„Łapy precz od naszych ulic” – zabrzmiało 9 grudnia pod Mazowieckim Urzędem Wojewódzkim. Kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców dekomunizowanych warszawskich ulic, aktywistów Wolnego Związku Zawodowego „Walka” oraz inicjatywy Zostawcie Nasze Ulice protestowała przeciwko rugowaniu z przestrzeni publicznej takich postaci jak Dąbrowszczacy, Armia Ludowa czy Józef Lewartowski i Edward Fondamiński.
Organizatorzy protestu podkreślali, że „dekomunizacja” nazw ulic odbywa się wbrew woli mieszkańców, którzy w konsultacjach społecznych opowiadali się za pozostawieniem dotychczasowych patronów. Tak było na Ursynowie przy ul. Związku Walki Młodych, w obronie patrona organizują się mieszkańcy ul. Tołwińskiego i Dąbrowszczaków. Piotr Ciszewski z inicjatywy Zostawcie Nasze Ulice zauważył, że nie jest prawdą, iż zmiany „niewłaściwych” nazw odbędą się bez kosztów. Zaznaczył, że mieszkańców nie informuje się np. o tym, iż każda osoba, która przy takiej ulicy ma zarejestrowaną działalność będzie musiała ją przerejestrować pod nowym adresem, na nowo wystawić wszelkie pełnomocnictwa uwzględniające adres itp.
W szerszy kontekst wpisał sprawę nazw ulic Paweł Jaworski. – Od stu lat antykomunizm wykorzystywany jest do zwalczania wszystkiego, co postępowe i co służy szerokim masom społecznym. Antykomunizm zawsze na całym świecie był walką z demokracją, z emancypacją kobiet, ze świeckim państwem, a przede wszystkim z równością ekonomiczną. Ci, którzy z walki z komunizmem uczynili sens swojego życia, zazwyczaj nienawidzą tych wartości. Dziś dobrze wiemy, że te wartości w Polsce pod rządami PiSu są zagrożone, dlatego tzw. dekomunizacja zbiega się w naszym kraju z nawrotem autorytaryzmu, klerykalizmu, średniowiecznego ciemnogrodu i likwidacją wszelkich postępowych idei. Jeżeli oddamy ul. Dąbrowszczaków, Lewartowskiego, Armii Ludowej, będzie to sygnał dla tej chorej władzy, że jesteśmy gotowi oddać również wszelkie zdobycze cywilizacji, zdobycze demokratycznych społeczeństw, o które ludzie walczyli przez całe wieki – mówił. Jak zwrócił uwagę Michał Sarnicki, działaczy walczących o wolność i równość wymienia się m.in. na przedstawicieli skrajnej prawicy, w tym po prostu faszystów.