6 listopada 2024

loader

Michael Ameyaw. Polak nie musi być biały

Michael Ameyaw fot. Instagram

Piłka nożna od dawna jest w Polsce czymś więcej niż tylko sportem. To ważna część naszej kultury, której wyniki śledzą miliony Polaków. W 2001 roku Emmanuel Olisadebe stał się symbolem nowej, otwartej Polski – kraju, który nie boi się różnorodności. Jego historia była inspirująca, jednak Olisadebe zawsze pozostawał kimś spoza naszego kręgu, kimś, kto przybył, by pomóc, a potem odszedł. Dziś mamy do czynienia z Michaelem Ameyawem, który urodził się i wychował w Polsce, a jego polskość jest częścią jego tożsamości od samego początku. To sprawia, że jego związek z Polską jest głębszy i bardziej naturalny. Mimo to dla niektórych nadal nie ma znaczenia, że piłkarz Piasta Gliwice mówi i myśli po polsku.

Gdy pojawiły się plotki o możliwym powołaniu Michaela Ameyawa do reprezentacji Polski, internet – jak to zwykle bywa – zareagował falą komentarzy. Niestety, niektóre z nich sprowadzały się do prymitywnych bluzgów, że Ameyaw nie jest „prawdziwym Polakiem”, bo jest czarny. Ten typowy dla polskiej rzeczywistości resentyment wciąż pokazuje, jak daleka droga przed nami, aby zrozumieć, że Polak to nie tylko kolor skóry, ale wartości, które nosimy w sercu.

Polska dla Polaków, Ameyaw jest Polakiem

Michael Ameyaw urodził się w Łodzi, wychował w Warszawie, a swoje piłkarskie szlify zdobywał w Widzewie, zanim przeszedł do Piasta Gliwice. Jego historia to przykład tego, jak w Polsce rodzi się nowa generacja ludzi, którzy łączą w sobie różnorodne korzenie kulturowe, ale ich serce bije w rytm Mazurka Dąbrowskiego.

Ojciec Michaela pochodzi z Ghany i przybył do Polski w latach 90. Początkowo próbował swoich sił w piłce nożnej, grając epizodycznie w Petrochemii Płock, ale szybko obrał inną drogę. Studiował ekonomię w Polsce, a później został nauczycielem angielskiego. Jego matka jest Polką, co sprawiło, że Michael dorastał w domu, gdzie polska kultura i język były naturalnym elementem codzienności. To typowa, choć jednocześnie niezwykła historia polskiej rodziny, która z powodzeniem łączy różne kultury i doświadczenia.

Ameyaw nigdy nie miał większych problemów z rasizmem w swoim codziennym życiu w Polsce. Jak sam powiedział: „Na co dzień w szkole czy na podwórku ten temat nigdy nie był problemem. Wiadomo, że na stadionach rywali różnie bywało, czasem któryś z chuliganów coś krzyknął, ale na ulicy czy w sklepie nie wydarzyło się nic, co mocniej zapadłoby mi w pamięć. Normalnie dorastałem.” To pokazuje, że Polska, choć nie idealna, staje się coraz bardziej otwarta na różnorodność.

Michael Ameyaw to Polak z krwi i kości, nie tylko z powodu miejsca urodzenia, ale przede wszystkim dzięki wartościom, które wyniósł z domu i ze swojego otoczenia. Całe życie spędził w Polsce, a jego tożsamość jest nieodłącznie związana z tym krajem. W wywiadach podkreśla, że mentalnie jest Polakiem, co nie powinno budzić żadnych wątpliwości. Jego polskość nie jest na pokaz, nie jest wynikiem kalkulacji czy sportowej potrzeby. Jest autentyczna, głęboka i naturalna. To czyni go większym Polakiem niż wielu innych, którzy tylko na papierze spełniają definicję „prawdziwego Polaka”.

Na pewno jest bardziej polski od Casha

O tyle ile Matty Cash – kulturowo i językowo Anglik – może budzić kontrowersje co do jego polskości to Michael Ameyaw nie powinien być przedmiotem żadnych wątpliwości. Jego historia to historia Polski XXI wieku – kraju, który jest domem nie tylko dla tych, którzy urodzili się nad Wisłą, ale także dla tych, którzy do Polski przyjechali, tu się osiedlili i tu postanowili żyć. Polska nie jest już zamknięta w granicach jednorodności etnicznej, ale staje się miejscem, gdzie różnorodność jest siłą.

Michael Ameyaw, który teraz błyszczy w Piaście Gliwice i być może trafi do reprezentacji Polski, to twarz nowej Polski. Nie jest „naturalizowanym” Polakiem jak Olisadebe czy Roger Guerreiro, którzy przyszli, aby pomóc reprezentacji. Ameyaw jest Polakiem od zawsze, od momentu, gdy pierwszy raz zobaczył światło dzienne w łódzkim szpitalu. I to właśnie on pokazuje, że Polak może mieć różne kolory skóry, różne korzenie, ale w sercu i umyśle może być równie polski jak każdy inny obywatel.

Julian Mordarski

Redaktor Trybuny. Absolwent Polityki Społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie studiuje Dziennikarstwo i Medioznawstwo na WDiB UW. Od 3 lat związany z lewicowymi mediami, aktywnie angażujący się w tematy społeczne i polityczne. Hobbystycznie pasjonuje się piłką nożną, śledząc zarówno rozgrywki krajowe, jak i międzynarodowe.

Poprzedni

Ulica Władysława Andersa

Następny

Lewy pudłował, ale Barca dopina swego