9 grudnia 2024

loader

Różą z serca Okrzei

fot. red

Dokładnie 118 lat temu, 21 lipca 1905, na stokach warszawskiej Cytadeli stracony został Stefan Okrzeja, polski robotnik i socjalista, który oddał życie z wolną i sprawiedliwą Polskę.

Okrzeja urodził się w ubogiej rodzinie. Bardzo wcześnie musiał przerwać naukę i pójść do pracy w fabryce, żeby pomóc rodzicom utrzymać młodsze rodzeństwo. Doświadczenie na własnej skórze nędzy i wyzysku oraz obserwowana na każdym kroku przemoc carskiego zaborcy ukształtowały w nim lewicowy światopogląd. W wieku 18 lat wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej, która jednoznacznie opowiadała się za niepodległością Polski i sprawiedliwością społeczną. PPS domagała się skrócenia czasu pracy, podniesienia głodowych pensji i wprowadzenia powszechnych ubezpieczeń. Partia w zaborze rosyjskim funkcjonowała w konspiracji, lewicowi działacze byli od lat przez władze carskie szykanowani i skazywani na długoletnie więzienie lub śmierć.

Trudne początki

Jako członek partii pierwszy raz wystąpił publicznie w sierpniu 1904, kiedy Warszawski Komitet Robotniczy PPS zorganizował demonstrację w obronie aresztowanego przez carskich żandarmów Marcina Kasprzaka. Okrzeja niósł czerwony sztandar z napisem „Precz z sądami wojennymi – PPS”. Mimo pokojowego charakteru demonstracja została brutalnie rozbita przez carską policję. Kilka miesięcy później podczas kolejnej spacyfikowanej demonstracji Okrzeja został brutalnie pobity.

W odpowiedzi na przemocy carskiej policji PPS podjęła decyzję o zorganizowaniu sił samoobrony i utworzeniu Organizacji Bojowej PPS. W jej szeregach znalazł się również Stefan Okrzeja, który stanął na czele jednego z oddziałów, a broń palną bojowcom zapewnił Walery Sławek, przyszły premier i marszałek Sejmu niepodległej Polski.

Chrzest bojowy warszawska Organizacja Bojowa przeszła 13 listopada 1904 na placu Grzybowskim w Warszawie. Tego dnia Polska Partia Socjalistyczna zorganizowała kilkutysięczną demonstrację. Kiedy Stefan Okrzeja rozwinął sztandar  napisem „PPS. Precz z wojną i caratem! Niech żyje Wolny Polski Lud!”, carska policja ruszyła rozpędzić zgromadzenie. Tym razem jednak kilkudziesięciu demonstrantów odpowiedziało ogniem zmuszając żandarmów do wycofania się. Było to pierwsze zbrojne wystąpienie przeciwko zaborcy w Królestwie Polskim od upadku powstania styczniowego w 1864 roku.

Strajk za Polskę

W następnych miesiącach walki się zaostrzały. Na początku 1905 roku PPS wezwała warszawskich robotników do strajku powszechnego. Carskie władze były zdeterminowane złamać strajk siłą. W odpowiedzi pepeesowscy bojowcy rozpoczęli przygotowania do ataków na osoby bezpośrednio odpowiedzialne za carskie represje – dowódców carskiego wojska i policji. Okrzeja brał udział w nieudanym zamachu na Michaiła Czertkowa generał-gubernatora warszawskiego oraz w planowaniu zamachu na generał Nikołaja Nowosilcowa. Jego najgłośniejszą akcją był zamach na dowódcę carskiej policji w Warszawie, znienawidzonego oberpolicmajstra barona Karla Nolckena. Nolcken był bardzo ostrożny. Wiedział, że jest jednym z potencjalnych celów polskich socjalistów, w styczniu i w lutym 1905 kilkukrotnie podejmowano próby zamachów na jego życie. Unikał pokazywania się w miejscach publicznych, jeżeli musiał podróżować robił to w szczelnym otoczeniu silnej eskorty. Bojowcy postanowili więc wywabić Nolckena na warszawskie ulice.

Plan był stosunkowo prosty. Spiskowcy chcieli wysadzić posterunek policji, po czym czekać na przyjazd oberpolicmajstra i zaatakować bombami jego powóz po drodze na posterunek. Wybrali deszczowy wieczór 26 marca 1905. Zadaniem Okrzei jest rzucenie bomby w posterunek, zamachu na Nolckena ma dokonać druga grupa pod dowództwem Aleksandra Prystora, przyszłego premiera Polski. Plan udał się tylko częściowo. Chociaż bojowcom udało się rzucić bombą w powóz oberpolicmajstra i wybuch ciężko zranił Nolckena, to jednak obeerpolicmajster  przeżył. Tymczasem wybuch w komisariacie przy ulicy Wileńskiej ciężko poranił Okrzeję, który po wymianie ognia z policjantami został aresztowany zabijając wcześniej jednego z nich.

Przed sądem

13 czerwca Stefan Okrzeja stanął przed carskim sądem wojskowym w Warszawie. Dziewiętnastoletniego chłopaka bronił za darmo znany warszawski adwokat, Stanisław Patek, prywatnie partner Stefanii Sempołowskiej. W dniu procesu stanęły warszawskie fabryki. Robotnicy masowo odpowiedzieli na wezwanie PPS do strajku powszechnego w imię solidarności ze Stafanem Okrzeją. Prokuratorzy postawili mu zarzuty przynależności do nielegalnej PPS, dążenia do oderwania siłą Królestwa Polskiego od Rosji, przygotowania zamachu i zabójstwa policjanta Czepielewicza. 

Po zaledwie dziesięciu dniach procesu Stefan Okrzeja został skazany na śmierć. Mimo młodego wieku skazańca gubernator nie zgodził się na złagodzenie wyroku. Okrzeja został powieszony 21 lipca 1905. Ponieważ już podczas procesu stał się bohaterem warszawskich robotników, carskie władze pochowały go ukradkiem w nieznanym miejscu. Jego grobu nie odnaleziono do dzisiaj.

Śmierć Okrzei była wstrząsem dla polskiego społeczeństwa. Robotnicze demonstracje niepodległościowe były coraz częstsze i liczniejsze. To właśnie te wystąpienia utorowały drogę ku wolnej Polsce.

Niepodległa, czyli lewicowa

O Okrzei i innych lewicowych walczących o niepodległą i sprawiedliwą społecznie Polskę ciężko usłyszeć z ust polityków rządzącej prawicy. Władze wolą składać kwiaty na pomnikach hitlerowskich kolaborantów niż pamiętać o wkładzie lewicy w odzyskanie przez Polskę niepodległości. Rozumiem, że ta historia jest dla prawicy niewygodna. Kiedy polscy socjaliści walczyli o niepodległość narodowcy bili pokłony przed carem i aktywnie zwalczali PPS. Ale historia walki o niepodległość to historia polskich socjalistów. I jakby się prawica nie starała nie da się ich z tej historii wygumkować.

Trzy lata temu, w “półokrągłą” rocznicę stracenia Stefana Okrzei złożyliśmy w Sejmie projekt uchwały upamiętniającej jego walkę i śmierć. PiS nawet nie poddał jej pod głosowanie, leży w zamrażarce do dzisiaj. Jeżeli my nie będziemy pamiętać o prawdziwych bohaterach polskiej historii, nikt inny tego za nas nie zrobi.

Maciej Konieczny

Poprzedni

Ostrożnie z kąpielami nad Bugiem

Następny

Neutralny jak Hindus