Piłkarze ręczni Łomży Industrii Kielce wygrali na wyjeździe z norweskim Elverum Handball 27:26 (14:13) w meczu ósmej kolejki Ligi Mistrzów. To siódme zwycięstwo polskiej drużyny w tych rozgrywkach.
To był drugi mecz obu drużyn w ciągu tygodnia. Kielczanie w Hali Legionów pokonali Elverum 37:33. W porównaniu do pierwszego spotkania w polskim zespole zabrakło Benoita Kounkouda. Do składu wrócił natomiast francuski obrotowy Nicolas Tournat. Nie zagrali także kontuzjowani Paweł Paczkowski, Daniel Dujshebaev i Nedim Remili. Trener mistrza Norwegii desygnował do gry tę samą szesnastkę zawodników co tydzień wcześniej. Mecz rozpoczął się od udanych interwencji obu bramkarzy – Andreasa Wolffa i Emila Imsgarda. Obaj po czterech minutach mieli na swoim koncie już po trzy skuteczne parady. Gospodarze przystąpili to tego pojedynku bez żadnego respektu dla utytułowanego rywala. Kielczanie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie dopiero w 11. minucie (6:5), po trafieniu Igora Karacica. Minutę później Imsgarda pokonał Tournat i goście wygrywali 8:6.
Wystarczyła jednak chwila dekoncentracji polskiej drużyny i w 15. min był już remis (8:8 – bramka Tobiasa Grondahla). W zespole Łomży Industrii świetnie spisywał się Wolff, dobrze funkcjonowała też defensywa, ale w ataku kielczanie byli wyjątkowo nieskuteczni. Dlatego mistrz Norwegii toczył z faworytem zacięty, równy bój. Na 20 sekund przed końcem pierwszej połowy po trafieniu Szymona Sićki ekipa z Kielc wyszła na prowadzenie 14:13 i przy takim wyniku oba zespoły schodziły na przerwę. Wolff obronił w pierwszych 30 minutach 11 rzutów rywali, broniąc z 45-procentową skutecznością. Niewiele gorszy był Imsgard (8 obron – 36 proc. skutecznych interwencji). Druga część gry rozpoczęła się od kolejnej świetnej parady Wolffa. Kielczanie mieli lepiej nastawione celowniki w ataku i po trafieniu Arcioma Karaleka prowadzili 16:14. Po 120 sekundach wyniki podwyższył Elliot Stenmalm i polska ekipa po raz pierwszy wygrywała trzema bramkami. Gospodarze kompletnie stanęli i w 38. min przegrywali już 15:19 (Tournat). To ich jednak nie załamało. Wykorzystując błędy rywali w ataku, zmniejszyli straty do dwóch trafień w 40. min (18:20 – bramka Blomgrena).
Po kolejnej stracie piłki przez mistrzów Polski Kasper Thorsen Lien z kontrataku zdobył bramkę kontaktową (19:20). Po chwili mógł doprowadzić do remisu, ale jego rzut w popisowy sposób zatrzymał Wolff. Widząc taką postawę swoich podopiecznych o czas poprosił Tałant Dujszebajew. Rady szkoleniowca jednak nie poskutkowały. Gospodarze po bramkach Grondahla i Urosa Borzasa wyszli na prowadzenie 21:20. Widząc, że zwycięstwo wymyka się im z rąk, goście zaczęli grać trochę skuteczniej. Po trafieniu Michała Olejniczaka wrócili na prowadzenie (23:22). W 53. min Wolff w kapitalnym stylu obronił rzut karny, który wykonywał Sindre Heidal. Imsgarda pokonał Olejniczak i ekipa z Kielc wygrywała 25:23.
To nie był jednak koniec emocji. W 57. min Heidal doprowadził do remisu (26:26), ale na minutę przed końcem Alex Dujshebaev zdobył decydującą bramkę. To trafienie zapewniło kieleckiej drużynie siódme zwycięstwo w tym sezonie. MVP meczu uznano oczywiście Wolffa, który odbił 19 piłek rywali, broniąc z 42 procentową skutecznością.
pau/pap