Rząd PiS zaczyna generować niepokój na poziomie skojarzenia „obcy-zagrożenie”. Wojewoda zachodniopomorski otrzymał polecenie zbierania informacji o ludziach niepolskiej narodowości. Nadawcą takiej dyrektywy jest Ministerstwo Obrony Narodowej.
Resort tłumaczy się względami bezpieczeństwa, nie podaje jednak konkretnego powodu czy celu takich obostrzeń.
Adresatem polecenia są urzędy miejskie oraz prezydenci i burmistrze miast w zachodniopomorskim. Informacje miał im przekazać wojewoda, który z kolei otrzymał pismo od MON. Resort prosi o informacje o osobach innych narodowości posiadających obywatelstwo polskie oraz posiadających inne obywatelstwo i zezwolenie na pobyt na terytorium Polski. Władze powołują się na ustawę o zarządzaniu kryzysowym. Jaki kryzys nam zagraża? Nie wiadomo. Posłowie Platformy Obywatelskiej sugerują, że chodzi o stygmatyzację i poddawanie specjalnej kontroli, której kryterium jest pochodzenie narodowe czy etniczne.
Co na to rząd? – Zbieranie informacji nie jest żadnym wytykaniem. Nie ma też co uciekać od takiego stwierdzenia, że często niebezpieczeństwo, które wiąże się z terrorem w Europie, jest dziełem osób, które przybyły do Europy, nie są rdzennymi Europejczykami – mętnie tłumaczy poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Sasin.
Głowę w piasek chowa także wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. – Zgodnie z ustawą o zarządzaniu kryzysowym – wydział bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego (działający w urzędzie wojewódzkim – przyp.red.) może gromadzić i przetwarzać dane potrzebne do oceny, monitorowania i prognozowania zagrożeń na terenie województwa – tłumaczy.
Sławomir Nitras z Platformy Obywatelskiej zwraca uwagę, że intencją rządzących jest granie na nucie ksenofobicznych lęków. – Nie patrzą na to, czy ktokolwiek złamał prawo. Przecież większość z nich nigdy nie złamała prawa. Przypomnę, że prawie pół miliona Polaków deklaruje inną narodowość niż polska – mówi poseł ze Szczecina.
Pomysł nie podoba się również Marioli Abkowicz ze Związku Karaimów w Polsce. – Nie odróżniamy się, jako przedstawiciele mniejszości zamieszkujących w Polsce, absolutnie żadną działalnością inną niż pozostali obywatele tego kraju. Więc nie rozumiem jaki jest powód, że takie dane mają być gromadzone – tłumaczy w rozmowie z TVN24.