Młodzieżowa reprezentacja Polski do lat 21 prowadzona przez trenera Daniela Plińskiego w rozgrywanych we Włoszech mistrzostwach świata w fazie grupowej przegrała tylko z zespołem Rosji 1:3, a w półfinale uległa gospodarzom turnieju Włochom 2:3, chociaż prowadziła już 2:0. Biało-czerwoni w niedzielę o brązowe medale zagrali z Argentyną i zwyciężyli gładko 3:0 (25:16, 25:14, 25:19).
Rywalizację w tegorocznych mistrzostwach globu siatkarzy do lat 21 zdominowały reprezentacje Rosji i Włoch. Nasi młodzi siatkarze, którzy w turnieju ulegli wcześniej jedynie rosyjskiej drużynie, w półfinale zmierzyli się z faworyzowaną ekipą gospodarzy, która przeszła przez turniej z największym impetem, bo nie straciła nawet seta. Biało-czerwoni prowadzeni przez trenera Daniela Plińskiego na domiar złego do tego spotkania przystąpili bez Michała Gierżota, swojego lidera i najlepszego gracza, który w grupowej potyczce z Bułgarią doznał kontuzji. Selekcjoner naszej kadry twierdzi, że Gierżot w jego drużynie znaczy mniej więcej tyle, ile Wilfredo Leon w pierwszej reprezentacji Polski. Być może z nim w składzie nasz zespół nie dałby się pokonać ani Rosjanom, ani nawet Włochom. Polska drużyna wygrała dwie pierwsze partie do 20, ale chyba nasi młodzi siatkarze za szybko uwierzyli, że jest już „po meczu”, a w trzecim secie przebudził się największy gwiazdor włoskiego zespołu, 19-letni Alessandro Michieletto, który był ważnym graczem w seniorskiej reprezentacji Włoch już w tegorocznych mistrzostwach Europy, o czym mogliśmy się przekonać oglądając finałowe zwycięstwo ekipy „Squadra Azzurra” nad Słowenią w katowickim Spodku. Biało-czerwoni nie znaleźli sposobu na zatrzymanie tego gracza i przegrali po tie-breaku 2:3 i w niedzielę przyszło im walczyć z Argentyńczykami tylko o brąz. Znaleźli motywację i wygrali pewnie 3:0. A potem oglądali jak o złoto biły się niepokonane ekipy Rosji i Włoch.