Wymuszone pandemię koronawirusa przełożenie olimpijskich zmagań na przyszły rok będzie sporo Japończyków kosztowało – z pobieżnych wyliczeń wynika, że co najmniej sześć miliardów USD. A to oznacza, że całkowity koszt imprezy, przewidywany początkowo na 7,5 mld dolarów, może ostatecznie przekroczyć kwotę 24 mld dolarów.
Prawdziwego rachunku za igrzyska w Tokio pewnie nigdy nie poznamy, bo z różnych względów ani władze państwowe Japonii, ani też komitet organizacyjny nie są tym zainteresowane. O tym, że impreza okaże się znacznie droższa niż zakładano, japońskie społeczeństwo wiedziało już od dawna. Gdy siedem lat temu MKOl wybierał kandydaturę Tokio na gospodarza Igrzysk XXXII Olimpiady, mamiono obywateli obietnicą, iż jej koszty nie przekroczą kwoty 7,5 mld dolarów, ale chociaż w kolejnych latach na okrągło zapewniano o utrzymywaniu oszczędnościowego kursu, to jednak wydatki nieustająco rosły. Na kilka tygodni przed ogłoszeniem decyzji o przełożeniu igrzysk rząd Japonii przyznał, że koszty imprezy podskoczyły do kwoty 12,6 mld dolarów, lecz chwilę potem musiał się gęsto z tego tłumaczyć, bowiem Japońska Narodowa Rada Audytu w swoim rutynowym raporcie udowodniła, że faktycznie na projekt Tokio 2020 wydano aż 17,3 mld dolarów i zarzuciła rządzącym, że celowo pomijali w podawanych statystykach znaczną cześć wydatków infrastrukturalnych oraz kwoty łożone na organizację imprezy z budżetu miejskiego Tokio.
Dzisiaj te spory zeszły na drugi plan, bo Japończycy mają teraz na głowie poważniejsze problemy, jakimi są gwałtowny wybuch epidemii koronawirusa i wywołane tym perturbacje w gospodarce. Japonia to wprawdzie po USA i Chinach trzecie najbogatsze państwo na świecie, lecz w czasach zarazy kłopoty nie omijają nikogo. Dlatego premier Shinzo Abe w imieniu rządu ogłosił w miniony poniedziałek wielki program pomocowy, którego wartość w takich krajach, jak choćby Polska, może wzbudzić tylko zazdrość. Otóż na wsparcie swojej osłabionej skutkami pandemii koronawirusa gospodarki Japonia wyłoży gigantyczną kwotę 110 bilionów jenów (988 mld USD). Z tego ponad 6 bln jenów zostanie przeznaczonych na wypłaty gotówkowe dla gospodarstw domowych i małych przedsiębiorstw, a 26 bln jenów na sfinansowanie odroczenia płatności tytułem zabezpieczeń społecznych i podatków.
W japońskiej stolicy liczba zarażonych przekroczyła już tysiąc osób i lawinowo przyrasta, a w całej Japonii wedle najnowszych statystyk dochodzi do pięciu tysięcy. W poniedziałek podawano, że na Covid-19 zmarło już ponad sto osób. Nastroje mimo to nie są w Kraju Kwitnącej Wiśni najlepsze, dlatego tamtejsze media o dodatkowych kosztach związanych z przeniesieniem igrzysk piszą w stonowany sposób. Na razie nikt nie jest jeszcze w stanie precyzyjnie obliczyć, ile pieniędzy trzeba będzie jeszcze dorzucić do olimpijskiego projektu. Przewodniczący komitetu organizacyjnego igrzysk Yoshiro Mori ogłosił, że zostanie powołana do życia specjalna agencja, której zadaniem będzie monitorowanie dodatkowych wydatków. Pierwsze wyliczenia, dokonane przez analityków LearnBonds, którzy powołując się na badania Statista oraz Uniwersytetu Kansai, zakładają kwotę 5,8 mld dolarów amerykańskich.
Wciąż jest jednak mnóstwo niewiadomych, choćby koszty dublowania rezerwacji miejsc hotelowych, stworzenia na nowo wioski olimpijskiej czy biur prasowych. Dzisiaj nikt nie wie, jaki procent personelu przygotowanego do pracy przy obsłudze tegorocznych igrzysk trzeba będzie za rok rekrutować i szkolić od nowa. Dotyczy to nie tylko rzesz wolontariuszy, lecz także liczącej 3,5 tysiąca grupy pracowników zatrudniono na normalne umowy. Trzeba też będzie znaleźć dodatkowe 100 mln dolarów na dalsze działania marketingowe niezbędne do utrwalenia nowego terminu igrzysk. Komitet organizacyjny już oficjalnie daje do zrozumienia, że niektórzy ze sponsorów i partnerów igrzysk poważnie teraz rozważają już nie tylko renegocjacje zawartych umów, lecz nawet całkowite wycofanie się ze współpracy. A to mogą być kolejne miliardy, które zapewne przyjdzie poszukać w kieszeniach japońskich podatników.
Przeniesienie przez MKOl igrzysk będzie generowało też straty poza Japonią, bo przecież odwołanie zaplanowanych już na przyszły rok mistrzostw świata czy kontynentów w różnych dyscyplinach sportu też nie odbędzie się bez kosztów. Jedna decyzja MKOl wywołała efekt śnieżnej kuli, dlatego dzisiaj wszelkie wyliczenia strat wynikłych z przesunięcia igrzysk o rok nie będzie wiarygodne. Faktycznych kosztów zapewne nie poznamy nigdy.