Nasze piłkarki ręczne z trudem, bo po rzutach karnych, pokonały niżej notowaną drużynę Angoli i w poniedziałek zagrają o 17. miejsce w mistrzostwach świata.
Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych w fazie grupowej przegrała trzy mecze (z Norwegią, Czechami i Węgrami), wygrała dwa (ze Szwecja i Argentyną) i ostatecznie zajęła w grupie piąte miejsce. „Jest nam niezmiernie przykro, że odpadliśmy z mistrzostw. Musimy się jednak z tym faktem pogodzić i na pożegnanie powalczyć o Puchar Prezydenta” – powiedział trener biało-czerwonych Leszek Krowicki.
Naszym szczypiornistkom, które na poprzednich mistrzostwach świata zajęły czwarte miejsce, tym razem przyszło walczyć o odległe lokaty. W Lipsku w pierwszym meczu Pucharu Prezydenta Polki zmierzyły się z Angolą. Zespół z Afryki nie należy do światowych potentatów, dwa ostatnie oficjalne spotkania z tym zespołem biało-czerwone pewnie wygrały, nic z zatem dziwnego, że polska drużyna była powszechnie uważana za faworyta tej potyczki.
Tymczasem podopieczne trenera Krowickiego spotkała ze strony rywalek niemiła niespodzianka, bo Angolijki zagrały znakomicie, a do tego bezpardonowo. Przez znaczną część meczu wyraźnie prowadziły, a po przerwie uzyskały w pewnym momencie nawet sześciobramkową przewagę. Przerażone perspektywą porażki Polki zdołały się jednak w końcówce jakoś pozbierać i zmobilizować do lepszej gry, dzięki czemu doprowadziły do remisu 24:24. Sędziowie zarządzili zatem konkurs rzutów karnych, który został rozstrzygnięty dopiero w dziesiątej serii, gdy Adrianna Płaczek obroniła rzut zawodniczki z Angoli, zaś Karolina Kudłacz-Gloc z siedmiu metrów pokonała bramkarkę przeciwniczek.
Polki w poniedziałek powalczą więc o 17. miejsce w turnieju z reprezentacją Brazylii.