Po fatalnym poprzednim sezonie, w tym reprezentacja Polski skoczków odnotowała swój najlepszy w historii. Biało-czerwoni wygrali Puchar Narodów i zdobyli złoty medal mistrzostw świata w konkursie drużynowym. Indywidualnie też było nieźle.
Przypomnijmy sobie w jakich minorowych nastrojach nasi skoczkowie kończyli sezon przed rokiem. Kamil Stoch w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata był na 22. miejscu, a jego najlepsza lokata w pojedynczym konkursie to szóste miejsce w Niżnym Tagile. Do czołowej dziesiątki udało mu się przebić zaledwie w trzech imprezach, a Maciej Kot i Piotr Żyła mogli o czymś takim jedynie pomarzyć. W marcu 2016 roku dla wszystkich fanów tego sportu w Polsce stało się jasne, że kadra pod wodzą Łukasz Kruczka nie wróci już na zwycięski szlak. Wtedy do polskich skoków wrócił Adam Małysz, który na miejsce Kruczka zarekomendował Stefana Horngachera, który w niespełna rok odmienił większość naszych skoczków, a zwłaszcza ich „żelazny kwartet” – Kamila Stocha, Macieja Kota, Piotra Żyłę i Dawida Kubackiego. To dzięki nim po raz pierwszy w historii Polska wygrała klasyfikację generalną Pucharu Narodów. Wcześniej tylko raz, w 2011 roku, biało-czerwonym udało się wskoczyć na podium w tej rywalizacji – zajęli wtedy trzecie miejsce.
W tym sezonie we wszystkich sześciu konkursach drużynowych nasza czwórka, zawsze w składzie Stoch, Kot, Żyła i Kubacki, stawała na podium, a dwukrotnie była w tej rywalizacji najlepsza. Dominację w grze zespołowej nasi skoczkowie potwierdzili w mistrzostwach świata w Lahti, gdzie złoty medal.
Indywidualnie też nie było źle, chociaż Stoch w końcówce sezonu przegrał walkę o Kryształową Kulę z niesamowicie mocnym w drugiej części sezonu Stefanem Kraftem. Nasz skoczek zajął też trzecie miejsce w klasyfikacji lotów narciarskich, a w całym sezonie wygrał siedem indywidualnych konkursów, tylko o jeden mniej od Krafta. Stoch triumfował m.in. we wszystkich trzech konkursach indywidualnych w Polsce. Lider polskiej ekipy zwyciężył w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni i był drugi w cyklu Raw Air, a sezon zakończył rekordowym lotem na 251,5 m w Planicy, co było rekordem skoczni i jest nowym rekord Polski w długości skoku. Najlepsze sezony w karierze zaliczyli też: Kot, Żyła i Kubacki. Wszyscy trzej byli pewnymi punktami reprezentacji we wszystkich konkursach drużynowych, błyszczeli też indywidualnie. Żyła był drugi w Turnieju Czterech Skoczni, a na MŚ w Lahti sięgnął po brązowy medal na dużej skoczni. Kot z kolei ukończył rywalizację w PŚ na piątym miejscu, trzy razy stawał na podium zawodów indywidualnych PŚ, wygrywając w Sapporo i Pjongczangu. Pewnym punktem polskiej drużyny był też Dawid Kubacki, który w klasyfikacji generalnej PŚ zajął 19. miejsce, najlepsze w dotychczasowej karierze.
Biało-czerwoni wrócili z Planicy w świetnych humorach, ale Horngacher dał im tylko tydzień wolnego. Wiadomo, przed nimi sezon olimpijski i ogromne oczekiwania kibiców, nie ma więc czasu na zbyt długie świętowanie.