Kilka tysięcy osób wykrzyczało 11 listopada na ulicach Warszawy swój sprzeciw wobec nacjonalizmu, faszyzmu, ksenofobii. Przekaz był wyraźny: nie chcemy dalszego brunatnienia przestrzeni publicznej, chcemy Polski tolerancyjnej i otwartej, nasze hasło to wolność, równość i solidarność.
Według jednego z organizatorów wydarzenia, Antyfaszystowskiej Warszawy, na dzisiejszej demonstracji pod hasłem „Za wolność naszą i waszą!” zebrały się prawdziwe tłumy. To nie przesada. O czternastej na Plac Politechniki, gdzie rozpoczynał się przemarsz, przybyło około pięciuset osób. W trakcie przemarszu przyłączały się kolejne, przeważali młodzi ludzie. Ale nie tylko oni byli gotowi protestować. O to, czy można być patriotą i faszystą, Strajk.eu zapytał panią Tamarę, która na demonstrację przyszła razem z wnukiem. – Oczywiście, że można. Mało tego, myślę, że każdy faszysta uważa się za patriotę. Faszyzm, według mnie, pojawia się wraz z pogardą i chęcią zniszczenia człowieka, którego nie znamy. Faszysta nie wie, a nienawidzi. Dlatego uczestniczę w marszu antyfaszystowskim. Bo lubię poznawać i nie znoszę ignorancji. Nie uważam się za super mądrą osobę, jednak jeśli czegoś nie znoszę, to przynajmniej potrafię powiedzieć dlaczego – odpowiedziała.
Część uczestników miała ze sobą flagi: czerwone, czarne, czerwono-czarne, tęczowe, unijne, polskie. Była też grupa aktywistów partii Razem i partii Zielonych ze swoimi sztandarami, działacze Pracowniczej Demokracji, a nawet kilkoro przedstawicieli KOD-u, chociaż Komitet zorganizował w Warszawie odrębne wydarzenie kilka godzin wcześniej. Strajk.eu spotkał na demonstracji także sympatyków obywateli RP. – Tak, czuję się zagrożony przez skrajną prawicę. I niepokoi mnie poparcie rządu dla takich grup. Wierzę jednak, że Polacy mają na tyle rozumu, żeby przeciwstawić się masowo, tak jak dziś, albo nawet licznej tym agresywnym ludziom, co maszerują dzisiaj w Marszu Niepodległości – powiedział nam pan Marek, który popiera tę właśnie organizację. Dodał, że jest patriotą, ale dla niego miłość do kraju oznacza dbanie o niego, a więc brak akceptacji dla nienawiści.
Maszerujący skandowali hasła „Wolność, równość, pomoc wzajemna!”, „Raz, dwa, Antifa!”, „Solidarność naszą bronią!”, „Narodowcy, szmalcownicy, wypierdalać ze stolicy”. Nie zabrakło bojowych pieśni, na czele z „Warszawianką” i „Bella Ciao”.
Część demonstrantów przyjechała spoza Warszawy, niektórzy pokonali kilkaset kilometrów, byle przyłączyć się do dawania odporu brunatnemu pochodowi. – Znajomi pytali mnie, dlaczego kolejny raz jadę marznąć i (oby nie) wystawiać się na ataki “prawdziwych Polaków”. Nie wierzę w pokonywanie faszyzmu milczeniem. To przerażające, że nacjonalizm wszedł do głównego nurtu w mediach i Sejmie, ale nie możemy udawać, że fala cofnie się z nadejściem następnego rządu – powiedziała Strajkowi.eu Hanna, aktywistka społeczna z Poznania. – Tylko budując solidarne społeczeństwo, wychodząc na ulice, protestując, możemy skutecznie zatrzymać pogrobowców Dmowskiego, aby chronić wolność i równość wszystkich ludzi – podsumowała.
Bojowym duchem przepełnione było przemówienie Julii z Kolektywu Syrena, która przypomniała, że patriotyzm od zawsze wiąże się z ksenofobią, tzw. tradycyjny model rodziny – z uciskiem kobiet, obrona granic – z szowinizmem, wolny rynek – z wyzyskiem. Głośno sprzeciwiła się, by walkę o prawa pracowników, lokatorów, kobiet, migrantów nazywać radykalizmem, podczas gdy poglądy nacjonalistyczne czy prorynkowe uważa się za „normalność”. – Wszystkich nas nie zabijecie, wszystkich nas nie spalicie! – zawołała, odnosząc się do tego, że na Marszu Niepodległości, który przechodził dosłownie kilkaset metrów dalej, padały hasła bezpośredniego rozprawienia się z „lewakami”.
Część demonstrantów liczyła się z tym, że nacjonaliści przejdą od słów do czynów. – Jestem przygotowany na konfrontację z naziolami, pewnie. Ale wolałbym tego nie robić. Zawsze lepiej walczyć słowem niż pięściami. Chociaż z historii wiemy, że samymi słowami ich nie pokonamy – powiedział Strajkowi.eu manifestant, który na marsz dotarł z Lublina. – Oni muszą wiedzieć, że mają przeciwnika, który stawi im czoło na ulicach. Dla mnie wzorem są Dąbrowszczacy, to na nich powinniśmy się wzorować.
Z pewnością zapadnie w pamięć uczestników także znakomite przemówienie Sylwii Rębosz z Inicjatywy Pracowniczej. – Nacjonalizm nie tylko wiąże się z wrogością wobec innych grup etnicznych, ale również jest narzędziem dzielącym ludzi pracy. Zapominamy, że wszyscy pracownicy, niezależnie od pochodzenia mają wspólny interes – walkę z wyzyskiem. To nie ukraińskie sprzątaczki pracujące najczęściej na „czarno” są naszym wrogiem. To nie Hindusi rozwożący jedzenie w Uber Eats są naszym wrogiem. Tak samo nie są nimi Arabowie w barach z kebabem, do których tak ochoczo wybiorą się „prawdziwi patrioci” po swoim marszu. Naszymi największymi wrogami są szefowie, którzy nas wyzyskują i nagminnie łamią nasze prawa! Musimy zrozumieć, że więcej nas łączy ze szwaczką z Bangladeszu niż synem potentata finansowego. Przeciwstawianie się narastającej fali faszyzmu i kapitalizmu to nie tylko sprawa 11 listopada. Bardzo ważne, że tu wspólnie stoimy, ale musimy organizować się w miejscach pracy i zrzeszać się w związki zawodowe w walce z wyzyskiem i w walce o lepszy byt – mówiła działaczka, a jej występ został nagrodzony owacją.
Głos zabrała także Bożena Przyłuska z Warszawskiego Strajku Kobiet, stwierdzając, że podczas gdy świętuje odzyskanie niepodległości przez Polskę jako Polka, to jako kobieta czuje przerażenie. Wyliczyła antykobiece kroki podjęte przez obecny rząd: ograniczenie dostępu do antykoncepcji awaryjnej, forsowanie ściśle określonej roli kobiety jako matki i gospodyni domowej, zamiar odebrania prawa do aborcji. Przypomniała, że bez praw kobiet po prostu nie ma demokracji.
Nic więc dziwnego, że na marszu nie brakowało kobiet. Jedna z nich, Marta, wykładowczyni akademicka z Warszawy, powiedziała Strajkowi.eu, że na demonstracje przychodzi od lat studenckich. – Faszystowskie poglądy pojawiają się również wśród moich studentów. Optymistyczne jest jednak to, że spora część moich grup nie zgadza się z opiniami takich ludzi i reaguje na zajęciach. Szczególnie kobiety nie znoszą poglądów skrajnie prawicowych – dodała.
O szesnastej marsz dotarł pod Sejm, gdzie zastał ścisły kordon policyjny i barierki. Rozwiązując zgromadzenie, organizatorzy zachęcili uczestników do dalszego protestowania, tym razem pod komisariatem policji przy Wilczej, dokąd trafili aktywiści Obywateli RP. Zamierzali oni blokować marsz nacjonalistów, ale zostali usunięci przez policję z okolic jego trasy, jeszcze zanim pochód oficjalnie ruszył.