6 listopada 2024

loader

Djoković wyrzucony z US Open

Novak Djoković zachował się skandalicznie podczas pojedynku 4. rundy US Open z Hiszpanem Pablo Carreno. Pod koniec pierwszego seta po nieudanym zagraniu ze złością wybił piłkę w kierunku sędziny liniowej trafiając ją w krtań. Został za to wywalony karnie z turnieju bez premii i punktów za awans do 1/8 finału.

Ostatnie miesiące są dla serbskiego tenisisty, lidera rankingu ATP i murowanego faworyta tegorocznego US Open, pasmem wizerunkowych wpadek. Rok zaczął z przytupem, od triumfu w wielkoszlemowym Australian Open i do przerwy w rozgrywkach spowodowanej pandemią był niepokonany. Ale podczas przymusowej bezczynności zaczął wypowiadać się publicznie na kontrowersyjne tematy (kwestionowanie zasadności używania szczepionek, promowanie pseudonaukowych teorii, m.in. o tym, że za pomocą emocji można zmienić strukturę wody), czym zraził do siebie wielu swoich sympatyków. Największa wpadkę wizerunkową zaliczył jednak organizując pokazowy turniej w Belgradzie, podczas którego ostentacyjnie zlekceważył restrykcje wprowadzone na czas pandemii, przez co zaraziło się koronawirusem kilku uczestników jego imprezy. W końcu także sam Djoković, który wykpiwał wcześniej zagrożenie Covid-19, sam zakaził się wirusem.
Gdy już skandal wokół tego wydarzenia przycichł, serbski mistrz kortu znowu zbulwersował tenisowy światek ogłaszając założenie nowego związku zawodowego tenisistów, co mocno skrytykowali jego najwięksi rywale, Hiszpan Rafael Nadal i Szwajcar Roger Federer. A teraz jeszcze pogrążył się nieodpowiedzialnym zachowaniem w meczu 1/8 finału US Open, po którym został zdyskwalifikowany i wyrzucony z turnieju. Dla niego to cios podwójnie bolesny, bo pod nieobecność broniącego tytułu Nadala oraz leczącego kontuzję Federera, właśnie Djoković był najpoważniejszym kandydatem do zwycięstwa w nowojorskiej imprezie. Serbski tenisista ma w dorobku 17 tytułów wielkoszlemowych, o dwa mniej od Nadala i o trzy od Federera, a jego wielkim marzeniem jest zdystansować w liczbie tych trofeów nie tylko obu tych wielkich graczy, ale także rekordzistkę wszech czasów Australijkę Margaret Court, która ma na koncie 24 wielkoszlemowe tytuły.
Novak Djoković jest piątym singlistą wyrzuconym z Wielkiego Szlema w tzw. erze otwartej, ale pierwszym w tym gronie liderem światowego rankingu i drugą wielką gwiazdą po Amerykaninie Johnie McEnroe, którego wyrzucono w 1990 roku z Australian Open za brak szacunku do sędziny liniowej oraz za rzucenie rakiety i obrazę sędziego głównego. Trzej pozostali banici to Amerykanin Jeff Tarango (w 1995 roku w Wimbledonie został zdyskwalifikowany za samowolne zejście z kortu i obrazę arbitra), Austriak Stefan Koubek (wyrzucony z French Open w 2000 roku za rzucenie rakietą w chłopca do podawania piłek) i Niemiec Carsten Arriens (wyrzucony z French Open w 1995 roku za trafienie sędziego rakietą w nogę).
Incydent w meczu Djokovicia z Carreno Bustą miał miejsce w szczególnym momencie. Serb chwilę wcześniej zmarnował trzy piłki setowe, potem upadł i miał problem z barkiem. Nie było jasne, czy w ogóle będzie mógł kontynuować mecz. Gdy wrócił do gry, rozzłoszczony chciał pozbyć się piłki. Tak niefortunnie, że trafił sędzię. Miał pecha, na pewno nie zrobił tego celowo. Ale już wcześniej ze złości celował w bandy, więc powinien pomyśleć, jak to może się skończyć. A igrał z losem od dawna. Cztery lata temu w spotkaniu z Tomaszem Berdychem podczas French Open rzucił rakietą za siebie i o mały włos a trafiłby ni w liniowego. W Londynie rok temu w hali O2 wybił piłkę w trybuny, na szczęście trafił w puste miejsce na widowni. W niedzielnym pojedynku na Arthur Ashe Stadium znowu wybił piłkę na oślep, lecz tym razem miał pecha, bo trafił w arbitra, czyli osobę na korcie dla zawodników nietykalną pod żadnym względem. Regulamin rozgrywek w Wielkim Szlemie, ale też w innych zawodowych turniejach, nie pozostawia w tym względzie żadnych niedomówień. Nie ma znaczenia, czy jesteś liderem rankingu, czy tenisistą z drugiej setki – kara jest surowa, bo piłka uderzona rakietą osiąga prędkość nawet 200 km/h i można nią zrobić krzywdę.
Djoković nie miał odwagi stawić się na obowiązkowej konferencjo prasowej, za co został ukarany grzywną 20 tys. dolarów. Do zdarzenia na Arthur Ashe Stadium odniósł się dopiero po jakimś czasie w mediach społecznościowych. „Cała ta sytuacja sprawia, że jestem smutny i pusty. Sprawdziłem, co z arbiter, i organizatorzy powiedzieli mi, że dzięki Bogu czuje się dobrze. Bardzo mi przykro, że sprawiłem jej taki stres. To było niezamierzone. Bardzo złe. Nie ujawniam jej imienia, aby uszanować jej prywatność. Jeśli chodzi o dyskwalifikację, muszę uznać to kolejny etap mojej ewolucji jako gracza i człowieka. Przepraszam turniej US Open i wszystkich za moje zachowanie. Jestem bardzo wdzięczny mojemu zespołowi i rodzinie za to, że są dla mnie mocnym wsparciem, oraz moim fanom, że zawsze są za mną. Dziękuję i przepraszam” – napisał na Instagramie.
Ale tylko w ojczystej Serbii media i kibice stoją po jego stronie.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Łomża Vive Kielce gra o wszystko

Następny

Janowski znów mistrzem Polski

Zostaw komentarz