8 listopada 2024

loader

Klęski faworytów

Agnieszka Radwańska niemile rozczarowała swoich fanów odpadając z Australian Open już w II rundzie, po porażce z 79. w rankingu WTA Chorwatką Mirjaną Lucić-Baroni 3:6, 2:6. Ale tego dnia tenisowy świat znacznie bardziej zaszokowała klęska broniącego tytułu Serba Novaka Djokovicia.

To była chyba największa sensacja ostatnich lat w światowym tenisie. Rozstawiony w turnieju z numerem 2 Djoković przegrał niespodziewanie z Uzbekiem Denisem Istominem 6:7, 7:5, 6:2, 6:7, 4:6. Serbski tenisista zwyciężył na kortach Melbourne Park nie tylko w 2016 roku, ale też w latach 2008, 2011, 2012, 2013 i 2015, czyli w sumie sześciokrotnie. Wraz z Australijczykiem Royem Emersonem, który wygrywał tu w latach 1961 i 1963-1967 Djoković jest rekordzistą imprezy w klasyfikacji wszech czasów. Do III rundy turnieju po raz ostatni nie awansował w 2006 roku, po porażce w meczu otwarcia. W wszystkich następnych edycjach docierał co najmniej do 1/8 finału. Jego pogromca, Denis Istomin, jest obecnie klasyfikowany w rankingu ATP na 117. miejscu. Wcześniej tylko raz wygrał z zawodnikiem z czołowej dziesiątki światowej listy. W tegorocznym Australian Open mierzył się z Djokociciem po raz szósty. Pięć wcześniejszych pojedynków przegrał gładko, tym razem zmusił utytułowanego rywala do morderczego wysiłku. Spotkanie trwało cztery godziny i 48 minut. Djoković miał 72 niewymuszone błędy, a Uzbek 61. „Pochwały dla Denisa, bo grał niesamowicie, był lepszy i zasłużył na to zwycięstwo. Nie jestem zadowolony ze swojego występu. To był jeden z tych dni, kiedy nie czujesz się dobrze, a rywal świetnie czyta grę i czuje piłkę. No ale taki jest sport” – podsumował swoją klęskę serbski tenisista.

Wtopa Radwańskiej

Niewiele więcej do powiedzenia miała Radwańska, która w niewiele ponad godzinę przegrała z 34-letnią chorwacką weteranką Lucić-Baroni. Był to ich trzeci pojedynek, ale dwa poprzednie Polka wygrała dzięki kreczom rywalki. Tym razem Chorwatka była zdrowa, znakomicie przygotowana i nieprawdopodobnie regularna w grze. Praktycznie nie popełniała błędów, a ponieważ odbijała piłkę znacznie mocniej i dokłądniej od Radwańskiej, błyskawicznie zdobywała kolejne punkty. „Niewiele mogłam zrobić. Mirjana grała bez presji, na pełnej mocy. Ciężko to nawet skomentować, bo wszystko się tak szybko potoczyło. Próbowałam różnych rozwiązań, ale z wszystkim radziła sobie świetnie. Trudno było cokolwiek zdziałać. Odpadnięcie w pierwszym tygodniu turnieju wielkoszlemowego zawsze jest rozczarowaniem, ale czasem taka porażka się przytrafia. Muszę wrócić w przyszłym roku i się poprawić” – podsumował swój nieudany występ Polka.

Bolesne straty w rankingu

Dla Radwańskiej porażka z Lucić-Baroni będzie podwójnie bolesna. Po pierwsze, jej rywalka w III rundzie zagra z również nisko notowana w rankingu WTA Greczynką Marią Sakkari, która wyeliminowała znacznie mocniejszą Francuzkę Alize Cornet. Po drugie, krakowianka straci mnóstwo punktów rankingowych. Przed rozpoczęciem turnieju w Melbourne Radwańska zajmowała trzecią pozycję i miała do obrony 780 punktów. Za tegoroczny Australian Open krakowianka otrzyma tylko 70 punktów, dlatego czeka ją spadek na rankingowej liście. Nasza tenisistka w najbliższym notowaniu straci nie tylko trzecią lokatę, ale prawdopodobnie wypadnie z czołowej piątki, a może nawet z czołowej dziesiątki. Na pewno wyprzedzą ją wciąż pozostające w grze Słowaczka Dominika Cibulkova, Czeszka Karolina Pliskova oraz Rumunka Simona Halep, która w Melbourne co prawda odpadła w I rundzie, ale przed rokiem także pożegnała się z Australian Open w tej fazie i punktów nie straci. Ostateczna kolejność Polki w rankingu zależy też od wyników jakie osiągną Hiszpanka Garbine Muguruza, Rosjanka Swietłana Kuzniecowa, Brytyjka Johanna Konta i Ukrainka Elina Switolina.
Polskim kibicom po odpadnięciu Radwańskiej pozostaje zatem trzymać kciuki za dwie inne polskie tenisistki, chociaż reprezentujące inne kraje. Karoliny Woźniackiej nie było w trzeciej rundzie Australian Open od 2014 roku, ale w tym roku grająca w duńskich barwach tenisistka w końcu przełamała złą passę i pokonując w drugiej rundzie 6:1, 6:3 Chorwatkę Donnę Vekić wywalczyła upragniony awans. W kolejnej fazie turnieju czeka ją jednak poważny sprawdzian, bo jej przeciwniczką będzie znajdująca się ostatnio w wybornej formie Brytyjka Johanna Konta.
W grze pozostaje też mieszkająca na co dzień w Puszczykowie pod Poznaniem reprezentująca Niemcy Angelique Kerber. Liderka rankingu WTA broni wywalczonego przed rokiem tytułu i nie może pozwolić sobie na wpadkę, bo Serena Williams najwyraźniej zamierza jej już na Melbourne Park odebrać nie tylko wielkoszlemowy tytuł, ale też prymat na światowej liście.

trybuna.info

Poprzedni

Maradona chwali Milika

Następny

We Francji nie było dobrej zmiany