10 lipca 2024

loader

Po myśli…

Prezes PiS Jarosław Kaczyński oznajmił po premierze filmu „Smoleńsk”, że jest to produkcja, która mówi „prawdę”.

– Poprzez zręczną intrygę fabularną, ale przede wszystkim mówi prawdę o Smoleńsku. I to jest coś niesłychanie ważnego – mówił w poniedziałkowy wieczór w TVP Info.
Uroczysty pokaz filmu odbył się w poniedziałek w Teatrze Wielkim w Warszawie. W premierze wzięli udział, m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło, a także twórcy oraz odtwórcy głównych ról w filmie.
Jarosław Kaczyński podkreślał, że on odebrał film w sposób „bardzo szczególny”.
– Chociaż to tragedia, to mogę powiedzieć, że reakcja na film to po prostu radość, że ten film jest.
Wyraził nadzieję, że film o katastrofie prezydenckiego samolotu obejrzy wielu Polaków, zarówno w kraju jak i za granicą. – Zapraszam każdego Polaka, który chce znać prawdę, aby ten film zobaczył – zachęcał prezes PiS.
Film porusza tematykę katastrofy lotniczej, do której doszło w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Zginęło w niej 96 osób, wśród nich: prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, grupa parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące, stanowiący delegację polską na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a także załoga samolotu.
Do kin film „Smoleńsk” trafi 9 września.
Premierze towarzyszyły zdarzenia słabo dające się racjonalnie wytłumaczyć. Na przykład nie zaproszono wszystkich bliskich osób, które w tym wypadku zginęły. Wejściówki reglamentowano – jedni byli godni premiery, drudzy nie. Wśród tych „drugich” byli ci, którzy, uważają, że ich bliscy zginęli w wypadku lotniczym. Wśród zaproszonych ci, którzy podzielają pogląd pan prezesa, że to był zamach.
Mało tego – także dziennikarze chcący relacjonować premierę „Smoleńska” napotkali na niezrozumiałe trudności. Zabroniono im wejścia na widownię i obejrzenia filmu. Cóż to za premiera, skoro dzieło pokazywane jest tylko swoim?
Ponieważ jednak w Polsce niczego ukryć się nie da, znaleźli się jednak redaktorzy, którzy do obozu władzy się nie zaliczają, a na premierę jakoś się wcisnęli. I oni na „Smoleńsku” nie zostawili suchej nitki, zgodnym chórem nazywając „dzieło” „propagandówką”. My – do czasu obejrzenia filmu, nie wypowiadamy się na jego temat.

trybuna.info

Poprzedni

Grają o prymat na świecie

Następny

W saniach luźniej