11 grudnia 2024

loader

Polski finał dla Zaksy

fot. ZAKSA - Facebook

2023.05.20 Turyn siatkowka mezczyzn Liga Mistrzow Grupa Azoty ZAKSA Kedzierzyn-Kozle – Jastrzebski Wegiel N/z Marcin Janusz radosc emocje Foto Lukasz Laskowski / PressFocus 2023.05.20 Turin Volleyball Men Champions League season 2022/2023 Grupa Azoty ZAKSA Kedzierzyn-Kozle – Jastrzebski Wegiel Marcin Janusz radosc emocje Credit: Lukasz Laskowski / PressFocus

Siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokonali w Turynie Jastrzębski Węgiel 3:2 (26:28, 25:22, 25:14, 28:30, 15:12) w finale Ligi Mistrzów i zdobyli trofeum trzeci raz z rzędu.

To był pierwszy w historii polski finał siatkarskiej Ligi Mistrzów. Oba zespoły zagrały w sobotę ze sobą po raz ósmy i ostatni w tym sezonie. Kędzierzynianie wygrali dwie ostatnie edycje LM, ale w maju zostali przez zespół z Jastrzębia-Zdroju zdetronizowani na krajowym „podwórku”, przegrywając finałową rywalizację play-off ekstraklasy 0-3 w meczach.

Drużyna z Jastrzębia awansowała do finału LM pierwszy raz, podobnie jak jej argentyński trener Marcelo Mendez. Najlepszym wcześniejszym wynikiem Jastrzębskiego Węgla w LM było trzecie miejsce z 2014 roku. W składzie tamtej ekipy był obecny libero Jakub Popiwczak. Mimo rozgrywania „polskiego” finału w zalanym deszczem Turynie na trybunach hali Pala Alpitournie brakowało kibiców obu zespołów.

Pierwsi polscy – solidnie zmoknięci – kibice pojawili się przed halą Pala Alpitour ponad pięć godzin przed męskim finałem, a już podczas rozgrzewki siatkarzy trwało przekrzykiwanie się sympatyków finalistów. W ruch poszły też przywiezione z kraju bębny, zabrakło za to „sektorówek”, bo nie zgodzili się na to organizatorzy. Mimo tego atmosfera mocno przypominała tę z meczów PlusLigi, a libero Grupy Azoty Erik Shoji jeszcze zachęcał fanów swojej drużyny do wzmożenia dopingu.

W pierwszym secie kędzierzynianie cały czas musieli odrabiać straty. Kiedy przegrywali 21:24, wydawało się, że za chwilę dojdzie do zmiany stron. Tymczasem „wyciągnęli” wynik, a po „asie” Aleksandra Śliwki prowadzili nawet 26:25. Więcej zimnej krwi w końcówce zachowała ekipa Mendeza. Rezerwowy Rafał Szymura zapunktował zagrywką, a zaraz potem w ataku pomylił się po drugiej stronie siatki Bartos Bednorz.

Druga partia rozgrzała zapewne także postronnych włoskich kibiców siatkówki, którzy postanowili spędzić sobotni deszczowy wieczór w hali. Zobaczyli sporo ciekawych wymian, zwrotów akcji. Jastrzębianie prowadzili 11:7, ale roztrwonili tę przewagę i musieli „gonić” wynik. Było to trudne, bowiem rywale „złapali wiatr w żagle”, wypracowali pięciopunktową zaliczkę (20:15), która pozwoliła im wyrównać stan meczu. Obrońcy trofeum poszli za ciosem także w kolejnej części. Nie pozwolili mistrzom Polski na wiele. Dominowali w bloku, zagrywce, dobrze bronili, co w sumie dało im imponującą wygraną 25:14. Prowadzenie zmieniało się w czwartym secie do samego końca. Drużyna trenera Tuomasa Sammelvuo nie wykorzystała trzech piłek meczowych, a po sprytnie wygranej walce nad siatką przez Tomasza Fornala rywale doprowadzili do tie-breaka.

W decydującym secie było 8:5 i 9:6 dla Grupy Azoty, jastrzębianie wyrównali na 9:9, ale przegrali końcówkę i powody do wielkiej radości mieli fani z Kędzierzyna-Koźla.

Powiedzieli po meczu:

„To był legendarny mecz, którego nie zapomnę” – powiedział kapitan Grupy Azoty Kędzierzyn-Koźle Aleksander Śliwka. „Dziś graliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Wierzyliśmy w to, że potrafimy się podnieść. Mieliśmy 10 dni, by popracować nad naszą jakością siatkarską w porównaniu do finału PlusLigi” – dodał Śliwka. Przyznał, że jego zespół zagrał dużo lepiej. „Wzięliśmy się w garść i dało się wygrać. Mecz był tak dramatyczny, że niewiele pamiętam z tego, co się działo. Pamiętam nieskończone piłki meczowe. To był legendarny mecz, którego nie zapomnę. Jestem bardzo szczęśliwy”. Śliwka wygrał z Grupą Azoty Ligę Mistrzów trzeci raz z rzędu. „Każdy puchar smakował szczególnie, ten chyba najbardziej, bo zagraliśmy najtrudniejszy z tych trzech finałów. Kibice dodali nam sił w trudnych momentach” – podsumował. Podkreślił, że w turyńskiej hali sympatycy obu polskich drużyn stworzyli w sobotni wieczór świetną atmosferę.

„Świętować nie ma czego. Tie-break to loteria. Rywale zagrali go lepiej i należą się im gratulacje” – powiedział siatkarz Jastrzębskiego Węgla Tomasz Fornal po porażce. „Wydaje mi się, że mecz mógł się kibicom podobać. Momentami stał na wysokim poziomie. W tie-breaku były emocje, lepiej zagrała drużyna z Kędzierzyna. To było kluczem do jej zwycięstwa” – dodał.

Przyznał że zakończony sezon był „całkiem niezły” dla jastrzębian, którzy zdobyli mistrzostwo Polski. „Jesteśmy z siebie dumni, bo wykonaliśmy kawał dobrej roboty, ale tego finału Ligi Mistrzów będzie nam szkoda” – zakończył przyjmujący. „Próbowaliśmy wszystkiego. Zabrakło nam zagrywki, kulał atak” – ocenił przyjmując Jastrzębskiego Węgla Rafał Szymura.

„Po wygranych finałach mistrzostw Polski wierzyliśmy, że w tym roku uda się jeszcze coś ugrać. To był dobry, wyrównany mecz, pełen walki, niestety przegranej. Rywale wyciągnęli wnioski z przegranych finałów mistrzostw Polski. Próbowaliśmy wszystkiego, zabrakło nam zagrywki, kulał atak. Zaczęliśmy mocno, potem staraliśmy się inaczej rozwiązywać akcje” – dodał. „Doświadczenie było po obu stronach siatki. My wygraliśmy mistrzostwa Polski, oni Ligę Mistrzów. Mamy poczucie, że przegraliśmy z lepszym zespołem, ale też mamy poczucie, że mogliśmy dać z siebie więcej, aby to spotkanie wyglądało trochę inaczej” – zakończył Szymura.

Kontrowersje

Prócz radości z triumfu pozostaje też duże rozgoryczenie na organizatorów i działaczy, którzy europejską i światową siatkówką rządzą.  Europejska Konfederacja Siatkówki nie zgodziła się na przeniesienie „polskiego finału” nad Wisłę. Tę decyzję można jeszcze zrozumieć – terminarze imprez i miejsca finałów są ustalane odpowiednio wcześniej – niezależnie od tego kto w nich wystąpi.

Jednak to, co wydarzyło się zaraz po zakończeniu meczu finałowego, nie da się racjonalnie wyjaśnić. Siatkarze ZAKSY nie mogli zbyt długo celebrować triumfu bo… przegonili ich robotnicy, którzy zaczęli zrywać parkiet i demontować instalacje elektryczną.  „Włosi to organizacyjnie… wiecie co. Robotnicy przeganiali mistrzów Europy z parkietu, bo muszą go rwać. Niepoważne warunki celebracji” – napisał na Twitterze Filip Czyszanowski z „TVP Sport”.

ZAKSA, jako zwycięzca Ligi Mistrzów, wywalczyła udział w klubowych mistrzostwach świata. W tym roku impreza odbędzie się w dniach 6-10 grudnia w Indiach. Polacy też bili się o jej organizację. Ale z racji wzrostu popularności siatkówki w Azji Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) przyznała Indiom klubowe finały… w ty mi przyszłym roku.

Prezes ZAKSY Piotr Szpaczek powiedział, że klub z Kędzierzyna-Koźla do Azji nie poleci. „Nie pojedziemy na klubowe mistrzostwa świata. Tym bardziej że odbywają się w Indiach, co znów wiązałoby się z długą podróżą w środku sezonu” – powiedział prezes ZAKSY Piotr Szpaczek w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.

Oddzielną kwestią są pieniądze. Siatkarze ZAKSY za wygranie Ligi Mistrzów otrzymali czek na 500 tysięcy euro. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla połowę tej sumy. Ligą Mistrzów. Tegoroczny triumfator Ligi Mistrzów (Manchester City lub Inter Mediolan) otrzyma 20 milionów euro. Z kolei Iga Świątek za Rolland Garros otrzymała 2,2 miliona euro. Porównując te zarobki do siatkarzy to dosłownie przepaść.

BN/pap

Redakcja

Poprzedni

El Nino podgrzeje Ziemię

Następny

Trwa zwycięska seria Górnika Zabrze