7 listopada 2024

loader

Kownacki lepszy od Arreoli

Adam Kownacki i Chris Arreola stworzyli w nowojorskiej Barclay’s Center pasjonujące bokserskie widowisko

Adam Kownacki w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu podczas pięściarskiej gali w Nowym Jorku pokonał jednogłośnie na punkty Amerykanina Chrisa Arreolę i zdobył wakujący tytuł interkontynentalnego mistrza federacji IBF w wadze ciężkiej. Sędziowie punktowali jednogłośnie na korzyść Polaka – 118:110 i dwukrotnie 117:111.

Pojedynek Kownackiego z Arreolą, wyznaczony przez organizatorów gali w Nowym Jorku jako walka wieczoru, nie zawiódł oczekiwań kibiców, zwłaszcza Polaków, którzy licznie stawili się w hali Barclay’s Center. Lubiany przez nich „Babyface” miał nawet z tego powodu lekkiego pietra, bo chociaż na tym słynnym obiekcie stawał do walki już po raz dziewiąty, to po raz pierwszy w roli gwiazdy wieczoru i pięściarza, którego nazwiskiem impreza była promowana. „Adam udowodnił, że jego marka i pozycja w wadze ciężkiej są tak mocne, że jest już magnesem przyciągającym ludzi na trybuny. W życiu nie widziałem tylu biało-czerwonych koszulek, co dzisiaj” – stwierdził z niekłamanym zadowoleniem menedżer polskiego boksera Keith Connolly.

Pojedynek urodzonego w Polsce po Łomżą, ale większość życia mieszkającego w USA 30-letniego Kownackiego, był jego dwudziestą zawodową walką w karierze. Piętnaście z nich wygrał przed czasem i jak na razie jest niepokonany. Jego rywal, pochodzący z Kalifornii 38-letni Arreola, to doświadczony bokser z 38 zwycięstwami na koncie (w tym 33 przez nokaut). Na rozkładzie ma m. in. Travisa Walkera, Jameela McCline’a, Briana Minto czy Erica Molinę. Trzykrotnie walczył o pas mistrzowski WBC – w 2009 z Witalijem Kliczko, w 2014 z Bermanem Stiverne i w 2016 roku z Deontayem Wilderem. Wszystkie te walki przegrał przez nokaut. Porażkę poniósł też w 2010 roku w starciu z Tomaszem Adamkiem w Ontario w Kalifornii.

Arreola, mimo groźnej postury i pokrytego tatuażami ciała – jeden z nich głosi „Nie obawiaj się żadnego człowieka, tylko Boga” – przed walką z Kownackim zapowiedział, że jeśli przegra, odejdzie na sportową emeryturę. Bukmacherzy nie dawali mu szans, za jednego postawionego na zwycięstwo Amerykanina dolara można było zarobić nawet czternaście. Kownacki, cięższy od rywala o ponad 10 kg, w ringu był bardziej aktywny i wyprowadził znacznie więcej ciosów. Sam też jednak sporo przyjął, o co miał do niego pretensje jego trener Keith Trimble. „Mówiłem mu, żeby nie przyjmował tylu głupich ciosów. Ale on lubi mieć pod górkę, bo twierdzi, że tak jest fajniej dla kibiców” – narzekał po walce szkoleniowiec polskiego pięściarza.

Jednym z telewizyjnych komentatorów pojedynku Kownackiego z Arreolą był panujący mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC, Deontay Wilder. Obaj panowie ucięli sobie nawet przed kamerami krótką pogawędkę. Wilder pogratulował Polakowi zwycięstwa i pochwalił za ambitną postawę. Kownacki skorzystał z okazji i rzucił mistrzowi wyzwanie. „Chcę przejść do historii i zostać pierwszym polskim mistrzem świata wagi ciężkiej, tak więc Deontay, idę po ciebie” – powiedział do Wildera z uśmiechem.

Amerykanin też się uśmiechnął i zapytał – a jak zamierzasz mnie pokonać? „Ciągłym pressingiem i dużą ilością ciosów. Ty bijesz bardzo mocno, więc będę też musiał kontrolować dystans i wreszcie poprawić balans ciałem i uniki głową” – zdradził swój plan Polak.

Wilder zakończył rozmowę z Kownackim obiecująco: „Kiedy już przyjdzie odpowiedni moment, spotkamy się w ringu, a nasza walka na pewno będzie świetna”. Szybko jednak do niej nie dojdzie. Jeśli już, to pod koniec 2020 roku.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Brazylijskie ostrzeżenie

Następny

Nie wszystko stracone?

Zostaw komentarz