Manchester City nie potrafił sforsować linii obronnych zespołu FC Southampton w meczu 5. kolejki Premier League. Najtrudniejszą przeszkodą dla napastników ekipy „The Citizens” okazał się reprezentant Polski Jan Bednarek, który w tym spotkaniu wrócił do podstawowego składu „Świętych”. Mecz zakończył się remisem 0:0.
Fani Manchesteru City po kanonadzie jaką zespół Pepa Guardioli urządził sobie w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów w meczu z RB Lipsk (6:3) liczyli też na wysoką wygraną w spotkaniu z Southampton. „Święci” kiepsko wystartowali w rozgrywkach Premier League i do meczu z „The Citizens” nie mieli na koncie ani jednego zwycięstwa. W czterech kolejkach zanotowali jedną porażkę i trzy remisy. Na zwycięstwo na stadionie aktualnego mistrza Anglii trener Ralph Hasenhuettl więc nie liczył, ale nie chciał ponieść klęski jakiej doświadczył kilka dni wcześniej na Etihad Stadium zespół RB Lipsk. I wystawił do gry Jana Bednarka, w poprzednim sezonie jednego z filarów zespołu Southampton, którego od początku obecnych rozgrywek trzymał na ławce rezerwowych.
Była to nader trafna decyzja, bo reprezentant Polski rozegrał znakomite spotkanie i wyłączył z gry gwiazdorów City – Jacka Grealisha i Raheema Sterlinga, czym doprowadził do frustracji zwłaszcza Sterlinga, który próbował wyprowadzić polskiego gracza z równowagi prowokacyjnymi zachowaniami. Ale Bednarek, pomny doświadczeń z meczu Polska – Anglia i bezzasadnych oskarżeń pod adresem polskich piłkarzy o rasizm, zachowywał spokój i konsekwentnie robił swoje. Zaliczył przynajmniej sześć kluczowych interwencji, które zapobiegły utracie gola. Przez całe spotkanie był praktycznie bezbłędny i dołożył się do sukcesu zespołu Southamptonu, bo za taki trzeba uznać remis z mistrzem Anglii na jego stadionie.