8 listopada 2024

loader

Puchar zostaje w Płocku

fot. SPR Wisla Plock - Facebook

Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock po raz 12. zdobyli Puchar Polski. W finałowym meczu rozegranym w Kaliszu pokonali mistrza kraju – Barlinek Industrię Kielce 30:25 (13:11). „Nafciarze” tym samym obronili trofeum wywalczone przed rokiem w Tarnowie.

Oba zespoły przystąpiły do meczu finałowego dwa tygodnie po tym, jak spotkały się w ostatnim meczu superligi. Kielczanie wygrali 27:24 i obronili tytuł mistrza Polski. Mecz miał niezwykle dramatyczny przebieg, a jeszcze więcej emocji, już pozasportowych, było po końcowym gwizdku – płocczanie nie mogli zgodzić się z decyzjami arbitrów, wysyłali oświadczenia, kielczanie odpowiadali tym samym, zarzucając rywalom, że deprecjonują ich sukces. Dolewanie oliwy do ognia tylko rozgrzewało atmosferę przed kolejną „świętą wojną”.

Kielczanie przystąpili do meczu bez swojego trenera Tałanta Dujszebajewa. To konsekwencja czerwonej kartki, jaką ujrzał szkoleniowiec mistrza kraju w trakcie półfinałowego pojedynku Pucharu Polski z płocczanami w… 2021 roku. Po tym spotkaniu na Dujszebajewa została nałożona kara sześciu meczów dyskwalifikacji, ale tylko w tych rozgrywkach. Były selekcjoner reprezentacji Polski z trybun oglądał finałowe starcie, a zastąpił go asystent Krzysztof Lijewski.

Mecz lepiej zaczęli kielczanie, którzy postawili twardą obronę. Rywale mieli spore kłopoty z wypracowaniem sobie pozycji rzutowej, pierwszego gola zdobyli po upływie sześciu minut. Zawodnicy Barlinek Industrii lepiej radzili sobie w ataku, a po bramce z rzutu karnego Arkadiusza Moryty wygrywali 8:5.

Przy stanie 9:7 dla mistrza Polski awarii uległ zegar i nastąpiła blisko 10-minutowa przerwa, która najwyraźniej wybiła z rytmu zespół z Kielc. Płocczanie odzyskali skuteczni]ość, Dmitrij Żytnikow z Siergiejem Kosorotowem dali swojej drużynie prowadzenie 11:10. W ostatnich sekundach pierwszej połowy drugi z Rosjan trafił z rzutu wolnego, a w tej akcji poważnie ucierpiał Arciom Karalek, który został zniesiony z parkietu z pomocą swoich kolegów.

To nie był jednak koniec kłopotów kielczan. Los Karalka podzielił Michał Olejniczak, który także doznał poważnie wyglądającego urazu. Kilka minut później po raz trzeci karę dwóch minut i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Miguel Sanchez-Migallon.

Tymczasem na boisku trwała zacięta walka cios za cios. Przewaga płocczan oscylowała wokół jednej – dwóch bramek. Sporo było efektownych akcji z obu stron, ale sprawa wyniku pozostawała otwarta do ostatnich minut.

Na trzy minuty przed końcem Tin Lucin wykorzystał rzut karny i Wisła prowadziła 28:25. Igor Karacic popełnił faul w ataku, a potem Chorwat znów nie pomylił się z siedmiu metrów i podopieczni trenera Xaviera Sabate mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

MVP finału został Kosorotow, dla którego był to ostatni mecz w barwach Wisły. Od nowego sezonu będzie bronił barw Telekomu Veszprem.

Trener Wisły Xavi Sabatenie krył radości po meczu.

„To nie był rewanż za ligę. Każdy mecz jest zupełnie inny, każdy zaczyna się od 0:0. Dziś po prostu byliśmy lepsi od rywali. Świetne spotkanie, szczególnie w pierwszej połowie, rozegrał Marcel Jastrzębski, ale też w końcówce miał kilka udanych interwencji i to były kluczowe momenty”.

Rozczarowany był Arkadiusz Moryto rozgrywający Industrii.

„Prowadziliśmy różnicą trzech bramek i popełniliśmy błąd, że daliśmy dogonić się Wiśle. Tym bardziej, że do tego momentu nasz gra wyglądała dobrze. Parę podpalonych decyzji w ataku sprawiło, że rywale wyrównali. Mecz był cały czas na styku i dopiero w pięciu ostatnich minutach Wisła nam odskoczyła”.

Kielczan czeka jeszcze udział w turnieju finałowym Ligi Mistrzów, który odbędzie się za dwa tygodnie w Kolonii.

PAU/pap

Redakcja

Poprzedni

Spray’em w migrenę

Następny

Taka bieda, że szukają resztek na ulicy