gazetaprawna.pl
Z jednej strony, owszem, wszystkie krajowe tragedie pozostają w cieniu śmierci i zniszczenia w Ukrainie. Z drugiej, nie łudźmy się, wraz z upływem lat ofiara górników ginących w wypadkach „na dole” budzi coraz mniej emocji.
Byłoby to względnie akceptowalne, jeżeli pokrywałoby się ze wzrostem zainteresowania innymi przypadkami śmierci w pracy, chociażby w Amazonie albo na budowach. Tak oczywiście nie jest.
Wszystko to raczej przez fatalną „gębę” przyprawioną tej grupie zawodowej przez rozmaitych uczestników debaty publicznej uchodzących za niezwykle światłych, kulturalnych oraz – a jakże! – postępowych.
Górników wykreowano na ludzi zbędnych, których nie warto żałować. A nawet mając na uwadze wszystkie, coraz lepiej znane wady i koszty gospodarki węglowej, to jednak nadal jest w tym kraju duża grupa ludzi (ponad 50 tys.), która codziennie ryzykuje własnym życiem, żebyśmy mieli prąd w gniazdku. Gdyby zniknęli – ten prąd też by zniknął.
Nie zasłużyli na to, by lekceważyć ich poświęcenie.