Piłkarze Wisły Płock, pokonując w 6. kolejce ekstraklasy Koronę Kielce 2:1, odnieśli piąte zwycięstwo w sezonie i umocnili się na prowadzeniu w tabeli. Punkty straciły już w tej serii będące w czołówce Legia Warszawa i Cracovia.
Wisła utrzymuje tempo, podobnie jak dwóch jej pomocników – Rafał Wolski i Hiszpan Davo w zaliczyli piąte trafienia w sezonie i prowadzą w klasyfikacji strzelców. Goście jedynego gola uzyskali w końcówce doliczonego czasu gry, a z rzutu karnego zdobył go Bartosz Śpiączka.
„Mecz układał się tak, jak zaplanowaliśmy, jak chcieliśmy i z tego się bardzo cieszę. Myślę, że pokazaliśmy, iż potrafimy kontrolować grę. Szkoda tej bramki w końcówce, bo troszeczkę zamazała obraz całości. Było dziś widać jakość, była kontrola piłki i dobre przejścia do ataku. To mi się podobało. Gratuluję zespołowi, który dobrze pracował, wygrał mecz i możemy się cieszyć z kolejnych trzech punktów” – ocenił szkoleniowiec „Nafciarzy” Pavol Stano, który jako zawodnik cztery sezony spędził w… Koronie.
Z kolei dwukrotnie w Płocku pracował obecny trener kielczan Leszek Ojrzyński. Latem 2019 roku odszedł z tego klubu z powodów osobistych.
Wisła, która jeszcze nigdy tak udanie nie rozpoczęła rozgrywek, ma 16 punktów (na 18 możliwych) i wypracowała już wyraźną przewagę nad rywalami. Tym bardziej, że ci będący bezpośrednio za jej plecami w tej kolejce stracili punkty.
Wiceliderem jest Legia, ale traci do płocczan już pięć punktów. Stołeczny zespół w piątek w końcówce uratował punkt w meczu w Górnikiem Zabrze. Goście prowadzili już 2:0, ale warszawianie doprowadzili do remisu 2:2. W 84. minucie kontraktowego gola zdobył z rzutu karnego Portugalczyk Josue, a w doliczonym czasie gry wyrównał reprezentant Mauritiusa Lindsay Rose.
Negatywnym bohaterem zabrzan okazał się fiński obrońca Richard Jensen, który najpierw sprokurował „jedenastkę”, a następnie sfaulował debiutującego ponownie w Legii Hiszpana Carlitosa za co ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką.
„Z całym szacunkiem dla Górnika, ale oczekiwałem wygranej. Myślę, że w poprzednim sezonie, w takiej sytuacji, Legia by przegrała. Cieszę się z punktu, który będzie bardzo ważny, to wciąż długi sezon. Jest jednak wiele do poprawy, nie jestem usatysfakcjonować z tego, co widziałem długimi fragmentami” – ocenił Kosta Runjaic, trener stołecznej drużyny, która nie przegrała trzeciego meczu z rzędu.
Z kolei Cracovia trzeciego spotkania z rzędu nie wygrała. Drużyna trenera Jacka Zielińskiego zaczęła sezon od trzech zwycięstw, a później doznała dwóch porażek. W sobotę „Pasy” przerwały złą passę połowicznie remisując we Wrocławiu ze Śląskiem 1:1. Goście prowadzili po trafieniu Patryka Makucha, a tuż przed przerwą wyrównał Adrian Łyszczarz. Druga połowa nie przyniosła zmiany rezultatu rozgrywanego w strugach deszczu spotkania.
Cracovia ma 10 punktów, podobnie jak Stal Mielec, która w niedzielę w Gliwicach zmierzy się z Piastem oraz Pogoń Szczecin, której potyczkę z Rakowem, podobnie jak Lechii Gdańsk z Lechem, przełożono na 31 sierpnia ze względu na udział zespołów z Częstochowy i Poznania w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Konferencji.
Śląsk po trzecim remisie w sześciu występach awansował na szóste miejsce w dziewięcioma „oczkami”.
Złą passę w piątek przerwała też Jagiellonia Białystok, która na własnym stadionie pokonała zamykającą tabelę z jednym punktem w dorobku Miedź Legnica 2:1.
Lepiej zaczął beniaminek, który po golu z rzutu karnego Angelo Henriqueza objął prowadzenie w 32. minucie. W ten sam sposób w 69. wyrównał hiszpański napastnik białostoczan Marc Gual. Cała akcja miała podwójne znaczenie, gdyż „jedenastkę” arbiter podyktował po długiej analizie VAR. Huberta Matynię ukarał za zagranie ręką żółtą kartkę, a że było to już drugie takie upomnienie tego zawodnika, to musiał on opuścić boisko i goście grali w osłabieniu. Wykorzystał je dopiero w ostatniej akcji meczu Portugalczyk Nene, którego piękny strzał dał „Jadze” zwycięstwo po serii czterech spotkań bez wygranej.
„Rzadko to robię, ale chciałbym się odnieść do sytuacji, kontrowersyjnej moim zdaniem, czyli czerwonej kartki i rzutu karnego, bo oglądaliśmy to 20 razy i nie umiemy znaleźć sytuacji, w której byłaby ręka” – skomentował trener legniczan Wojciech Łobodziński.
Gol w doliczonym czasie gry zdecydował również o wyniku w Grodzisku Wlkp., gdzie Warta Poznań przegrała z Widzewem Łódź 0:1. Bramkę na wagę sukcesu uzyskał Patryk Lipski.
Poznaniacy w tym sezonie kompletnie nie radzą sobie w roli gospodarzy, gdyż doznali już trzeciej porażki. Benianinek z kolei wszystkie dotychczasowe siedem punktów wywalczył na obcych stadionach.
W niedzielę, poza potyczką w Gliwicach Piasta ze Stalą, Zagłębie Lubin podejmie Radomiaka. Obie ekipy mają po osiem punktów i sąsiadują w tabeli, a łączy je osoba Mariusza Lewandowskiego, w przeszłości zawodnika i trenera „Miedziowych”, a obecnie szkoleniowca drużyny z Radomia.
pau/pap