Czytelnicy donieśli mi, że moje pisane w „Trybunie” komentarze, regularnie ukazują się na rosyjskim portalu „Sputnik Polska”.
Uradowało mnie, że moja publicystyka może dotrzeć do nowych Czytelników. I radość byłaby pełna, gdybym wcześniej wiedział, że jestem przedrukowywany. Prawo polskie, co prawda, zezwala na przedruki materiałów publicystycznych nawet bez wiedzy i zgody autora, ale wymaga też podania źródła przedruku. Czyli poinformowania, że ten komentarz najpierw ukazał się na łamach „Trybuny”. A tego w „Sputniku” nie ma.
Oprócz prawa prasowego istnieją też w Polsce dobre zwyczaje dziennikarskie. Określające warunki zgody autora na regularne przedruki. Aby nie powstawało wrażenie, że oto dorabiam sobie w „Sputniku” jako regularny komentator polityczny i dzięki temu codziennie obżeram się kawiorem i popijanym bieługą. A ja nawet przysłowiowego rubelka…
Sputniku, po pierwsze – nie piratuj!