Prezydent Kielc Wojciech Lubawski rozwiał nadzieje działaczy PGE Vive na finansowe wsparcie kwotą 4,5 mln złotych. Mistrzowie Polski w piłce ręcznej takich pieniędzy z budżetu miasta nie otrzymają.
Kilka dni temu holenderski współwłaściciel i prezes kieleckiego klubu Bertus Servaas wysłał do radnych pismo z prośbą o dodatkowe dofinansowanie drużyny rekordową kwotą 4,5 mln złotych. W poprzednich dwóch latach miasto wsparło mistrzów Polski dotacjami w wysokości dwóch milionów złotych rocznie.
„W 2016 roku prezes Servaas po raz pierwszy wystąpił o wsparcie dwoma milionami, mówiąc, że to wyjątkowa sytuacja. Rok później znów jednak poprosił o taką samą kwotę, twierdząc, że dalsze istnienie klubu od tech pieniędzy zależy. Teraz zapisaliśmy w budżecie dla PGE Vive dofinansowanie w kwocie 2,5 miliona złotych. W lutym klub poprosiły nas o natychmiastową wypłatę tej dotacji w całości, co mimo protestu służb księgowych uczyniliśmy, bo zapewniano nas, że te pieniądze uzdrowią finanse klubu. Widać nie uzdrowiły, skoro teraz dostaliśmy prośbę o kolejne 4,5 miliona złotych – relacjonował problem na konferencji prasowej prezydent Kielc. I od razu zaznaczył, że w budżecie miejskim, z którego w ostatnich latach na dotacje dla Vive Kielce przelano ponad 20 mln złotych, nie ma pieniędzy na kolejną zapomogę.
Prezes Servaas przekonuje, że nie stawia władz miasta pod ścianą, a tylko pyta, czy chcą utrzymać obecny poziom sportowy zespołu piłki ręcznej. „Możemy go utrzymać, ale do 30 czerwca 2019 roku potrzebujemy wsparcia w wysokości pięciu milionów złotych ” – mówi prezes PGE Vive. I zapewnia, że mimo pięciu milionów złotych długu przyszłość klubu nie jest zagrożona, ale swojej dominującej pozycji w Polsce raczej nie utrzyma, bo straci najlepszych graczy.