Holender Fabio Jacobsen, który podczas Tour de Pologne.w 2020 uległ groźnemu wypadkowi, po raz kolejny był o krok od katastrofy, gdy na ostatnim odcinku wyścigu Vuelta a San Juan w Argentynie kibic uderzył go w twarz telefonem Tym razem kolarz uniknął tragedii.
Telefon strącił jedynie okulary, które rozcięły twarz finiszującego kolarza, ale nie spowodowały utraty równowagi i kolejnej jego kraksy przy ogromnej prędkości.
Do zdarzenia doszło bowiem na mniej niż 50 metrów przed metą siódmego, ostatniego etapu wyścigu. 26-letni Jacobsen (Soudal-Quick Step) wyprzedzał wówczas od strony barierki Australijczyka Samuela Welsforda. Kibic wychylił się poza barierki chcąc nakręcić finisz i trafił telefonem w twarz przejeżdżającego kolarza. „To była częściowo moja wina, bo pojechałem blisko barierek, ale było miejsce. Nie widziałem ręki z telefonem. Mam rozcięcie, dość głębokie, ale mogło być znacznie gorzej” – powiedział Jacobsen.
To kolejne dramatyczne wydarzenie w jego karierze. W 2020 roku uległ groźnemu wypadkowi na pierwszym etapie Tour de Pologne, gdy tuż przed metą spychany na prawą stronę jezdni przez swojego rodaka Dylana Groenewegena, uderzył z ogromnym impetem w metalowe barierki. Wyłamał je, zderzając się dodatkowo z sędzią obsługującym fotokomórkę. Kolarz został natychmiast przetransportowany do sosnowieckiego szpitala, w którym przeszedł pięciogodzinną operację. W wypadku stracił wszystkie zęby z wyjątkiem jednego, a na twarzy założono mu 130 szwów. Później by operowany kilkakrotnie w innych szpitalach, przechodząc rekonstrukcję górnej i dolnej szczęki. Wrócił do startów po ośmiu miesiącach przerwy.
pap/BN