16_Bok gora
Kamil Grosicki po 14 latach przerwy ponownie jest piłkarzem Pogoni Szczecin. 83-krotny reprezentant Polski, który jest wychowankiem szczecińskiego klubu, podpisał dwuletni kontrakt. To najgłośniejszy transfer tego lata w polskiej ekstraklasie.
Grosicki wraca na polskie boiska po dziesięciu latach występów w klubach zagranicznych, ale póki co trudno powiedzieć, czy okaże się znaczącym wzmocnieniem dla ekipy „Portowców”. Jego piłkarska biografia jest bogata, ale przez ostatni rok praktycznie nie grał w piłkę. Jako zawodnik West Bromwich Albion w poprzednim sezonie wystąpił w Premier League tylko w trzech meczach, na dodatek w niepełnym wymiarze czasowy, w sumie przebywał w nich na boisku łącznie przez 149 minut. Do tego dochodzi 450 minut rozegranych w pięciu spotkaniach drużyny rezerw WBA oraz występy w reprezentacji Polski w marcowych spotkaniach w eliminacjach MŚ 2022 z Węgrami, Andorą i Anglią. Na turniej Euro 2020/21 selekcjoner biało-czerwonych Paulo Sousa już go nie powołał, bo od marca nikt Grosickiego w grze nie widział.
To dlatego, że w West Bromwich od początku tego roku „Grosik” był traktowany jak piąte koło u wozu i przymuszany do odejścia jeszcze w zimowym oknie transferowym. Wtedy też pojawiły się pierwsze spekulacje, że może wróci do polskiej ligi, właśnie do Pogoni. Ale prezes szczecińskiego klubu Jarosław Mroczek szybko je przeciął oświadczają, że Pogoni na zatrudnienie Grosickiego zwyczajnie nie stać. Tak też było w istocie, bowiem kontrakt z WBA gwarantował mu w ostatnim roku umowy tygodniową gażę w wysokości 40 tys. funtów, czyli miesięcznie ok. 160 tys., a rocznie blisko dwa miliony funtów (ok. 11 mln zł).
Trudno się dziwić, że nie chciał zrezygnować z tych pieniędzy i nie zgadzał się na odejście do innego klubu na gorszych warunkach. Nawet do „ukochanej” Pogoni Szczecin, która mniej więcej tyle przeznaczała na płace dla wszystkich piłkarzy kadry pierwszego zespołu. Ceną było poniżające traktowanie w West Bromwich oraz stratą miejsca w kadrze Polski na finały mistrzostw Europy.
Finansowo więc zyskał, ale pod względem sportowym poniósł poważne straty. Jego agenci mogą dzisiaj opowiadać bajki, że miał wiele ofert z klubów z Izraela, Grecji, Cypru, Turcji, a nawet z Anglii, chociaż tylko z drugoligowych. Trzeba pamiętać, że ma już na karku 33 lata, a za sobą rok praktycznie bez regularnej gry w poważnym futbolu. „Kamil wraca do Szczecina na dobrych warunkach. Gdy tylko dostał ofertę z Pogoni, natychmiast zerwał rozmowy z innymi klubami” – przekonywali w mediach Mateusz Gużda i Dominik Urbaniak z reprezentującej interesy Grosickiego agencji sportowej „iPrime Sport”. I taką też wersję piłkarz powtórzył w wypowiedzi dla oficjalnej strony internetowej szczecińskiego klubu
Tak więc po 14 latach piłkarska kariera Kamila Grosickiego zatoczyła koło. Wrócił do klubu, którego jest wychowankiem i w którym zaczął zawodowo grać w piłkę. W pierwszym zespole Pogoni zadebiutował 6 maja 2006 roku w meczu z Arką Gdynia. W sezonie 2006/2007 jako 18-letni zawodnik był już podstawowym graczem zespołu – rozegrał w lidze 23 mecze i strzelił 2 gole. Latem 2007 roku z Pogoni przeszedł do Legii Warszawa, ale w stołecznym zespole zagrał tylko w 11 spotkaniach. W 2008 roku najpierw został wypożyczony go szwajcarskiego FC Sion, a potem do Jagiellonii Białystok. Już wtedy jednak więcej w mediach pisano o kłopotach „Grosika” z uzależnieniem od hazardu i jego niesportowym trybie życia, niż o boiskowych wyczynach. Miał jednak szczęście, bo w Białymstoku trafił pod kuratelę hojnego prezesa Cezarego Kuleszy, który pospłacał zaciągnięte przez Grosickiego na hazard długi oraz wymagającego trenera Michała Probierza.
Dzięki temu zaczął wreszcie naprawdę dobrze grać w piłkę i jego kariera ruszyła do przodu. Zimą 2011 roku opuścił Jagiellonię i wyjechał do tureckiego Sivassporu, skąd przeszedł do francuskiego Stade Rennes, a z niego w 2017 roku do grającego wtedy w Premier League Hull City. Niestety, wymarzona przygoda z angielską ekstraklasą skończyła się po pół roku i potem przez 2,5 roku grał z Hull City w Championship. Grosicki w sumie zaliczył tylko 18 występów w Premier League i grubo ponad sto w Championship. W sumie we wszystkich klubach i rozgrywkach zaliczył do tej pory 462 występy, w których zdobył 86 bramek. Ma też na koncie 83 mecze w reprezentacji Polski i 17 strzelonych goli. Ile do tego dorobku jeszcze dorzuci, nie sposób w tej chwili przewidzieć. Trzeba poczekać na jego pierwszy występ w PKO Ekstraklasie. Jeśli wierzyć plotkom, w Pogoni ma zarabiać tyle, ile Artur Jędrzejczyk w Legii Warszawa – około 200 tys. złotych miesięcznie, czyli 2,5 mln złotych rocznie.