Zespół Anderlechtu Bruksela zdobył mistrzostwo Belgii. Znaczący wkład w wywalczenie tytułu miał reprezentant Polski Łukasz Teodorczyk, który strzelił 22 gole i został królem strzelców belgijskiej Jupiler Pro League.
W zakończonych w minioną niedzielę rozgrywkach belgijskiej ekstraklasy Teodorczyk strzelił w 38 meczach 22 gole. Taki sam dorobek bramkowy miał też nigeryjski napastnik KAS Eupen Henry Onyekuru, ale tytuł króla strzelców przypadł Polakowi, bo w myśl regulaminu belgijskiej ligi trofeum to w przypadku równej liczby zdobytych bramek otrzymuje zawodnik, który więcej goli strzeli w spotkaniach wyjazdowych. A pod tym względem Teodorczyk był lepszy od Nigeryjczyka, bo na wyjazdach trafił 15 razy, zaś jego konkurent tylko 12. Tak przy okazji, trzecie miejsce w zestawieniu zajął występujący w barwach Standardu Liege Portugalczyk Orlando Sa, znany w Polsce z występów w Legii Warszawa.
Dorobek bramkowy Teodorczyka mógłby być znacznie pokaźniejszy, ale reprezentanta Polski zaraz po tym jak podpisał kontrakt z Anderlechtem i dzięki temu oddalił od siebie perspektywę powrotu do Dynama Kijów, zatracił imponującą skuteczność i zaliczył 569 minut bez strzelonego gola. Na domiar złego „Teo” pozwolił sobie na lekceważące zachowanie wobec przedstawicieli belgijskich mediów, co pewnie uszło by mu na sucho gdyby zdobywał bramki. Niestety, pudłował jak najęty i spadła na niego lawina krytycznych recenzji, na które zareagował chamskim zachowaniem, demonstrując obraźliwe gesty pod adresem dziennikarzy i kibiców drużyn przeciwnych. W końcu nie wytrzymał trener Anderlechtu Rene Weiler, który najpierw zrugał Polaka na treningu, a potem posadził na ławce w hitowym meczu belgijskiej ekstraklasy z Club Brugge (1:1).
Dla Teodorczyka decyzja trenera podziałała mobilizująco, bo już w następnym spotkaniu, z Charleroi, znów wyszedł na boisko w podstawowym składzie i strzelił dwa efektowne gole, walnie przyczyniając się do zwycięstwa swojej drużyny 3:1, które przypieczętowało mistrzostwo Belgii dla Anderlechtu. Znów znalazł się na ustach kibiców „Fiołków”, a w medialnych recenzjach wreszcie mógł na swój temat przeczytać coś miłego.
Sielanka nie trwała długo, bo w miniony weekend Teodorczyk znów podpadł swoim zachowaniem. Tym razem skrytykowano go za nieobecność podczas mistrzowskiej fety Anderlechtu w miejskim ratuszu oraz zwyczajowego spotkania z dziennikarzami. Co prawda szybko zostało wyjaśnione, że Polak po prostu wyjechał na urlop, bo 31 maja musi stawić się na zgrupowaniu reprezentacji i potrzebował kilku dni odpoczynku, ale w Belgii nie wszystkich te wyjaśnienia zadowoliły. Dla Teodorczyka chyba będzie lepiej, gdy latem odejdzie z Anderlechtu, a na to się zanosi.