Doprawdy, wzruszyłem się jak stary siennik życzeniami pana premiera Mateusza Morawieckiego, a szczególnie tym oto fragmentem, z lubością cytowanym przez wszelkie media: „Drodzy Internauci, pora już odłożyć Twittera i smartfony, choinka sama się nie ubierze” – napisał pan premier.
Zgodnie ze swym neoliberalnym światopoglądem Mateusz Morawiecki stawia na indywidualną aktywność obywateli. Inaczej rzecz ujmując: „choinka się sama nie ubierze, trzeba ją ubrać. Do dzieła więc zatem obywatele, bo jak sami o to nie zadbacie, to nikt wam nie pomoże i za was niczego nie zrobi”. Budujące.
Bądźmy konsekwentni i dopiszmy jeszcze kilka życzeń, które z pewnością odpowiadają duchowi wpisu z TT.
„Łosie same się nie zastrzelą, odłóżcie obywatele myśliwi gadżety elektroniczne i nuże do strzelb, zgodnie z zaleceniami i myślą (przepraszam za wyrażenie – MW) przewodnią ministra Szyszki”
„Konstytucja sama się nie rozwali, śmiało politycy Prawa i Sprawiedliwości do głosowania nad kolejnym pakietem ustaw, które zagwarantują, że pojęcie niezależności władzy sądowniczej od polityków będzie od dzisiaj tylko żartem opowiadanym na salonach Pałacu Prezydenckiego”
„Unia Europejska sama się nie zdekomponuje. Pora odłożyć, co tam kto ma z polityków kształtujących politykę zagraniczną i działajmy. Wiele przed nami jeszcze pracy, ale już widać pierwsze skutki”.
„Armia sama się przecież nie rozpadnie, minister Macierewicz niechaj nie mitręży czasu, lecz zerwie jeszcze jakiś kontrakcik, zdemoluje kolejną służbę specjalną, puści na zieloną trawkę kolejna grupę wysokich oficerów”.
„Prezydent sam się nie skompromituje. Pokażmy zatem aktywnie, jak partia rządząca upokarza urząd, którego powagę uznawano niegdyś w całym kraju”.
„Ulice i cmentarze same się przecież nie zdekomunizują, ludzkie szczątki same się z mogił nie wykopią, śmiało do pracy ipeenowscy urzędnicy, prokuratorzy i zwykli donosiciele – trzeba jeszcze intensywniej zając się tym, co w krajach cywilizowanych gwarantuje pogardę na pokolenia”.
Takich propozycji, które z pewnością dodałyby niezbędnego kolorytu i jasności bożonarodzeniowym wpisom pana premiera Mateusza Morawieckiego, można by jeszcze skomponować z tuzin. Każdy z czytelników ma pewnie w zanadrzu ich kilka, ale nie chodzi o to, by premiera wpędzać w zakłopotanie, tylko o to, by uświadomić człowiekowi, że wziął po poprzedniczce bagaż, którego ani na głowę, ani na plecy brać nie warto.