W ostatnich 15 latach w polskich ligach najlepiej zarabiali żużlowcy. Rekord należy do Tomasza Golloba, który w Stali Gorzów w jednym sezonie zarobił 3,1 mln złotych. W tym roku pobił go jednak piłkarz Legii Artur Jędrzejczyk.
Wykupiony przez Legię za milion euro z rosyjskiego klubu FK Krasnodar Jędrzejczyk otrzymał w warszawskim klubie najwyższy w historii polskiej ekstraklasy kontrakt, zapewniający mu rocznie zarobki na poziomie 3,5 mln złotych. Tym samym obrońca reprezentacji Polski stał się nie tylko najlepiej zarabiającym zawodnikiem piłkarskiej ekstraklasy, ale także najwyżej opłacanym sportowcem uczestniczącym w rozgrywkach ligowych w naszym kraju. Jędrzejczyk odebrał palmę pierwszeństwa żużlowcom, którzy od wielu lat dominowali na listach płac.
Nasza żużlowa PGE Ekstraliga nie straci przez to opinii najbogatszej żużlowej ligi na świecie, w której zawodnicy dostają wielomilionowe kontrakty. Rekord pod tym względem należy do Tomasza Golloba, który po wywalczeniu w 2010 roku tytułu indywidualnego mistrza świata wynegocjował ze Stalą Gorzów roczny kontrakt w wysokości 3,2 mln złotych. To był jednak wyjątek, bo w ostatniej dekadzie Gollob średnio dostawał rocznie około dwóch milionów złotych, co plasowało go jeśli nie na czele, to zwykle w ścisłej czołówce zestawienia najlepiej opłacanych żużlowców w Polsce.
Te kwoty nie lądują jednak w całości w kieszeni zawodników, bo muszą oni z tych pieniędzy pokrywać wszystkie swojej koszty uczestnictwa w rywalizacji na torze, a w sezonie pochłaniają one co najmniej 250-300 tys. złotych. No i rzecz jasna nie wszyscy otrzymują gwiazdorskie kontrakty. Jeśli wierzyć środowiskowym plotkom, przeciętny żużlowiec startujący w PGE Ekstralidze zarabia rocznie na czysto, po odliczeniu kosztów, około pół miliona złotych. Im więcej punktów zdobywa, tym jego portfel robi się grubszy, ale „milionerów” z zarobkami powyżej jednego miliona złotych jest w naszej lidze zwykle nie więcej jak dwudziestu.
Rekordowy kontrakt Jędrzejczyka zmienił więc hierarchię najlepiej opłacanych sportów w Polsce. I wygląda na to, że jest to zmiana trwała, bo zarobki żużlowców w PGE Ekstralidze są już wywindowane ponad finansowe możliwości klubów. W piłce nożnej wciąż natomiast są rezerwy, co pokazuje choćby przykład Legii, która dzięki pieniądzom z Ligi Mistrzów może pozwolić sobie na takie lukratywne kontrakty jaki ma Jędrzejczyk. Zresztą w stołecznym zespole jest jeszcze co najmniej dziesięciu graczy z zarobkami powyżej półtora miliona złotych za sezon, a w całej naszej ekstraklasie „milionerów” będzie z siedemdziesięciu.