2 grudnia 2024

loader

Francuzi też za burtą

Nasi piłkarze ręczni przegrali dwa pierwsze mecze w mistrzostwach Europy, ale przed trzecim meczem, ze Szwecją, wciąż mieli jeszcze szanse na awans. Wyżej notowani Francuzi po dwóch porażkach odpadli z turnieju.

W niedzielnej serii spotkań pierwszej fazy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych Szwecja niespodziewanie przegrała ze Słowenią 19:21, dzięki czemu szanse na wyjście z grupy F, choć tylko iluzoryczne, zachowała reprezentacja Polski, mimo porażki ze Słowenią 23:26 i Szwajcarią 24:31. Biało-czerwoni aby awansować musieliby we wtorkowym meczu ze Szwecją (zakończył się po zamknięciu wydania) wygrać co najmniej różnicą 11 bramek, a ponadto Słoweńcy musieliby jeszcze pokonać Szwajcarów. Mało kto zakładał taki scenariusz, ale Szwedzi, aktualni wicemistrzowie Europy i współgospodarze tegorocznego czempionatu (na spółkę z Norwegią i Austrią), przed meczem z Polakami mocno się do niego mobilizowali.
Nic jednak nie zapowiadało, żeby nasi szczypiorniści byli w stanie sprawić taką gigantyczną sensację, bo za taką należałoby uznać odpadnięcie Szwedów z dalszej rywalizacji. Byłaby to druga tego kalibru sensacja, po wpadce Francuzów, którzy po raz pierwszy od 42 lat odpadli z mistrzostw Europy już po fazie grupowej. Trójkolorowi rywalizowali w grupie D, którą gościło norweskie Trondheim. Ich przeciwnikami były ekipy Norwegii, Portugalii oraz Bośni i Hercegowiny. Francuzi na początek przegrali sensacyjnie z Portugalią 25:28, a potem ulegli Norwegom 26:28.
A ponieważ rewelacyjni Portugalczycy w swoim drugim spotkaniu wygrali z Bośnią i Hercegowiną 27:24, już po dwóch kolejkach rywalizacja w grupie D została rozstrzygnięta – awans do następnej rundy wywalczyły ekipy Norwegii i Portugalii, a reprezentacja Francji, która ma na koncie m. in. 11 medali mistrzostw świata, w tym sześć złotych (ostatni w 2017 roku), dwa złote medale olimpijskie (2008, 2012), mogła pakować walizki. Dla Francuzów to niewyobrażalna klęska, w historii ME tylko raz wypadli z dziesiątki (11. miejsce w 2012 roku).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Dziesiąty laur Zidane’a

Następny

Życie pracownicy mniej warte niż grzywna

Zostaw komentarz