7 listopada 2024

loader

Piłka ręczna: Mistrzostwa pod presją wirusa

Reprezentacja naszych szczypiornistów udanie rozpoczęła rozgrywane w Egipcie mistrzostwa świata. Biało-czerwoni w pierwszym meczu grupowym fazy wstępnej pokonali Tunezję 30:28 i praktycznie zapewnili sobie awans do kolejne fazy turnieju. W polskiej ekipie nie ma zakażeń koronawirusem, a o to przez niefrasobliwe podejścia organizatorów wcale nie jest trudno.

Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej (IHF) odwołała mecz w grupie A Niemcy – Republika Zielonego Przylądka. Powodem było to, że w ekipie z Afryki u dwóch zawodników testy wykazały zakażenie Covid-19, a ponieważ przyjechała do Egiptu z kadrą liczącą zaledwie 11 szczypiornistów, w niedzielnym spotkaniu z Niemcami jej trener miał do dyspozycji tylko dziewięciu graczy. Tymczasem regulamin turnieju stanowi, że aby zostać dopuszczonym do meczu, zespół musi liczyć co najmniej 10 zawodników, w tym jednego bramkarza. W tej sytuacji IHF przyznał reprezentacji Niemiec walkowera 10:0. Problem w tym, że drużyna Republiki Zielonego Przylądka wcześniej rozegrała już mecz z Węgrami, który przegrała 27:34, więc nie wiadomo, czy nie doszło podczas niego do kolejnych zakażeń. A Niemcy mają jeszcze do rozegrania w fazie grupowej tylko mecz z Węgrami. W grupie A rywalizuje jeszcze drużyna Urugwaju, wyraźnie ustępująca obu europejskim zespołom (z Niemcami przegrała 14:43), ale ewentualny walkower z Republiką Zielonego Przylądka zapewni jej premiowane awansem trzecie miejsce. IHF decyzję ma jednak podjąć dopiero po ogłoszeniu wyników powtórnych testów u dwóch „niepewnych” graczy afrykańskiego zespołu. Wyniki mogą być negatywne, bo obaj zawodnicy ponoć przeszli już koronawirusa wcześniej, a federacja Republiki Zielonego Przylądka przed turniejem potwierdziła ich dobry stan zdrowia odpowiednimi certyfikatami. To jednak tylko potwierdza jakie niskie standardy bezpieczeństwa IHF stosuje podczas światowego czempionatu.
W polskiej ekipie jak na razie testy nie wykazały zakażeń. W piątek biało-czerwoni w swoim pierwszym występie w mistrzostwach świata zmierzyli się z Tunezją. Bohaterem wieczoru w naszej drużynie okazał się skrzydłowy Łomży Vive Kielce Arkadiusz Moryto, który zdobył jedenaście bramek. Nasz 23-letni szczypiornista po pierwszej serii gier znalazł się nawet na czele klasyfikacji strzelców, dzieląc się miejscem ze Szwedem Hampusem Wynne, który również zdobył jedenaście bramek w wygranym przez szwedzki zespół 32:20 spotkaniu z Macedonią Północną. Za plecami Moryty i Wynna znaleźli się tak uznani gracze, jak Słoweniec Dragan Gajić, Duńczyk Mathias Gidsel, Białorusin Mikita Waliupow czy Norweg Sander Sagosen, którzy zdobyli po dziesięć bramek. Moryto swój dobry występ w spotkaniu z Tunezyjczykami okupił kontuzją. „Podkręciłem lekko kostkę, ale mam nadzieję, że to nic poważnego. Jeszcze trochę boli, ale fizjoterapeuci robią co mogą, żebym wrócił do pełnej sprawności” – zapewniał skrzydłowy reprezentacji Polski. I Moryto wrócił do zespołu na niedzielny mecz z Hiszpanią, która w piątek sensacyjnie zremisowała z Brazylijczykami 29:29. Gwoli przypomnienia – Hiszpanie mają w dorobku m.in. dwa tytuły mistrza świata (2005, 2013) oraz brązowy medal (2011), trzy brązowe medale olimpijskie (1996, 2000 i 2008) oraz dwa mistrzostwa Europy (2018 i 2020). W kadrze drużyny trenera Jordiego Ribery roi się od gwiazd światowego szczypiorniaka, wśród których jest trzech zawodników znanych z polskiej PGNiG Superligi – bracia Alex i Daniel Dujshebaevowie oraz Angel Fernandez występują na co dzień w Łomży Vive Kielce. Brazylijczycy tylu wybitnych graczy w swojej kadrze nie mają, a na dodatek tuż przed mistrzostwami w Egipcie została ona zdziesiątkowana przez kronawirusa. Pozytywne wyniki testów mieli trener Marcus Ricardo de Oliveiry oraz siedmiu zawodników, w tym m.in. Thiagus Petrus i bramkarz Leonardo Tercariol. W składzie pozostał natomiast występujący w Orlenie Wisła Płock Leonardo Dutra. Ale Moryto także przeciwko Hiszpanom należał do najskuteczniejszych graczy w naszej drużynie, zdobywając pięć bramek.

Oba niedzielne spotkania w grupie B znów zaskoczyły wyrównanym poziomem. Najpierw faworyzowani Brazylijczycy dosłownie rzutem na taśmę wyszarpali w spotkaniu z Tunezyjczykami remis 32:32, a potem Polacy starli się z Hiszpanami i zamiast położyć się z szacunkiem przed aktualnymi mistrzami Europy, podjęli z nimi wyrównaną do końca walkę. Ostatecznie przegrali z Hiszpanią 26:27, ale wciąż pozostają w grze o awans. Przed wtorkowym spotkaniem z Brazylią biało-czerwoni zajmują trzecie miejsce w grupie. Zwycięstwo lub remis w tym meczu dadzą nam awans do kolejnej fazy rozgrywek niezależnie od wyniku spotkania Hiszpanii z Tunezją, który rozpocznie się o 18:00. Nasza drużyna problemy mieć będzie tylko wtedy, gdy Tunezyjczycy pokonają Hiszpanię, a my przegramy z Brazylią – wtedy wszystkie drużyny będą miały po trzy punkty, a o ostatecznej kolejności zadecyduje bilans bramkowy.

Przypomnijmy, że w Egipcie rywalizują 32 zespoły podzielone na osiem grup. Z każdej do drugiej rundy awansują po trzy drużyny. W ten sposób powstaną cztery grupy po sześć zespołów, z których po dwie najlepsze awansują do ćwierćfinału. Finał zaplanowano na 31 stycznia w Kairze.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Australian Open: Lęk przed zakażeniem

Zostaw komentarz