Nie chciał. Żadnych pożegnań, powtarzał, kiedy z naszej redakcji odchodził. Skromność mu na publiczne laurki nie pozwalała.
My początkowo uszanowaliśmy jego wolę. Teraz łamiemy ją, zgodnie z wolą pamiętających o nim licznych Czytelników.
Redaktorze Marku Barański, przyjmij publiczne wyrazy uznania za wiele lat redagowania naszej „Trybuny” i za Twoje opublikowane tu artykuły. Przyjmij je od swych Czytelników i całego, skromnego zespołu redakcyjnego „Trybuny”.
Drodzy Czytelnicy, Marek Barański pożegnał się z funkcją redaktora naczelnego, ale nie z naszą „Trybuną”. Niebawem będziecie go mogli przeczytać na naszych łamach, bo obiecał pisać do nas dalej.
Czekamy niecierpliwie.
Redaktorem naczelnym się bywa, a publicystą pozostaje do końca żywota. Zwłaszcza kiedy się już „pana boga za nogi złapało”.
ZESPÓŁ TRYBUNY