Wyniki meczów naszej reprezentacji z Danią i Armenią będą mieć znaczenie nie tylko dla przebiegu rywalizacji w grupie E. Odegrają też znaczącą rolę w październikowych wyborach władz PZPN. Zwycięstwa zadziałają na korzyść Zbigniewa Bońka, porażki, a nawet remisy, zwiększą szanse Józefa Wojciechowskiego.
Pozornie wokół meczów z Danią i Armenią nie dzieje się nic ponadto, co zwykle. Robert Lewandowski z okładki wspierającego obecne władze PZPN „Przeglądu Sportowego” śmiało zapewniał, że biało-czerwoni wygrają oba najbliższe mecze, ale już podczas oficjalnej konferencji prasowej kapitan biało-czerwonych był już bardziej wstrzemięźliwy w prognozach. „Dania jest jednym z faworytów do wyjazdu na mistrzostwa świata. Jeśli myślimy o awansie, to musimy wygrać oba spotkania, także z Armenią” – stwierdził „Lewy”, który nie ma jeszcze w swoim strzeleckim dorobku trafienia w potyczce z Duńczykami. W sobotę będzie mu piekielnie trudno ten zerowy bilans poprawić, bo Duńczycy zapowiedzieli, że będą go pilnować potrójnie, a poza tym ostatnio przestał zdobywać bramki także dla Bayernu. Nowością była reakcja Lewandowskiego, który oznajmił, że ma już w d…. to ciągłe liczenie mu minut bez gola. Takie powarkiwania wcześniej mu sie nie zdarzały.
W Warszawie bazą kadry Nawałki jest hotel „Double Tree by Hilton”, na pewno komfortowy i gościnny dla piłkarzy, ale z jakiegoś powodu żaden z powołanych na mecze z Danią i Armenią zawodników nie pojawił się w nim przed wyznaczonym na poniedziałkowy wieczór terminem zbiórki, chociaż nie było tajemnicą, że wielu kadrowiczów przybyło do Polski już w niedzielę. Nikt jednak nie chciał widać przesadzić z nadgorliwością.
Kadra nie zając, nie ucieknie
Lewandowski, Szczęsny i Krychowiak w poniedziałek w południe zamieścili na portalach społecznościowych wspólne zdjęcie zrobione w aucie, gdzieś w Warszawie, ale nawet nie drodze do Hiltona. Cała trójka oczywiście uśmiechnięta od ucha do ucha, wyluzowana. Luz i swoboda zresztą obowiązuje wszystkich kadrowiczów, przynajmniej tak można wnioskować z propagandowych filmików zamieszczanych przez komercyjny portal PZPN „Łączy nas piłka”. Ponieważ on ma monopol na dostęp do zawodników inne media czerpią wiedzę o życiu kadrowiczów w tych dość nieporadnych i miałkich warsztatowo produkcji.
Nie ma w nich miejsce na kwaśne miny, ostre wypowiedzi, pretensje czy trudne tematy. Artura Boruca nikt już nie pyta, po jakie licho przyjeżdża na zgrupowania, skoro wiadomo, że chociaż w Anglii jest regularnie chwalony za swoją grę w Bournemouth, to i tak nie ma żadnych szans na występ, chyba żeby jakimś niebywałym zrządzeniem losu Szczęsny i Fabiański coś sobie na treningach złego zrobili. A nawet w takiej sytuacji mógłby usiąść na ławie, bo przecież Nawałka ma jeszcze w odwodzie czwartego bramkarza, Łukasza Skorupskiego, dawnego podopiecznego jeszcze z okresu pracy w Górniku Zabrze. Nawałki o Boruca też nikt nie pyta, a przecież dziennikarze coś tam musieli słyszeć o nader zabawowym traktowaniu przez „Borubara” pobytu na zgrupowaniach kadry. Z drugiej jednak strony co ma sobie żałować, jak i tak nie gra.
Kadra Polski, jak każdy zespół na świecie, ma swoją hierarchię i wspólny interes, który wprawdzie jest sumą interesów poszczególnych piłkarzy, tylko że czasem wytyczane przez graczy prywatne cele niekoniecznie prowadzą w tym samym kierunku. W historii polskiego futbolu można znaleźć mnóstwo nie wygranych meczów, które były do wygrania, gdyby na boisku o zwycięstwo walczyło ramię w ramię jedenastu zawodników. Działo się tak w czasach, gdy mieliśmy reprezentację nawet silniejszą niż obecnie, dlaczego teraz ma być pod tym względem inaczej? Zwłaszcza teraz, gdy na oczach kadrowiczów toczy się zawzięta walka o władzę w PZPN. Oczywiście można założyć, że dla Lewandowskiego nie ma kompletnie znaczenia, że jego agent Cezary Kucharski należy do najzacieklejszych antagonistów Zbigniewa Bońka i jest ważną postacią w sztabie wyborczym jego konkurenta do posady prezesa PZPN Józefa Wojciechowskiego.
Niepewność do samego końca
Kluczowa rola jak w kadrze odgrywa Lewandowski wręcz kusi, żeby ją wykorzystać do zaszkodzenia wyborczemu rywalowi. Boniek, jako były piłkarz i trener, zapewne doskonale wie, że jeśli choćby tylko kilku kluczowych graczy kadry zechce mu zaszkodzić, to zrobią to w taki sposób, że nikt potem nie będzie mógł ich nawet o to posądzić. A nie wie przecież wszystkiego co dzieje się w szatni, choć ma w niej swoich szpiegów. Nie wie o wszystkich towarzyskich i biznesowych powiązaniach, przyjaźniach oraz zobowiązaniach zawodników. Tak więc Boniek dopiero w sobotę się dowie, czy zawodnicy kadry są za nim czy przeciwko niemu.
Dla niego w obecnej sytuacji sportowy sukces kadry może mieć podczas wyborczej batalii kluczowe znaczenie. Obecny prezes PZPN ma poważny problem, bo niedawno były właściciel Widzewa Łódź Sylwester Cacek zeznał podczas rozprawy sądowej, że odkupując od Bońka akcje łódzkiego klubu zapłacił mu „pod stołem” kilka milionów złotych. I teraz „Zibi” musi szukać w swoich papierach potwierdzenia, że od tych milionów odprowadził należne podatki, obojętnie gdzie, w Polsce czy we Włoszech. Jeśli kwitów na to nie ma, to czekają go poważne kłopoty z fiskusem, co jego wyborczy konkurent na pewno wykorzysta.
W medialnych spekulacjach skład wyjściowej jedenastki biało-czerwonych wygląda tak: Fabiański (Szczęsny) – Piszczek, Glik, Lewczuk, Rybus (Jędrzejczyk) – Błaszczykowski, Krychowiak, Zieliński, Grosicki – Milik, Lewandowski. Trener Nawałka może postawi na innych, nie ma wielkiego wyboru, bo wśród powołanych na zgrupowanie kadry zawodników może i znalazłby graczy bardziej wobec niego i Bońka lojalnych, ale na pewno nie lepszych.