Po wyborczym zwycięstwie ekipa prezesa Zbigniewa Bońka pozbywa się z PZPN ludzi, którzy popierali kandydaturę Józefa Wojciechowskiego. Nie wszyscy wyrzuceni odchodzą jednak po cichu.
Na łamach portalu sportowefakty.pl buzię rozdarł ostatnio znany przed laty piłkarski sędzia Ryszard Wójcik, znany w futbolowym środowisku pod ksywka „Sindbad”, nadaną mu od nazwy należącej do niego firmy turystyczno-przewozowej. Otóż Wójcik od 2001 roku, czyli zaraz po tym jak zakończył karierę piłkarskiego arbitra, był obserwatorem UEFA i w tej roli przetrwał rządy Michała Listkiewicza, Grzegorza Lato i jedną kadencję Zbigniewa Bońka. Drugiej już nie da rady, bo właśnie szef kolegium sędziów Zbigniew Przesmycki wykreślił go z listy obserwatorów rekomendowanych przez PZPN do UEFA. Jego miejsce zajął Marcin Borski. Wójcik uważa, że za decyzją Przesmyckiego stoi prezes Boniek, który w ten sposób odegrał się za to, że Wójcik w trakcie ubiegłorocznych wyborów poparł Józefa Wojciechowskiego.
(…)„Uważałem, że możliwy jest inny kandydat na prezesa PZPN i w ostatnich wyborach byłem w tej grupie, która nie popierała Zbigniewa Bońka. (…) Władze PZPN uznały jednak po wyborach, że każdy, kto był przeciwko nim, jest ich wrogiem. Efekt jest taki, że nie ma mojego nazwiska na liście obserwatorów UEFA. To strasznie boli, kiedy ktoś, kogo się kochało jako wybitnego piłkarza i szanowało jako działacza, zachowuje się jak rozhisteryzowany dzieciak, który odebrał właśnie swoje zabawki i może je teraz dowolnie rozdawać. No i będzie rozdawać tak, jak uzna za stosowne. (…) Zawiodłem się Bońku jako człowieku, bo takie decyzje podejmuje z bardzo prymitywnych powodów. Ale on decyduje, bo on jest prezesem” (…) – pożalił się Wójcik w sportowychfaktach.pl.