WYWIAD. Z przewodniczącym Związku Naucycielstwa Polskiego Sławomirem Broniarzem rozmawi Justyna Koć (wiadomo.co)
Zaledwie kilka godzin marszałek Sejmu Marek Kuchciński dał środowiskom edukacyjnym na przygotowanie się do debaty nad referendum w sprawie edukacji. We wtorek rano, na rozpoczynającym się posiedzeniu poinformował, że zamiast zmian ustawy o KRS posłowie zajmą się referendum w sprawie edukacji. – Pierwszy raz mamy do czynienia z taką sytuacja, że jesteśmy powiadamiani o tym na kilka godzin przed samym wydarzeniem – mówi nam szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. – Jesteśmy przekonani, że taka debata powinna się odbywać w warunkach, które nie będą ograniczały w żaden sposób powagi tej dyskusji – dodaje.
Debatę nad referendum zaplanowano zaledwie na 2 godziny. Posłowie zajmą się wnioskiem we wtorek wieczorem, około godziny 20.15. Z posiedzenia Sejmu wykreślono natomiast projekt zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa i projekt nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych. Informacja o debacie nad referendum edukacyjnym pojawiła się po raz pierwszy z zaledwie kilkugodzinnym wyprzedzeniem, mimo że podpisy w tej sprawie złożono blisko 3 miesiące temu.
Justyna Koć: Czy Związek wiedział wcześniej o tym, że dziś odbędzie się debata nad referendum edukacyjnym?
Sławomir Broniarz: Marszałek nas zaskoczył. Pierwszy raz mamy do czynienia z taką sytuacją, że jesteśmy powiadamiani o tym na kilka godzin przed samym wydarzeniem. Jesteśmy przekonani, że taka debata powinna się odbywać w warunkach, które nie będą ograniczały w żaden sposób powagi tej dyskusji. Pan marszałek, kiedy przyjmował ode mnie wniosek podpisany przez ponad 900 tys. osób, zadeklarował, że niezwłocznie po spełnieniu warunków, czyli przeliczeniu głosów, podda to pod dyskusję. Słowo „niezwłocznie” dla mnie oznaczało, że zrobi to niezwłocznie. Tymczasem tutaj mamy bez mała 3 miesiące takiego jałowego oczekiwania na decyzję Sejmu. To pokazuje, że w chaos edukacyjny doskonale wkomponował się pan marszałek, uznając, że skoro ma nagle wolne godziny, to zrobi sobie tam akurat referendum edukacyjne. To jest niepoważne. Wydaje się, że nie zasługujemy na takie traktowanie.
Debata debatą, ale wynik głosowania jest przesądzony. Referendum nie będzie.
Sytuacja jest pół na pół. Jeżeli wierzyć posłom zarówno PiS, jak i Kukiz ‚15, że referenda są dla nich ważne, to powinniśmy spodziewać się merytorycznej debaty i później referendum. Ale oczywiście z arytmetyki sejmowej wszystko wskazuje, że wynik może być niekorzystny dla nas. Oczywiście marszałek przekonuje, że jest za późno na referendum itd., ale gdyby ta debata została przeprowadzona wcześniej, gdy podpisy zostały złożone, to byłby czas na wszystko. Teraz mamy wakacje za pasem, kiedy robić referendum? Stąd też ZNP przy pomocy Platformy i PSL złożył poprawkę polegającą na przesunięciu wejścia w życie reformy o cały rok.
Po to, żebyśmy mogli ten czas poświęcić na debatę, na przygotowanie się także merytoryczne. Niestety, myślę, że pan marszałek naszą inicjatywę wrzuci do kosza, jak wiele innych.
Uważam, że to jest także ze szkodą dla pewnych procedur demokratycznych, które również powinny być elementem czegoś takiego, jak dydaktyka szkolna. To sygnał dla uczniów, że można robić wszystko, co jest uzależnione efektem politycznym, a nie debatą merytoryczną.
Ilu nauczycieli straci pracę, gdy reforma wejdzie w życie?
Nie ulega wątpliwości, że nie sprawdziły się zapewnienia pani minister Zalewskiej wzmocnione głosem pani premier. Już teraz wiemy, że blisko 10 tys. nauczycieli rozwiązało umowy o pracę, ale to pierwsza ich część, która padła ofiarą reformy. W równie dramatycznej sytuacji będą osoby, które będą pozornie zatrudnione, ale będą miały 3/18, 4/18, 6/18 etatu. Nie mają możliwości wykonywania swojego zawodu w pełnym wymiarze pracy, albo chcąc mieć pełen etat, będą musiały pracować w 2-4, a nawet w 7 szkołach, jak na Podkarpaciu jedna z nauczycielek nas informowała. W samej Warszawie jest ponad 200 osób, które będą pracowały w co najmniej 3 szkołach. Z wyliczeń ponad 22 tys. nauczycieli nie będzie miało pełnego etatu, to te osoby, które pani minister edukacji narodowej zapewniała, że przecież jest dodatkowych 5 tys. miejsc pracy i te godziny się znajdą. Nic bardziej błędnego. Dla wielu moich koleżanek i kolegów piątek będzie ostatnim dniem pracy w szkole, więc to będzie krwawy i bolesny rok dla nauczycieli.
Rozważacie strajk?
Na razie myślimy o środowej pikiecie przed Sejmem, o 17.30 protestować będą nauczyciele z rodzicami, ale nie ulega wątpliwości, że wszystko rozpocznie się po 1 września. Jeżeli będzie to wyglądać tak, jak na to wszystko wskazuje, to nauczyciele będą musieli się zdecydowanie przeciwstawić.