Z propagowania ustroju faszystowskiego i nawoływania do nienawiści na tle rasowym, etnicznym, narodowościowym i wyznaniowym tłumaczyć się będą organizatorzy stołecznego Marszu Niepodległości oraz ci spośród narodowców, którzy nieśli transparenty z faszystowskimi hasłami, takimi jak: „Biała Europa”, „Żydzi won z Polski”.
Minister Mariusz Błaszczak do ostatniej chwili apelował, aby „nie poddawać się jednoznacznym skojarzeniom” i nie chciał przyznać, że hasła obecne na Marszu jednoznacznie kojarzyły się z III Rzeszą.
Inni politycy PiS zresztą również zareagowali z opóźnieniem, z Andrzejem Dudą na czele. Rządzący poczuli, że ziemia usuwa im się spod nóg dopiero wtedy, kiedy światowe media rozpętały kampanię paniki wokół wydarzeń 11 listopada w Warszawie.
Wcześniej politycy PiS nie widzieli nic złego w tym, że finansowali Obozowi Narodowo-Radykalnemu i Młodzieży Wszechpolskiej dojazd na Marsz. Beata Mateusiak-Pielucha udostępniała swoje biuro działaczom ONR, a prezydent Stalowej Woli i poznański poseł Bartłomiej Wróblewski dokładali się do wynajmu autokarów do Warszawy. Teraz jednak wszyscy nabrali wody w usta.
Prokurator rejonowa dla Warszawy Śródmieścia Magdalena Sowa ogłosiła, że wszczęto postępowanie z następującego artykułu: „Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”.
Do stołecznej prokuratury wciąż spływają nagrania z monitoringu i policyjne materiały.
Zawiadomienie o przestępstwie złożył m.in. Jonny Daniels, prezes Fundacji From the Depths. – Jako dumny Żyd polskiego pochodzenia jestem oburzony i wstydzę się, że obywatele tego kraju mogą dokonywać tak haniebnych czynów. Oczekuję, że prokurator podejmie działania przeciwko tym pojedynczym osobom, które złamały prawo – powiedział mediom.
Zbigniew Ziobro jednakowoż twierdzi, że osoby łamiące prawo podczas Marszu „były jednak marginesem”, zaś prezes Kaczyński powiedział, że „możliwa jest prowokacja”