Jakoś tak półgębkiem, cichcem przemknęła przez media wiadomość o odtajnionych dokumentach CIA na temat przeszłego bandytyzmu uprawianego przez hołubionych dziś przez prawicę „żołnierzy wyklętych”.
– Wielu Polaków, choć co do zasady sympatyzują z partyzantami, to dezaprobuje ich działania, ponieważ powodują one jedynie bezsensowny rozlew krwi i nie wynika z nich nic dobrego – oceniała Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA), pisząc w 1947 roku. W nowo opublikowanych dokumentach jest szereg raportów o oporze Polaków wobec komunistycznych władz. Amerykański wywiad nie miał złudzeń. Oceniał, że po 1946 roku partyzanci tracą na sile, a Polacy przestają popierać ich walkę.
– Niektórzy przystępują do walki z powodów politycznych, inni chcą uciec przed władzą, a inni dla przygody. Są też ci, którzy robią to dla zysków – pisała CIA. Wywiad informował odbiorców swojej analizy, którymi najpewniej byli politycy w Waszyngtonie, że wśród polskich partyzantów jest też szereg band o charakterze czysto rozbójniczym.
Dokument o podziemiu antykomunistycznym jest jednym z milionów, które na początku stycznia CIA opublikowała w swoim internetowych archiwum. Blisko 32 tysiące z nich dotyczy Polski. W latach bezpośrednio po wojnie wyprodukowano ich nieco ponad tysiąc.
Większość raportów z lat 1945-50 dotyczy potencjału militarnego i przemysłowego Polski. Amerykanie gromadzili wszelkie dostępne informacje o lokalizacji i składzie oddziałów polskiego oraz radzieckiego wojska. Śledzili też postępy w odbudowie infrastruktury oraz przemysłu. Interesowały ich zwłaszcza huty, kopalnie, porty i mosty. Szereg raportów mówi o tym, że Rosjanie demontują kolejne poniemieckie fabryki na terenach przyłączonych do Polski i wywożą je na wschód.
Część dokumentów dotyczyła jednak sytuacji politycznej oraz bezpieczeństwa w kraju. Kilkanaście z nich poświęcono antykomunistycznemu ruchowi oporu, których członków obecnie określa się jako „żołnierzy wyklętych”. Amerykanie próbowali szacować ich liczebność, znaczenie i rozpoznawać różne organizacje podziemne oraz cele ich działania. Śledzili też, jakimi metodami chce je zwalczać reżim komunistyczny.
Autorzy dokumentu zaznaczają, że opozycja dzieli się na dwie grupy: partyzantów, którzy „preferują bezpośredni, zbrojny opór wobec władz w postaci walki partyzanckiej” oraz ogólnie pojęte „podziemie, które jest znacznie liczniejsze, ale luźniej zorganizowane i preferuje pośrednie działania w postaci propagandy oraz infiltracji władz”. Jak piszą Amerykanie, w obu grupach są zwolennicy wszystkich ruchów politycznych, od lewa do prawa. Wśród partyzantów ma być jednak znacznie więcej ekstremistów, zwłaszcza prawicowych. Podziemie ma być ruchem umiarkowanych.
– Są niezliczone wyjątki od tego ogólnego podziału. Nie wspominając o pseudopartyzanckich bandach, które choć deklarują się jako zwolennicy tego czy innego ruchu antyrządowego, to należy je traktować jako zwykłe grupy bandyckie bez żadnych celów politycznych – zastrzegają autorzy.
W swoim raporcie zaznaczyli, że brak im informacji, które pozwoliłby dokładnie ocenić liczebność całego ruchu oporu i jego zasięg. Z zamieszczonych opisów wynika, że mieli raczej ogólne pojęcie o przywódcach poszczególnych organizacji, podobnie jak o liczbie ich członków czy znaczeniu. Za największe i najważniejsze ugrupowanie partyzanckie uznali „skrajnie prawicowe” Narodowe Siły Zbrojne. – Choć NSZ oficjalnie sprzeciwia się złemu traktowaniu Żydów, to jest odpowiedzialne za antysemickie ekscesy w wielu przypadkach.
„Przyczyną popularności partyzantów we wczesnym okresie było ogólne przekonanie wśród Polaków, że wojna pomiędzy ZSRR a mocarstwami zachodnimi wybuchnie lada chwila. Wobec czego zbrojne podziemie przyśpieszy upadek reżimu w Warszawie oraz Sowietów i otworzy drogę dla armii Zachodu. Przez osiemnaście miesięcy od zakończenia wojny te nadzieje stopniowo się rozwiewały, aż do stwierdzenia, że szanse na ich realizację w bliskiej przyszłości są nikłe. Wraz z tym wielu Polaków doszło do wniosku, że partyzanci walczą na marne” – brzmi jeden z fragmentów raportu. W ten sposób, według jego autorów, zdecydowana większość członków ruchu oporu zdecydowała się na porzucenie walki zbrojnej.
Dodatkowo część Polaków miała zwrócić się przeciw partyzantom, choć nie jest całkowicie jasne, jak autorzy raportu doszli do takich wniosków. Część tego wątku została ocenzurowana. Zostawiono jedynie zdanie: „… kontynuując swoją bezsensowną walkę, jedynie pogarszają sytuację gospodarczą, powodują zbędny rozlew krwi i dają rządowi podstawę do silniejszych represji”.
Choć aktywność partyzantów zaczęła zamierać po 1946 roku, małe oddziały były aktywne jeszcze wiele lat.
Kilka dokumentów poświęcono amnestii z 1947 roku. Do Waszyngtonu trafiły dokładne dane na temat jej efektów. Autorzy raportu stwierdzają, że w jej ramach ujawniło się 55,2 tysiąca osób, co jest informacją niemal idealnie zgodną z prawdziwą, bo według zachowanych dokumentów było to 53,5 tysiąca. Wraz z nimi, według informacji CIA, przechwycono znaczny arsenał, łącznie 14 tysięcy sztuk broni, w tym moździerze i ciężkie karabiny maszynowe.
Raporty z późniejszych lat coraz rzadziej wspominają o nielegalnej opozycji. W dokumencie z 1951 roku, będącym ogólnym opisem sytuacji w Polsce, autor lub autorzy stwierdzają, że po 1947 roku „zorganizowane ugrupowania ruchu oporu pozostają pasywne”.
– Ograniczyły swoją aktywność do podtrzymania swojej organizacji, utrzymywania kontaktu z Polakami na Zachodzie i zbierania informacji wywiadowczych. Choć posiadają uzbrojenie, to pozostaną uśpione, dopóki istotna pomoc z Zachodu nie będzie możliwa. Do tego czasu nie będzie żadnych zorganizowanych powstań, bo nie ma szans na udaną rewoltę przy obecnej kontroli władz – konkludują Amerykanie.
W omawianym raporcie jest też fragment, który na polskie media na ogół pominęły. Doprawdy – nie rozumiemy dlaczego…
Fragment nosi tytuł „Nastawienie Sowietów”:
„Sowieckie jednostki w Polsce mają zakaz angażowania się w bitwy z Partyzantami. Tylko jeśli zostaną zaatakowane mogą się bronić. Nawet gdy polskie władze proszą o sowiecką pomoc, odpowiedź jest zawsze jedna: bez konkretnych instrukcji z Moskwy nie możemy wam pomóc, mimo że wielu z ich wysokich oficerów zostało zabitych przez partyzantów. Niektóre specjalne jednostki, takie jak NKWD mają większą swobodę w walce antypartyzanckiej, ale nawet oni specjalnie się nie angażują…