospodarka 48 godzin