W ostatnich tygodniach Prof. Leszek Balcerowicz wywołał kolejne kontrowersje. W rozmowie w Radiu Zet stwierdził, że „program gospodarczy Konfederacji jest racjonalny”. Guru polskich (w szerszym świecie jego status ekspercki jest niski) liberalów nie wykluczył oddania głosu na skrajną prawicę, a jej lidera Sławomira Mentzena uznał za osobę interesującą.
Zaskoczeni są wyłącznie ci, którzy uwierzyli, że Balcerowicz nie jest prawicowym ekstremistą. A jednak, w jednej sprawie ma rację: „PO ściga się z PiS na populistyczne obietnice wyborcze”. Definicja populizmu to rzecz dyskusyjna, ale jedno jest pewne – „lewicowy” skręt PO odstręczył część wyborców liberalno-konserwatywnych. Konfederacja jest ich alternatywą.
Obrońcy Maryi
Co ciekawe, mimo dyskusji o schowaniu radykalnych poglądów, partia Mentzena i Bosaka (stoją na czele tzw. Rady Liderów złożonej z samych mężczyzn) wcale nie porzuciła prawicowego ekstremizmu. To ci sami ludzie, którzy poparli akt hiper-katolickiej Konfederacji Gietrzwałdzkiej, deklarującej wieczną obronę kościoła katolickiego i jego dóbr doczesnych (wygląda na to, że po zdobyciu władzy przez skrajną prawicę, jej neoliberalne cięcia wydatków ominą środki publiczne płynące do Watykanu). To także ci sami ludzie, którzy ogłaszali „piątkę Mentzena”: Nie dla Żydów, gejów, aborcji, podatków i UE”.
Widać zatem że, wystarczy odrzucenie podatków, bowiem jak powszechnie wiadomo w świecie liberalnych znaczeń państwo kradnie, a Sławomir Mentzen na pewno nie jest antysemitą. To tylko gra, cyniczne puszczania oka (ale czy aby na pewno?). W sferze gospodarczej Konfederacja głosi utopię państwa bez podatku dochodowego, ze sprywatyzowaną służbą zdrowia i zaoranym ZUS-em. Oczywiście poza Unią Europejską, a może i NATO. To drugie może i jest dość kłopotliwe, ale czego się nie zrobi dla tego pierwszego.
Struktura wyborców wskazuje na odpływ z PO. 27 proc. wyborców Konfederacji to osoby prowadzące własną działalność gospodarczą, a tyle samo to ludzi z grupy 18-39 lat. Ponadto 1/3 to pracownicy na umowach zlecenie. Niepokojący sygnał dla PO i Lewicy, która również aspiruje o podobny elektorat (wśród wyborców Mentzena są również robotnicy – 20 proc.).
Niestrawne liberalne ciastko
W ostatnich zapowiedziach Donald Tusk podkreśla walory państwa dobrobytu w stylu zachodnim: podwyżki dla budżetówki, czterodniowy tydzień pracy, wzrost nakładów na usługi publiczne, pozostawienie w spokoju programów socjalnych, liberalizacja aborcji. Platforma Obywatelska wydaje się skręcać w lewo, chociaż tylko na pozór, bowiem takie deklaracje są łatwe i tanie. Nie zapominajmy o słynnym zawołaniu Sławomira Nitrasa, chcącym robić porządki z Lewicą, do spółki z przyjaciółmi z Konfederacji. Pamiętajmy również umizgi Rafała Trzaskowskiego tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich, gdy mówił, że on również nie lubi podnoszenia podatków. Nie można mieć ciastka i zjeść ciastko, bo wyborcy – zwłaszcza młodzi – wyczuwają każdy, najmniejszy fałsz.
Większość ruchów w lewo to zagrania czysto taktyczne. W oczach polityków PO, Nowa Lewica to formacja o niepewnym elektoracie, z dużym zasobem głosów do zdobycia. Wystarczy mówić miłe, progresywne rzeczy. Pomimo praktycznej klęski tego podejścia (Lewica nie upadła i stabilizuje poparcie, Platforma traci), politycy liberalni nie odpuszczają, jednocześnie zaniedbując własne ideologiczne korzenie. W przededniu kolejnych wyborów, główna partia opozycyjna zmieniła się w ideologiczny konglomerat bez spójnej treści.
A darwiniści żerują
Właśnie na tej niepewności żeruje formacja Mentzena i Bosaka – kiedy wszyscy wybrali egalitarny konsensus, oni stawiają na ekonomiczno-społeczną bezkompromisowość. Nie przeszkadza tu fakt, że racjonalni ekonomiści już od dawna odbierają program Konfederacji jako zagrożenie dla stabilności państw. W 2020 roku portal OKO.press prognozował skutki jego wdrożenia: spowolnienie gospodarcze, deficyt, zapaść finansów państwa i załamanie usług publicznych. Od tamtego czasu program skrajnej prawicy pozostaje bez zmian. Dla jej wyborców to problem bez znaczenia. Liczy się bunt i odróżnienie od socjalistów z „wielkiej czwórki” (PiS, PO, PSL, dawne SLD). Pozorowana antysystemowość sprawia, że prawica czerpie również od Polski2050, a nawet od… Lewicy. W przypadku tej ostatniej, to konsekwencja liberalnego odchyłu części jej elektoratu oraz niechęci sporej części mediów.
Donald się pogubił
Jeśli partie opozycji chcą odwrócić niebezpieczny trend i odebrać Konfederacji miejsce na podium, muszą skończyć z polityką wzajemnego podkradania wyborców. Chodzi głównie o Donalda Tuska, łowiącego na polu Lewicy i zaniedbującego konserwatywno-liberalne zaplecze. Dalsze rozmydlanie własnej oferty w imię międzypartyjnej rywalizacji, może spowodować jesienne zaskoczenie, oferując Zjednoczonej Prawicy prezent w postaci mocno niepewnego, ale jednak – koalicjanta. Gdyby mierzyć siłą internetu, Sławmoir Mentzen to dziś najbardziej popularny polityk w Polsce, z populistycznym przekazem atrakcyjnym dla wielu wyborców. Skrajna prawica nie jest skazana na sukces, ale część opozycji usilnie na niego pracuje.