W niedzielę zmagania w ATP Finals rozpoczęła najlepsza ósemka graczy tegorocznego sezonu. W tym gronie zadebiutował Hubert Hurkacz, który w swoim pierwszym występie w Turynie zmierzył się z broniącym tytułu Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem. Przegrał, ale w trzech setach i po wyrównanej walce. Znacznie słabiej Polak wypadł w drugim pojedynku, z zastępującym kontuzjowanego Matteo Berrettiniego Jannikiem Sinnerem, któremu łatwo uległ 2:6, 2:6.
Turyn po raz pierwszy gości turniej mistrzów ATP (zastąpił w roli gospodarza Londyn). Ósemkę graczy, którzy zakwalifikowali się do tegorocznego ATP Finals, podzielona na grupę „Czerwoną” – Daniił Miedwiediew (Rosja), Alexander Zverev (Niemcy), Matteo Berrettini (Włochy) i Hubert Hurkacz, oraz grupę „Zieloną” – Novak Djoković (Serbia), Stefanos Tsitsipas (Grecja), Andriej Rublow (Rosja) i Casper Ruud (Norwegia). W puli nagród jest 7,5 mln dolarów amerykańskich.
Po zwycięskim meczu z Hurkaczem Miedwiediew nie krył zadowolenia ze swojej gry. „Nie musiałem bronić żadnej piłki na przełamanie, więc w pewnym sensie ani razu nie byłem pod presją. Sam za to tylko w dwóch gemach serwisowych Huberta miałem break pointy. Cieszę się, że wykonałem dobrą robotę i w obu przypadkach wykorzystałem te szanse” – powiedział w rozmowie z serwisem internetowym atptour.com. Zapytany o różnice między warunkami do gry w Londynie i Turynie, Rosjanin wskazał na nawierzchnię kortów. „Ona jest bardzo szybka, dlatego zarówno ja, jak i mój przeciwnik skupialiśmy się na tym, żeby zagrać jedno dobre uderzenie. Zwykle ono wystarczało do wygrania punktu. Zastanawiam się, jak w tych warunkach spisywać się będą pozostali gracze, więc zamierzam oglądać wszystkie pojedynki w tym turnieju. Moim zdaniem turyńskie korty są najszybsze na jakich grałem w cyklu ATP Tour. To trochę niespodzianka, bo przecież nawierzchnia jest taka sama, jak w Londynie. Może to kwestia powietrza, które tutaj jest bardziej suche, ale piłki lecą bardzo szybko, co jest korzystne zwłaszcza dla świetnie returnujących zawodników” podkreślał Miedwiediew.
Jego starcie z Hurkaczem dostarczyło kibicom wielu wrażeń. Nie pierwszy raz zresztą, bo Polak i Rosjanin w tym roku stawali naprzeciwko siebie dwukrotnie. Najpierw Hurkacz pokonał Miedwiediewa w IV rundzie Wimbledonu 2:6 7:6(2), 3:6, 6:3, 6:3, a potem w Toronto aktualny numer dwa światowego zestawienia wziął rewanż i zwyciężył 2:6, 7:6(6), 7:6(5).
Ich niedzielna potyczka w ramach fazy grupowej ATP Finals 2021 była równie zacięta. Hurkacz w 10. gemie pierwszej partii był nawet dwie piłki od wygrania seta, lecz Rosjanin wygrał swoje podanie i o zwycięstwie musiał przesądzić tie break. W nim większym opanowaniem wykazał się Polak i wygrał go do pięciu.
Porażka jednak tylko pobudziła obrońcę tytułu do jeszcze lepszej gry i druga partię wygrał 6:3. W trzeciej odsłonie pojedynku Miedwiediew nadal był na fali, ani razu nie musiał bronić się przed stratą podania i po dwugodzinnym boju Hurkacz przegrał ostatecznie 7:6(5), 3:6, 4:6. Miedwiediew posłał 15 asów, skończył 32 piłki i miał tylko osiem niewymuszonych błędów. Polak zanotował 12 asów, 32 wygrywające uderzenia, ale miał także 23 pomyłki i dał się rywalowi dwukrotnie przełamać. Porażka nie przekreślała jednak jeszcze szans 24-letniego wrocławianina na wyjście z grupy, ale we wtorek musiał koniecznie już pokonać reprezentanta gospodarzy turnieju Matteo Berrettiniego.
Początkowo ten mecz zaplanowano na godz. 14:00, ale organizatorzy dokonali zmiany i przesunęli pojedynek na sesję wieczorną. Powodem były problemy zdrowotne włoskiego tenisisty. Berrettini w niedzielny wieczór podczas pojedynku z Alexandrem Zverevem doznał kontuzji i po przegraniu pierwszego seta na początku drugiej partii oddał mecz walkowerem. W poniedziałek przeszedł badania i żeby zyskać na czasie, poprosił organizatorów o przełożenie meczu z Hurkaczem na sesję wieczorną. Decyzję o występie podjął dopiero we wtorek po południu, ale już wcześniej było wiadomo, że jeśli Berrettini ostatecznie nie da rady zagrać, zastąpi go rodak, 20-letni Jannik Sinner, który jest pierwszym rezerwowym z turnieju i który dopiero dwa tygodnie temu przegrał z Hurkaczem wyścig o miejsce w ATP Finals 2021.
Krecz Berrettiniego zgodnie z przepisami został zapisany jako zwycięstwo 2-0 w setach dla Zvereva (gemy nie zostały wliczone do tabeli). Tym samym reprezentant Niemiec został liderem Grupy Czerwonej. Drugi jest Miedwiediew i we wtorek ci dwaj gracze zmierzyli się w bezpośrednim pojedynku. Zwycięzca mógł nawet uzyskać awans do półfinału.
Hurkacz zna się doskonale z Sinnerem, bo często z nim trenuje i są dobrymi kolegami, ale chyba go nie docenił, albo wybrał złą taktykę na ten pojedynek, bo Włoch go zdominował i gładko wygrał w dwóch setach 6:2, 6:2. Ta porażka nie przekreśla jeszcze szans Hurkacza na awans do półfinału, ale teraz będzie musiał pokonać Zvereva i liczyć na wygraną Miedwiediewa z Sinnerem.
W grupie „Zielonej” zmagania zaczął też lider światowej listy i faworyt ATP Finals 2021 Novak Djoković. Serb w poniedziałek w dwóch setach pokonał debiutującego podobnie jak Hurkacz w turnieju mistrzów Norwega Caspera Ruuda 7:6(4), 6:2. Pojedynek trwał półtorej godziny. W tym czasie Djoković zaserwował dziesięć asów, jeden raz został przełamany, wykorzystał trzy z pięciu break pointów, posłał 21 zagrań kończących i popełnił 15 niewymuszonych błędów. A po spotkaniu Djoković odebrał, już po raz siódmy w karierze, nagrodę dla najlepszego singlisty sezonu. Pozycję lidera rankingu ATP na koniec roku serbski tenisista zapewnił sobie już dwa tygodnie wcześniej, dochodząc do finału turnieju w Paryżu. I w poniedziałek to jemu szef ATP Andrea Gaudenzi wręczył nagrodę za te osiągnięcie. „Zakończenie sezonu jako numer jeden rankingu jest najtrudniejszą rzeczą w naszym sporcie. Przez cały sezon musisz być regularny i odnosić sukcesy we wszystkich turniejach. To trofeum dedykuję mojej rodzinie i zespołowi. Czuję do nich ogromną wdzięczność za pomoc i cierpliwość jaka wobec mnie wykazywali” – powiedział wzruszony Djoković.
Serb po raz siódmy zakończy sezon jako najlepszy singlista sezonu. Poprzednio dokonał tego w latach 2011, 2012, 2014, 2015, 2018 i 2021. Pobił tym samym rekord swojego idola z dzieciństwa Amerykanina Pete’a Samprasa, który wyróżnienie to zdobywał sześciokrotnie.
Sezon 2021 „Djoko” może uznać za udany – zdobył trzy tytuły wielkoszlemowe i powiększył ich kolekcję do 20, czym wyrównał osiągnięcia Rogera Federera i Rafaela Nadala. Został także rekordzistą w liczbie wygranych turniejów rangi Masters 1000 oraz tygodni spędzonych na pozycji lidera rankingu ATP. Ale można być pewnym, że w Turynie Serb stanie na głowie, żeby wygrać także ATP Finals 2021.