9 grudnia 2024

loader

Kłopotliwy Dembele

Francuz Ousmane Dembele latem 2017 roku przeszedł do FC Barcelona z Borussii Dortmund za 110 mln euro. Miał wypełnić lukę po Neymarze. Nie wypełnił, bo z powodu kontuzji opuścił aż 101 meczów katalońskiej drużyny.

W miniony czwartek FC Barcelona poinformowała, że podczas treningu Dembele doznał urazu ścięgna podkolanowego w lewym udzie. To już jedenasta kontuzja francuskiego skrzydłowego odkąd w 2017 roku przeszedł do ekipy „Dumy Katalonii” z Borussii Dortmund. W sumie przez ponad cztery lata pauzował z powodów zdrowotnych aż 670 dni i opuścił aż 101 meczów. Nie wszystkie kontuzje przytrafiały mu się w barwach Barcelony. W czerwcu kolejnej doznał jako reprezentant Francji w finałach mistrzostw Europy i leczył ją do października. Do gry wrócił jednak na krótko. Pierwszy w tym sezonie występ w zespole Barcelony zaliczył w miniony wtorek w spotkaniu Ligi Mistrzów z Dynamem Kijów. Wszedł na boisko w 65. minucie i niczym się nie wyróżnił, a dwa dni później znów udał się na zwolnienie lekarskie.
Co ciekawe, mimo to działacze Barcelony chcą przedłużyć wygasający po tym sezonie kontrakt z Dembele, ale francuski piłkarz nie jest tym zainteresowany, bowiem kataloński klub oferuje mu… zbyt niską gażę. To zdumiewające żądanie zważywszy na fakt, że od lat 2017 roku Francuz przez 665 dni leczył urazy i w niewielkim stopniu swoja grą zwrócił Barcelonie wydane na jego transfer 110 mln euro – przez cztery sezony zdobył 18 goli i zaliczył 14 asyst. Dembele przychodził w glorii wschodzącej gwiazdy światowego futbolu, chociaż wykupiony przez z Borussię Dortmund ze Stade Rennais za 12 mln euro niespełna 20-letni wówczas piłkarz w Bundeslidze strzelił ledwie sześć goli i zaliczył 12 asyst. Mimo to kataloński klub zapłacił za niego prawie dziesięciokrotnie większą kwotę. I chyba nie przeprowadził testów medycznych, za co do dzisiaj ponosi konsekwencje. Żeby odzyskać chociaż część kwoty transferowej, Barcelona musi go sprzedać już w najbliższym zimowym okienku transferowym. Ponoć chętnych nie brakuje.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Kolejorz zatrzymany w Łęcznej

Następny

Amerykanie chcą Sloninę