7 listopada 2024

loader

Wystrychnięci na dudka

„Solidarność” popierała likwidację gimnazjów, a Związkowi Nauczycielstwa Polskiego zarzucała organizowanie protestów przeciwko reformie oświaty nie dla dobra pedagogów, ale w ramach wspierania antyrządowej opozycji. Jeśli liczyła na to, że w zamian za takie poparcie PiS poprze plany podwyżek dla nauczycieli, pomyliła się ogromnie.

Swoje zastrzeżenia i postulaty dotyczące sytuacji nauczycieli przedstawiła wczoraj Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania związku, a zgodziła się z nimi Komisja Krajowa „Solidarności”. Oświadczenie składa się z pięciu punktów. W pierwszej kolejności związek chce powiązać wynagrodzenia nauczycieli z przeciętną płacą w gospodarce narodowej, a od 1 stycznia 2018 r. podnieść ich płace o 15 proc. Poza tym domaga się korzystnych dla pracowników administracji i obsługi szkół zmian w zasadach ich wynagradzania, podwyżek dla pracowników nadzoru pedagogicznego zatrudnionych w kuratoriach oświaty oraz rezygnacji ze zmian w Karcie Nauczyciela. W ocenie „Solidarności” przyniosą one degradację statusu zawodowego nauczycieli.
Przedstawiciele „Solidarności” starali się o 15-procentową podwyżkę dla nauczycieli i związanie poziomu nauczycielskich wynagrodzeń z przeciętną płacą już wcześniej. O tej drugiej kwestii pisali jeszcze w kwietniu, że została wstępnie zaakceptowana przez MEN. O podwyżkach rozmawiali m.in. 20 września na spotkaniu z minister Anną Zalewską. Wtedy usłyszeli, że jednorazowa podwyżka nie jest możliwa „z uwagi na przepisy unijne ograniczające wydatki budżetowe” i resort może zaproponować co najwyżej podnoszenie wypłat w trzech etapach. Spotkanie nie zakończyło się wypracowaniem wspólnego stanowiska.
Zakończenie oświadczenia uderza stanowczością, biorąc pod uwagę przychylny stosunek „Solidarności” do rządu PiS. „Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” wzywa Rząd RP do podjęcia działań gwarantujących poprawę sytuacji finansowej pracowników oświaty. Jest to jedyny sposób na uspokojenie coraz bardziej napiętej sytuacji w tej branży”. Co więcej, związkowcy nie zamierzają poprzestać na publikacji oświadczenia i udadzą się bezpośrednio do biur poselskich parlamentarzystów PiS.
Stanowczość ta brzmi szczególnie zaskakująco w kontekście postawy związku w okresie konfliktu o reformę (czy też „deformę”) oświaty. Wtedy „Solidarność” nie przyłączyła się do protestów organizowanych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. – Związek Nauczycielstwa Polskiego, wraz z innymi stowarzyszeniami, chcą wywołać totalny chaos, co mnie nie dziwi, ponieważ wraz ze wprowadzeniem reformy stracą oni dostęp do unijnych pieniędzy – atakował konkurencyjną organizację Ryszard Proksa, kierujący Krajową Sekcją Oświaty i Wychowania. Sugerował także, że masowych zwolnień nauczycieli po reformie wcale nie będzie, wystarczy dobra wola samorządów, a pedagodzy już tracili pracę z powodu niżu demograficznego. Rysował opozycję między swoją organizacją a ZNP, twierdząc, że tylko „Solidarność” chce podwyżek dla nauczycieli, a działania związku kierowanego przez Sławomira Broniarza są czysto destrukcyjne.
Czy „Solidarność” liczyła na to, że jej postulaty zostaną zrealizowane w zamian za udzielenie poparcia kontrowersyjnej reformie? Jeśli tak, to rachunek okazał się błędny. Anna Zalewska nie mówi nic o podwyżkach w sugerowanej wysokości, a jedynie powtarza dawną propozycję trzykrotnego podnoszenia wynagrodzenia po 5 proc. oraz przyznania specjalnych dodatków, ale tylko dla najlepszych i najdłużej pracujących, i dopiero w perspektywie kilku lat. Związki są jeszcze bardziej zaniepokojone propozycją wykreślenia z Karty Nauczyciela zapisów o dodatkach mieszkaniowych (korzysta z nich 180 tys. nauczycieli) i na zagospodarowanie się, oraz praw do mieszkań i działek pracowniczych.
W czasach rządów PO oba oświatowe związki sprzeciwiały się zmianom w Karcie. Jak będą postępować teraz?

trybuna.info

Poprzedni

Milion Wałęsy

Następny

Głos lewicy