7 listopada 2024

loader

Nawet przeziębiona jest nieustraszona

fot. Instagram

Iga Świątek zapewniła, że po przebytej infekcji czuje się dobrze i jest gotowa do rywalizacji w obronie tytułu na turnieju WTA w Indian Wells. „Najgorzej czułam się w Dubaju, ale pokazałam, że w takich sytuacjach też potrafię wygrywać” – powiedziała 21-letnia tenisistka.

Liderka światowego rankingu w finale przegrała w Dubaju z Czeszką Barborą Krejcikovą. Kilka dni spędziła w Warszawie, po czym stawiła się w Indian Wells. W pierwszych dniach pobytu w Kalifornii widać było skutki niedawnej infekcji.

„Już jest ok. Najgorzej czułam się w Dubaju, kiedy grałam tam mecze. Teraz właściwie wyszłam na prostą. To mi jednak pokazało, że nawet jeśli nie czuję się najlepiej, to mogę wygrywać” – powiedziała na konferencji prasowej.

W malowniczo położonej miejscowości Indian Wells temperatura w środku dnia oscyluje w granicach 25 stopni. Wieczorami jednak ochładza się do około 10 stopni. Właśnie w takich warunkach Świątek w parze z Hubertem Hurkaczem wzięła udział w pokazowym turnieju par mieszanych. W finale Tie Break Tens polska para przegrała z Białorusinką Aryną Sabalenką i Amerykaninem Taylorem Fritzem 8:10.

„Trzeba dostosować taktykę i naciąg rakiety do tych warunków. Cieszę się, że mam doświadczonego trenera, który doradził mi po tym względem. Jeśli chodzi o grę, to jestem gotowa na wszystko. W zeszłym sezonie i obecnym grałam zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorami. Jestem na tyle doświadczona, że sobie z tym poradzę. Jednak wiem, że w przyszłym tygodniu pogoda się zmieni, bo będzie cieplej o kilka stopni. 

To nigdy nie jest wygodne, bo właściwie od tygodnia trenujemy w innych warunkach, niż będą rozgrywane mecze. Jednak najważniejsze jest, aby się szybko dostosować. To pokazuje jak ktoś wykorzystuje doświadczenie” – oceniła Świątek.

Turniej jak każdy inny

Turniej w Indian Wells nazywany jest „piątą lewą”. Jest najbardziej prestiżowy po wielkoszlemowej czwórce.

„W mojej hierarchii tak nie jest. Według mnie to bardziej medialna opinia i to jak ten turniej zbudował sobie PR. Dla mnie to turniej jak każdy inny. Być może wokół niego jest trochę więcej prestiżu. Jednak do każdego meczu podchodzę tak samo poważnie. Wiadomo, że warto jest wygrać duży turniej, aby zdobyć więcej punktów w rankingu, ale dla mnie to jest jak każdy inny tysiączek” – podkreśliła podopieczna Tomasza Wiktorowskiego.

Najważniejszy jest luz

Wkrótce minie rok, odkąd Polka prowadzi w światowym rankingu. Prowadzenie objęła 4 kwietnia.

„Zanim zostałam liderką rankingu, w ogóle sobie tego nie wyobrażałam, bo nie wiedziałam jak to będzie wyglądało. W ubiegłym sezonie miałam takie momenty, kiedy myślałam sobie, że już tyle osiągnęłam i jest to sygnał, kiedy mogę grać z dużą wolnością i nie przejmować się rekordami, osiągnięciami, bo to wszystko już mam. Ale to tak nie działa. Jesteśmy bardzo ambitni i pracujemy, aby cały czas wygrywać i poprawiać się jako sportowcy. Więc wciąż czuję presję, ale to część tej pracy. Czasami ta presja jest większa, czasami mniejsza, ale trzeba z nią funkcjonować” – zakończyła Świątek.

Od soboty Świątek będzie rywalizowała w Indian Wells, gdzie rok temu była najlepsza. W pierwszej rundzie ma tzw. wolny los, a w drugiej jej rywalką będzie albo Amerykanka Claire Liu, albo Słowaczka Anna Karolina Schmiedlova. Na rywalkę z Top 10 może trafić dopiero w 1/4 finału. W jej „ćwiartce” znalazła się obecnie piąta na świecie Garcia.

JAM/PAP

Redakcja

Poprzedni

Orły wciąż mają kłopoty

Następny

Chiny planują szybszy wzrost jakościowy, preferują odnowę i modernizację