8 listopada 2024

loader

Poszkodowani pracownicy czy przeklęte „złotówy”?

Trwa strajk taksówkarzy. Ulice polskich miast zostały zakorkowane, gdyż kierowcy jako formę protestu wybrali gwieździste przejazdy przez główne arterie komunikacyjne. Wywołało to więcej gniewu niż solidarności wśród mieszkańców. Postulaty taksówkarzy popierają jednak politycy lewicy.

Największy protest licencjonowanych przewoźników odbył się w Warszawie. Pięć kolumn taksówek wyruszyło rano w kierunku centrum Warszawy z pięciu punktów wjazdowych, wywołując z całkowitym rozmysłem ogromne problemy komunikacyjne w centrum stolicy. Taksówkarze poruszali się po buspasach, przez to w korkach utknęli nie tylko kierowcy indywidualni, ale również mieszkańcy korzystający z transportu miejskiego. W efekcie strajk zamiast przyczynić się do zwiększenia poparcia dla sprawy o którą walczą taksówkarze, prawdopodobnie utwierdził tylko negatywne stereotypy o egoistycznych i złośliwych „złotówach”. Potwierdzają to komentarze na internetowych forach.

Irytacja i gniew

„Spóźniłam się na rozmowę o pracę. Próbowałam rozmawiać z panami, którzy blokowali ruch, ale oni nie byli nawet w stanie powiedzieć dlaczego protestują, ograniczając się do jakichś chamskich komentarzy, że jestem z korpo. To było naprawdę przykre” – napisała mieszkanka Grochowa.
„Nie rozumiem dlaczego blokują buspasy. Czy to użytkownicy zbiorkomu są winni temu, że Uber nie płaci podatków i przewozi bez licencji. To najgłupszy protest jaki widziałem od dawna” – denerwował się pracownik warszawskiej restauracji.
Inni komentujący zwracali uwagę na szerszy kontekst problemu. Większość autorów opinii nie miała jednak litości dla taksówkarzy.
„Problem jest taki że złotówy nie mają specjalnie innego modelu (niż Uber – przyp. red.), po prostu na mniejszą skalę. Ich samochody często są bez serwisów, oszukują na ofertach, po cichu zmieniają taryfę na większą, jak się da to zmniejszają ilość zarobionego hajsu, zaniżają ilość samochodów którymi jeżdżą itp. guwno to guwno, nie ważne czy na skalę międzynarodową czy lokalną. Współczuje samym kierowcom, bo rzeczywiście ich praca jest zagrożona i często są zmuszani do przekrętów, ale same firmy? Niech zdychają. W dodatku ich sposoby protestów są szczerze mówiąc chujowe. Dziś prawie przez protest spóźniłem się na egzamin, bo palanty postanowił zablokować buspas, jakby ludzie jadący autobusami jakoś im szkodzili. W życiu nie zamówiłem Ubera, jechał nim może dwa razy jak akurat kumpel miał po drodze i postanowił mnie podrzucić przy okazji” – napisał student z Warszawy (zachowano brzmienie oryginału).
Jak to widzą sami taksówkarze? – Zostaliśmy postawieni pod ścianą. Kolejny miesiąc z rzędu z trudem starcza mi na mieszkanie i jedzenie. Zarabiam prawie dwukrotnie mniej niż w 2013 roku. Prosimy Polaków o zrozumienie. To nie są nasze fanaberię, my walczymy o przetrwanie. Jeśli rząd nie zrobi porządku z Uberem, to będziemy musieli zmienić pracę – powiedział naszemu portalowi jeden z uczestników dzisiejszego protestu. – Zdaje sobie sprawę, że te utrudnienia, te korki nie są przyjemne, ale my naprawdę nie mamy innego wyjścia, musimy to pokazać rządowi – dodał kierowca. To tak jakbym ja usiadł pod jakimś marketem i zaczął sprzedawać swój bimber o połowę tańszy od sklepowego. Przecież zaraz by mnie zamknęli. A uberowcom nikt nic nie robi – powiedział jeden z protestujących kierowców w rozmowie z portalem WP.

W ciepłych słowach o strajku taksówkarzy wypowiadają się politycy lewicy.

„Przeczytajcie proszę, o co taksówkarzom chodzi. To nie tylko „obrona własnego interesu” (nota bene co w tym złego, że grupa zawodowa broni własnego interesu?!), ale też dbałość o jakość usług i przygotowanie do wykonywania zawodu” – napisała na Facebooku Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska.
„Jestem zwolennikiem konkurencji rynkowej, ale pod warunkiem, że warunki konkurencji są równe i uczciwe. Nie mam nic przeciwko funkcjonowaniu Ubiera w Polsce. Ale pod warunkiem, że wymagania formalne i obciążenia podatkowe kierowców jeżdżących w barwach Ubera będą identyczne, jak pozostałych kierowców. Dzisiaj konkurencji Ubera nie można potraktować jako uczciwej konkurencji wobec taksówek licencjonowanych” – zwraca z kolei uwagę Wincenty Elsner z SLD.
Dla Strajk.eu sprawę skomentował Arkadiusz Wojciechowski ze szczecińskiego komitetu centralnego partii Socjaliści.
„Solidaryzuję się z protestującymi taksówkarzami. Państwo powinno być gwarantem jakości oferowanym w nim usług, a licencja taksówkarska jest właśnie poręczeniem o przygotowaniu do zawodu posiadającego takową. Do tego Uber jest niczym innym jak zwyczajną szarą strefą, na której działalności poprzez brak odpowiedniego opodatkowania traci całe polskie społeczeństwo. Najwyższy czas skończyć ze śmieciowym państwem” – uważa działacz.
Poprosiliśmy również o opinie Piotra Szumlewicza z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
„OPZZ walczy z uśmieciowieniem rynku pracy, konkurowaniem niskimi kosztami pracy, pogarszaniem jakości usług. Dlatego popieramy protest taksówkarzy przeciwko firmie Uber, która unika płacenia części obciążeń publicznych, a zarazem obniża jakość usług taksówkarskich” – zwraca uwagę doradca OPZZ.
Ilu kierowców wzięło udział w proteście? Według informacji policji – 2 tysiące. Strona Taryfa24, będąca głównym narzędziem informacyjnym taksówkarzy podaje natomiast liczbę dwukrotnie większą.

Czego oczekują licencjonowani kierowcy?

Przede wszystkim ukrócenia bezkarności Ubera, który nie odprowadza podatków od zysków w Polsce i nie wymaga od zatrudnionych osób posiadania stosownych papierów. Taksówkarze, który najechali dzisiaj Warszawę nie mają najmniejszych wątpliwości, że są grupą poszkodowaną przez proces uberyzacji, czyli zastępowania licencjonowanych pojazdów tanimi, nieprofesjonalnymi przewoźnikami korzystającymi z platformy pośredniczącej zapewnianej przez amerykańską korporację. – Umiejętności kierowcy czy bezpieczeństwo pasażerów nie mają już żadnego znaczenia. Liczy się tylko niska cena. My takiej nie możemy zaoferować, bo musimy opłacać podatki i opłaty licencyjne. To jest jest uczciwe – mówił jeden z uczestników pikiety, zaznaczając jednocześnie, że zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy jego koledzy po fachu jeżdżą zgodnie z zasadami etyki. – Zdarzają się czarne owce, to fakt. Ale większość z nas nie oszukuje. Przepraszam za tych łajdaków, ale oni nie stanowią większości – mówił taksówkarz z 23-letnim doświadczeniem zawodowym.
Czy jest szansa na realizacje ich postulatów? Rząd ograniczył się na razie do mglistej zapowiedzi, że od 1 stycznia 2018 roku w polskich miastach zasady będą równe dla wszystkich. Wstępny projekt nowelizacji ustawy przygotowywany przez Ministerstwo Infrastruktury zakłada obowiązkowe posiadanie licencji przez każdą osobę, która świadczy pasażerskie usługi transportowe. Taka licencja będzie dostępna wyłącznie dla posiadaczy prawa jazdy kategorii D. Dotychczas taka kategoria była obligatoryjna dla kierowców busów, autobusów, a także ciągników rolniczych.
Tuż po proteście na fanpejdżu Taryfa24 pojawił się wpis, którego jakość i skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Administrator strony cieszy się z powodu paraliżu komunikacyjnego stolicy i nazywa przeciwników strajku „lewusami”.

To nie koniec

Taksówkarze zapowiadają kolejne protesty. Tym razem przejazdy przez centra miast mają się odbyć na terenie całej Polski. Czy będą znów blokować ruch drogowy i denerwować obywateli? Nie wiadomo. Na razie wystosowali przeprosiny do mieszkańców Warszawy. „W imieniu taksówkarzy chcielibyśmy przeprosić mieszkańców Warszawy za utrudnienia spowodowane naszym protestem, ale jesteśmy zdesperowani i wyczerpaliśmy już wszelkie inne sposoby zwrócenia uwagi na nasze problemy! Pod pozorem „innowacyjności” toleruje się gigantyczny szwindel, przy którym afera Amber Gold to pikuś! Wybaczcie, ale nie mamy innego wyjścia, dla nas to być, albo nie być” – czytamy na Taryfa24

trybuna.info

Poprzedni

Pożegnaliśmy Barbarę Jaruzelską

Następny

Morderca otoczony kultem