Trwają akurat zabiegi PiS wokół tzw. Trybunału Konstytucyjnego w celu uzyskania środków finansowych z KPO. Za pomocą trickowej ustawy, którą można określić jako „pic na wodę fotomontaż”, PiS chce „spełnić warunki” Unii Europejskiej co do sądownictwa i praworządności. Ciekawe, czy Unia się na to nabierze, a na pewno te zabiegi uważnie obserwuje. I powinna, bo…
Jest tajemnicą Poliszynela, że tak zwani dziennikarze, a tak naprawdę medialni propagandyści PiS działający czy to w TVP Info czy w „Holeckich” „Wiadomościach” Jedynki oraz w innych ichnich mediach, są silnie zblatowani z politykami partii rządzącej i często z nimi konferują. Mają dzięki temu, z pierwszej ręki, informacje o faktach, opiniach, planach, lękach i zamysłach w PiS. Na palmę pierwszeństwa w gorliwości służalczej i w ideologicznej czujności, nie zasługuje jednak sentymentalna ciotka PiS Holecka, lecz porucznik Karnowski Michał. Z tego powodu należy on do tych, którzy mają najbliższy, konfidencjonalny, zaufany przystęp do PiS-ich spraw.
Porucznik na odcinku frontu
Na stronie swojego portalu w polityce.pl porucznik Karnowski, związany także z TVP przez „Salon dziennikarski”, napisał ostatnio, jak zawsze z partyjną szczerością i pryncypialnie, ale też z właściwym mu realizmem: „Sytuacja jest jasna. Trwała blokada funduszy z KPO i co za tym idzie cień rzucony na główne pieniądze to niestety niemal pewna przegrana obozu propolskiego w wyborach w ciężkim roku 2023. Ich odblokowanie to radykalne zwiększenie szans na wygraną. Sytuacja pata to loteria. Żadna to przyjemność bronić tego trudnego kompromisu z Brukselą. Ale rozstrzyga się trzecia kadencja lub opozycja. Trzeba wyjść z grzęzawiska”. Porucznik kontynuuje: „To ważny odcinek frontu walki o uczciwą i sprawiedliwą Polskę, wszystkim na nim działającym należy się szacunek za męstwo, ale czas uczciwie powiedzieć, że strategicznie nie ma to w tej chwili większego sensu. To, co się udało, to się udało. To, co zatrzymano w roku 2017, to zatrzymano. To prowadzi do wniosku, że obóz propolski Jarosława Kaczyńskiego za wszelką cenę musi się z tego grzęzawiska wyrwać, musi odzyskać inicjatywę strategiczną. Bo to jego rządy w Polsce pozostaną najlepszą gwarancją suwerenności Polski. Naprawdę ktoś wierzy, że jakiekolwiek ustawy sądowe miałyby moc zatrzymania tuskowego pędu ku przerobieniu Polski na kolejny niemiecki land? Dojrzali politycy tę oczywistość muszą rozumieć, a co za tym idzie, muszą mieć zdolność oddzielenia spraw najważniejszych od tych, które mogą poczekać. Warto spojrzeć na ten trudny kompromis z Unią właśnie jako na odłożenie kwestii reformy wymiaru sprawiedliwości, na bardziej korzystny czas”.
Szczery komsomolec
A teraz słuchajcie, słuchajcie, i ty też słuchaj, Unio Europejska, co rzecze porucznik Karnowski!
„Co ustawą wprowadzono, ustawą można będzie kiedyś zmienić. Proponowany kompromis jest zamrożeniem tematu. Warto to w obecnej sytuacji wziąć pod uwagę”.
Wygląda na to, że porucznika poniosła tu naiwna szczerość i „puścił farbę” na temat tego, co tak naprawdę o sprawie „porozumienia” z UE w sprawie „kamieni milowych” i KPO myśli się w PiS, co się im w głowach roi. Ten zamysł, to przyjęcie wszystkich warunków postawionych przez Unię, aby otrzymać pieniądze, które będą paliwem w marszu do trzeciej wyborczej wygranej i rządzenia w trzeciej kadencji. A kiedy już się forsę zainkasuje, a wybory wygra, można się będzie z umowy wykręcić, pokazać Unii wała i oświadczyć: Nie mamy waszego płaszcza i co nam zrobicie? Innymi słowy porucznik apeluje: kradnijmy, póki jest okazja, a koszty uzyskania zysków z kradzieży odrobimy później. Czyli wzywa do jawnego wiarołomstwa i traktowania umowy z UE jako świstka papieru.
„Nie ma żadnych wątpliwości – kontynuuje porucznik – że dziś obóz propolski stoi na rozdrożu: albo ruszy do przodu, wyrwie się z grzęzawiska i odzyska inicjatywę strategiczną, zdolność do podejmowania ofensyw w ważnych dla Polaków sprawach (…) albo będzie zmuszony prowadzić kampanię defensywną wokół męczącego już ludzi tematu KPO. W ciężkich czasach, jakie przed nami, nie wróżę powodzenia. Warto też pamiętać, że Zjednoczona Prawica tak długo była odporna na kłamstwa o „polexicie”, bo trzymała się w sprawach europejskich drogi środka. Broniła suwerenności szukając jednocześnie możliwych pól współpracy, nie pozwalała, by przeciwnicy narzucili jej polexitowy język. Bo z takim językiem się w Polsce wybory przegrywa. Po prostu. Dlatego porozumienie, które przywiózł minister Szynkowski vel Sęk ma ogromne znaczenie, daje możliwość wyjścia z klinczu. Nie dano nam tej szansy za darmo. Ale dostrzeżmy też, że w samej Unii coś się na chwilę zmieniło. Mają swoje kłopoty, także korupcyjne, wojna na Ukrainie ma swoją cenę, chcieliby otworzyć nowe tematy do czego nas aktualnie potrzebują (…) To okno możliwości nie potrwa jednak zbyt długo. Jeśli zostanie zmarnowane, kolejnego długo może nie być. Także spojrzenie na szczegóły raczej uspokaja. Wizja masowego podważania jednego sędziego przez drugiego wydaje się być zdecydowanie przerysowana. Mamy też wyrok TSUE, który jasno tego zakazuje. Są ważne wyroki TK – stojące wyżej od ustawy. W razie potrzeby, gdyby ustawę wykorzystywano do anarchizacji sądownictwa, można się do Trybunału odwołać. Patrzmy też, kto nas straszy i się nagle martwi. W dużej części ludzie, którzy dotąd donosili do Brukseli na Polskę, słali skargi i pytania, wzywali do nieprzestrzegania ustaw. Dziś nagle troszczą się o konstytucyjność przepisów! To wyłącznie politycznie gra. Każdy może uznać, że nie chce tego kompromisu, każdy może marzyć o lepszym rozwiązaniu. Ale każdy musi rozumieć jak jednoznaczny to dzisiaj wybór. Powtarzam: to okienko możliwości, wyrąbane przez Morawieckiego i Szynkowskiego, za kilka tygodni zniknie. Wtedy dzisiejsi prawicowi krytycy proponowanego dziś kompromisu włączą pesymistyczne prognozy wyborcze i będą je wygłaszali z taką samą ironią jak dziś, bez wspomnienia o tym, że wcześniej zamordowali szansę na pójście do przodu i wyborcze zwycięstwo obozu propolskiego. Kto wie, może niektórzy świadomie grają na klęskę. Sytuacja jest jasna”.
Wywody politruka porucznika Karnowskiego Michała są z punktu widzenia kochanej przez niego partii ważkie. Powinna zapaść decyzja, aby opublikować je w formie partyjnej broszury, którą rozprowadzono by w partyjnych instancjach PiS w całym kraju. Bo to, co napisał, to nie przez niego samego skomponowana melodia. To głos oddający to, co roi się w dużej części aktywu partii. Dlatego, gdy dojdzie już do ostatecznych rozstrzygnięć w „przedmiotowej sprawie” – i opozycji, i Unii Europejskiej powinny zapalić sobie w głowach czerwone lampki ostrzegawcze. W swojej komsomolskiej szczerości porucznik Karnowski „puścił farbę”, wypsnęło mu się to, co tak naprawdę PiS-owi chodzi po głowie. Unio Europejska – uważaj na oszustów.