Na Socjalny Kongres Kobiet otrzymałyśmy ponad 150 zgłoszeń, w tym z małych miejscowości spoza regionu łódzkiego. Kobiety z całej Polski i z zagranicy chcą uczestniczyć w budowaniu strategii i postulatów socjalnych. Tak duże zainteresowanie kongresem pokazuje palącą potrzebę zmiany oraz sprzeciwu wobec zasad kapitalistycznych stosunków i patriarchatu. Feminizm liberalny oraz wolny rynek nie widzą klas ani problemów pracownic i lokatorek. Coraz popularniejszy popfeminizm choć wydaje się inkluzywny, nie jest dla nas zapraszającą przestrzenią, rozmywa nasze realne problemy.
Obecna rzeczywistość obarcza nas jednostkową odpowiedzialnością za systemowy ucisk, pozbawia zabezpieczeń socjalnych, mieszkań komunalnych oraz stoi na straży utrzymywania najniższych płac w zawodach sfeminizowanych. Wspólnie chcemy znaleźć rozwiązania palących problemów, opracować strategię działania, wspierać się i budować silny feministyczny ruch, który nie będzie ignorował problemów kobiet pracy.
O co walczy Socjalny Kongres Kobiet?
Pierwszy Socjalny Kongres Kobiet odbył się w 2018 roku z inicjatywy opiekunek ze żłobków, pracownic instytucji kultury oraz lokatorek z Poznania i Warszawy. Jego hasłem było „O wyższe płace i niższe czynsze”, które pomimo upływu lat wciąż jest aktualne. Postulaty zaproponowane podczas pierwszej edycji Socjalnego Kongresu Kobiet zostały dopracowane na kolejnym wydarzeniu, wśród nich znalazły się: podwyższenie płac w instytucjach opłacanych z budżetu miasta i województwa, doliczenie czasu przeznaczonego na dojazd do miejsca pracy w całkowity czas dnia roboczego czy powszechna emerytura na poziomie co najmniej płacy minimalnej. Środowiska lokatorskie mówiły natomiast o uruchomieniu realnych dopłat za ogrzewanie prądem do czasu podłączenia wszystkich lokali komunalnych i socjalnych do centralnego ogrzewania oraz zniesieniu długów z tytułu nieefektywnych form ogrzewania w zasobie gminnym (związanym również ze złym stanem technicznym budynków miejskich). Ponadto podnosiły kwestie urealnienia kryterium dochodowego przy przyznawaniu mieszkań komunalnych i socjalnych oraz zatrzymania reprywatyzacji i naprawienia wyrządzonych przez nią szkód. W tym roku chcemy ponownie pochylić się nad naszymi postulatami, aby zrozumieć czy nadal są dla nas priorytetowe i aktualne, oraz wymienić się doświadczeniami z naszym realnych walk na zakładach.
Propozycje zmian przepisów związanych z prawem do strajku (bezpośrednio wpływającym na możliwość walki o godne wynagrodzenia), sektorem opiekuńczym czy umowami cywilnoprawnymi (tzw. śmieciówkami) były przygotowywane zarówno podczas Socjalnego Kongresu Kobiet, jak i w czasie działania rady do spraw pracowniczych przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet.
Choć pewne rozwiązania problemów socjalnych są podane jak na talerzu, elity polityczne nie sięgają po nie, o czym głośno mówimy! SKK wyróżnia to, że nie tworzą go przedstawicielki biznesu, polityczki, liderki czy ekspertki, ale klasa pracująca kobiet zrzeszających się w związkach zawodowych oraz stowarzyszeniach lokatorskich. Nawet nasze „siostry” uciszają nas na rzecz własnych interesów politycznych i kapitalistycznych.
O prawo do strajku!
Niestety poruszane przez Socjalny Kongres Kobiet problemy wciąż pozostają nierozwiązane, tak jest też między innymi z wyżej wymienionym prawem do strajku.
W Polsce nie istnieje możliwość przeprowadzenia strajku z powodów natury politycznej, w tym w przypadku ograniczania praw reprodukcyjnych kobiet. Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych z 1991 roku jasno określa, że pobudkami do strajku mogą być jedynie prawa i interesy zawodowe, przy czym narzędzie to, mimo swojej skuteczności, uznaje się za ostateczne. Stroną w sporze zbiorowym może być jedynie pracodawca oraz związek zawodowy, co w oczywisty sposób wyklucza używanie narzędzia jakim jest strajk przez takie organizacje jak Ogólnopolski Strajk Kobiet, ale też utrudnia walkę pracownic i pracowników z państwem, rządem czy organami administracji publicznej i samorządowej, które mają bezpośredni wpływ na warunki pracy w sektorze publicznym.
Restrykcyjne prawo strajkowe, wąski katalog możliwych postulatów, przedłużająca się procedura sporu zbiorowego, w tym mediacji z pracodawcą czy też wymóg wysokiej – 50 proc. wszystkich zatrudnionych – frekwencji w referendum strajkowym i wiele innych czynników sprawiają, że możliwość rozpoczęcia strajku jest mocno ograniczona. Skomplikowana procedura powoduje, że strajków w Polsce jest bardzo mało. Od 1993 roku obserwujemy mocny niż związany z liczbą przestrajkowanych dni na tysiąc pracowników. W latach między 2011 a 2019 rokiem średnia ta wynosiła 23,9 dni, przy czym zawyża to silny skok związany ze sporami zbiorowymi w każdej szkole w związku ze strajkiem nauczycieli. Dla porównania w Norwegii wartość ta wynosiła 32,9, w Węgrzech – 79,6, w Kanadzie – 84,7 a w Finlandii – 298,5. Mówiąc bardziej obrazowo, według danych z GUS w Polsce w 2010 roku odbyło się 79 strajków, w 2016 roku – 5, w 2017 roku – 1556, w 2018 roku – 7 strajków.
To samo prawo sprawiło, że aby kobiety mogły uczestniczyć w demonstracjach opacznie nazwanymi strajkiem, były one zmuszone wziąć urlop wypoczynkowy, wyrabiać nadgodziny, by móc urwać się z pracy, honorowo oddawać krew lub w inny sposób uzyskać możliwość wyjścia na ulicę. Prawną gwarancję wolności do strajkowania musimy sobie wywalczyć.
Gdzie jesteście, siostry?
Prawo do strajku daje istotne narzędzie walki z wyzyskiem. Jednym z priorytetów ruchu feministycznego powinna być walka o swobodę przeprowadzania strajków zarówno na zakładach pracy, jak i poza nimi. Ostatnie wielkie demonstracje w Polsce dobitnie pokazały, że istotna jest nie tylko liczebność, ale również forma oporu. Prawo odnoszące się do sporów zbiorowych musi przejść gruntowną przemianę, abyśmy za pomocą prawdziwego strajku mogły skutecznie walczyć o wyższe płace, niższe czynsze, godne emerytury czy prawa reprodukcyjne. Sam uliczny protest, nawet liczny, będący strajkiem jedynie z nazwy, nie jest i nie będzie wystarczająco skuteczny.
W strukturach związków zawodowych możemy zauważyć rosnący udział tak zwanego trzeciego sektora, czyli pracownic z NGOsów. . Walczą one nie tylko o dobro swoich podopiecznych, ale również o własny byt. Feminizm liberalny widzi przemoc, lecz nie tę, którą stosują kierowniczki wobec pracownic. Feminizm, za którym my się opowiadamy, nie może funkcjonować w odosobnieniu od kobiet pracy, które zapewniają nam opiekę w szpitalach, żłobkach, domach opieki, jak również w ośrodkach zapewniających pomoc kobietom po doświadczeniach gwałtu czy innej formy przemocy. Feminizm nie może zapominać też o lokatorkach, które zamarzają na śmierć na ulicach po tym, jak właściciele mieszkań dokonują dzikich eksmisji. O tych, które zapadają na choroby neurologiczne lub schorzenia płuc ze względu na wilgoć i zagrzybienie w swoich mieszkaniach. O tych, które nie mogą odejść od swoich przemocowych partnerów, bo nie poradzą sobie na prywatnym rynku mieszkaniowym, gdzie czynsze wciąż są windowane w górę.
Pytamy więc: gdzie jesteście, siostry? Pytamy nie po to, aby komuś coś wytykać, lecz po to, abyśmy w końcu połączyły siły we wspólnej walce. Przede wszystkim o te z nas, które są najmocniej wykluczone przez kapitalizm oraz patriarchat – o pracownice najemne oraz lokatorki!
O wyższe płace i niższe czynsze
Serdecznie zapraszamy Łodzianki i uczestniczki Socjalnego Kongresu Kobiet do niedzielnego wspólnego przemarszu na 19. Łódzką Manifę (11.09) pod hasłem „O wyższe płace i niższe czynsze”. W obliczu zabójczego kryzysu dobrze wiemy, że razem jesteśmy silniejsze. Walczymy i organizujemy się, bo to na naszych barkach leży gospodarka i to na nas przerzucane są koszta kryzysu. Na matki, pracownice, lokatorki, robotnice. Dość tego! Startujemy spod Mediateki Memo na ulicy Stanisława Moniuszki 5 o godzinie 13:00.
Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść!