2 grudnia 2024

loader

Krychowiak o Niemcach w Lokomotiwie

Grzegorz Krychowiak latem nagle zmienił w Rosji klub, przechodząc z Lokomotiwu Moskwa do FK Krasnodar. Wokół jego transferu narosło wiele niedomówień, które piłkarz w końcu wyjaśnił w wywiadzie dla portalu sport-express.ru.

Pomocnik reprezentacji Polski trafił do rosyjskiej ligi latem 2018 roku. Najpierw grał w Lokomotiwie Moskwa przez sezon na zasadzie wypożyczenia, a potem został wykupiony z Paris Saint-Germain za 12 mln euro. Krychowiak był nie tylko filarem moskiewskiego zespołu, ale cieszył się też opinią jednego z najlepszych graczy w rosyjskiej ekstraklasie. I pewnie byłoby tak do dzisiaj, gdyby latem władze Lokomotiwu nie zatrudniły Ralfa Rangnicka w roli dyrektora sportowego. Niemiecki szkoleniowiec, znany z pracy w m.in. w Schalke, Hoffenheim i RB Lipsk, swoje rządy w Lokomotiwie zaczął od wyprzedaży najbardziej doświadczonych piłkarzy. W gronie przeznaczonych przez niego do „odstrzału” graczy znalazł się też Krychowiak.
Problem w tym, że polski piłkarz dowiedział się o tym od działaczy FK Krasnodar. O kulisach tej intrygi opowiedział na łamach portalu sport-express.ru. „Chciałem podpisać nowy kontrakt z Lokomotiwem, ale zadzwonił do mnie prezes Krasnodaru i powiedział, że chciałby mnie w swoim zespole. W trakcie rozmowy zdradził też, że nie będzie problemu z transferem, bo Lokomotiw chętnie mnie sprzeda. A ja wtedy dopiero zdałem sobie sprawę, że za moimi plecami dzieje się coś niedobrego. Spotkałem się z dwójką Niemców rządzących teraz w klubie, czyli z dyrektorem technicznym Tomasem Zornem i szefem ds. sportu Ralfem Rangnickiem. Spytałem ich wprost: „Czy dzwoniliście w sprawie mojego transferu do Krasnodaru?”. Odpowiedzieli, że nigdy tam nie dzwonili. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że kłamią. I zdecydowałem się na przejście do Krasnodaru. W piątek dostałem telefon, a w poniedziałek już wszystko mieliśmy ustalone. Rubin Kazań złożył mi ofertę już po tym, jak doszedłem do porozumienia z Krasnodarem. Co prawda podpisu pod umową nie złożyłem, ale dałem słowo” – podkreślił Krychowiak.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Sokole Oko na spalony

Następny

Polityczne matactwo zamknięte w fortepianach